Matka Kościoła

Z Uroczystością Zesłania Ducha Świętego ściśle związane jest święto Maryi Matki Kościoła. Tytuł to stosunkowo niedawny, choć prawda ta jest nauczana od tysiącleci.

Cóż to znaczy, że Maryja jest Matką Kościoła i w jakim sensie nią jest? Otóż nie jest nią w sensie fizycznym czy psychicznym, tak jak jest Matką Jezusa. Nie jest nią też w sensie symbolicznym albo instytucjonalnym, tak jak kobieta jest matką okrętu albo jakiejś organizacji, której jest założycielką. Jest Matką Kościoła w sensie duchowym, lecz co to znaczy?

W szukaniu odpowiedzi na to pytanie jest nam pomocna liturgia Kościoła, a konkretnie wspomniane już wcześniej ścisłe powiązanie święta Matki Kościoła z Uroczystością Zesłania Ducha Świętego. Kościół rodzi się w dniu zesłania Ducha Świętego. Do tego momentu wprawdzie istnieje, począwszy od objawień Jezusa Zmartwychwstałego, ale jest to istnienie podobne do życia dziecka w łonie matki. Jest niesamodzielny, ukryty z obawy przed Żydami, "nie oddycha", jest żywiony czyimś oddechem, czeka na własne tchnienie Ducha...

Można sobie wyobrazić, ile nadziei, ale też i ile wątpliwości, budził ten czas wielkich obiet­nic, ale też i czas długiego czekania na ich spełnienie; i to pośród zagrożeń. Sami z naszego życia duchowego znamy takie okresy, trwające niekiedy bardzo długo. Jakże wtedy potrzebny jest ktoś, kto taką ducho­wą drogę przeszedł, jakim skarbem w takich chwilach jest mieć prawdziwego ojca duchowego albo duchową matkę, który(a) powie choćby tylko tyle: Nie martw się, to normalne, tak działa Bóg, ja też przez to przeszedłem (przeszłam), pamiętam o tobie w modlitwach!

Autor Dziejów Apostolskich we fragmencie czytanym w święto Matki Kościoła relacjonuje nam, co się działo z Apostołami po wniebowstąpieniu Pana Jezusa, gdy oczekiwali spełnienia się Obietnicy: Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa i Jego braćmi (Dz 1,14). Nie przypadkiem św. Łukasz wymienia tu Maryję z imienia. Jej rola w tym gronie była szczególna i to nie tylko dlatego, że była Matką Jezusa, bo też nie z szacunku tylko czy z poczucia obowiązku wobec Matki Pana zabrali Ją Apostołowie z sobą. W swej niepewności i oczekiwaniu na spełnienie się Obietni­cy, której realnego kształtu nie znali, wiedzieli przecież, że Maryja jest pierwszą i jedyną, na którą Duch Święty zstąpił (por. Łk 1,34).

Mieli więc między sobą świadka działania Jego mocy, dowód spełnionej Obiet­nicy. Kto wie, czy to nie właśnie w tamtych dniach modlitw i rozmów poznawali tajemnice Jej życia, od radosnych poprzez bolesne po chwalebne, których sami wraz z Nią stawali się teraz uczestnikami.

Po opisie zesłania Ducha Świętego Dzieje Apostolskie nie wspominają już o Maryi. To też ważny znak. Dobra matka nie ingeruje w życie dojrzałego dziecka. Nie znaczy to jednak, że nie otacza go nadal swą troską i modlitwą. Odtąd Duch Święty kieruje Kościołem, który dzięki swej Matce prowadzącej go do Ducha i dzięki działającemu w nim Duchowi Świętemu sam staje się Matką, rodząc swoje dzieci w źródle Chrztu świętego.

Rola Maryi jako Matki Kościoła nie kończy się w czasach apostolskich. Trwa ona i dziś. Kościół wyraża tę prawdę w innym maryjnym święcie majowym, święcie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych. Dopełnia ono w przedziwny sposób i aktualizuje ów tytuł Matki Kościoła.

Kościół doświadcza Maryi jako matki, ilekroć rozważa tajemnice Jej życia, ilekroć zanurza się w Jej historię pełną mocy Ducha Świętego. W Niej - Oblubienicy Ducha Świętego - odnajduje nie tylko swój wzór, to byłoby za mało, odnajduje swoje życie, swój sens i swoją misję, którymi jest prowadzenie mocą tegoż Ducha do poczęcia się, rozwijania i rodzenia się Jezusa Chrystusa w sercach i postawach swoich dzieci. Doświadcza Jej jako matki również poprzez Jej troskę, wyrażającą się nie tylko w wysłuchanych modlitwach, których dowodami, oprócz wewnętrznych doświadczeń Jego dzieci, są tysiące, a może i dziesiątki tysięcy wotów i świadectw, zgromadzonych w maryjnych sanktuariach całego świata, lecz także w licznych w każdej epoce objawieniach. Wiele z nich, jak choćby te z Lourdes i Fatimy, Kościół rozpoznał jednoznacznie jako głos jego Matki i uczynił treścią swego życia. Co do innych (jak te w Medjugorie) zachowuje pełną nadziei rezerwę. Nie dlatego, jakoby się bał głosu Matki, lecz świadom jest zasadzek złego ducha i słabości swych dzieci, przez które ten głos dociera. Nie wydając zbyt pochopnie opinii nie Maryję bada, lecz dzieci, pragnąc cały czas, aby głos Matki był czysty i jasny bez fałszów i ludzkich naleciałości. Bez wątpienia bowiem to czego Maryja pragnie najbardziej, to uchronić nas przez wykrzywieniem woli Bożej, z którą sama do końca była zjednoczona i czego nas także pragnie nieustannie uczyć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa