Bóg cierpliwy

„Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł." (Mt 13,24)

Z dzisiejszych czytań wyłania się obraz Boga cierpliwego. Czasem wedle naszej oceny wydaje nam się, że Bóg bywa zbyt cierpliwy, że szybciej powinien reagować na tak często panoszące się zło i niesprawiedliwość. Kiedy się jednak dobrze wczytamy w dzisiejsze przesłanie Bożego słowa dostrzeżemy, że Bóg jest nie tyle cierpliwy i pobłażliwy wobec zła; przeciwnie Słowo Boże ukazuje nam bowiem Boga cierpliwego przede wszystkim wobec dobra.

Bóg, który jest miłośnikiem dobra chce, żeby ono wzrastało i osiągnęło właściwą miarę. To, co dobre, bywa często niepozorne, nieśmiałe, bez siły przebicia, ale zwycięża wytrwałością. I Bóg na to pozwala. Cierpliwie czeka… Może sobie na to pozwolić, bo wie, że ostatnie słowo i tak należy do Niego, że na końcu i tak zatryumfuje dobro. To właśnie z tego powodu bardziej zależy Bogu na tym, by dobro wydało swoje owoce, niż na tym, by jednym śmiałym ruchem pozbyć się wszystkiego, co ma choćby pozór zła.

To zresztą ważna wskazówka dla nas: walka ze złem nie musi być i często wcale nie jest równoznaczna z krzewieniem dobra. Aż za dobrze znamy takich, którym łatwo przychodzi „wyrywanie chwastów”, ale ich plenienie zła pozostaje bezowocne. Skrupulatnie wypielony ugór, jeśli nie obsiejemy go dobrem i miłością prędzej czy później na nowo obrośnie chwastem. To także ważna prawda wychowawcza.

Bóg daje czas. Jego sprawiedliwość nie sprowadza się do podliczenia rachunków i wyrównania zysków i strat. On szuka usprawiedliwienia, to znaczy przywrócenia grzesznikowi utraconej sprawiedliwości (świętości).

Przyzwyczailiśmy się do tego, że powinno się człowieka osądzić, ewentualnie ukarać. Tymczasem Bóg na tym nie kończy. On idzie dalej!

 Dlatego autor Księgi Mądrości może napisać: „Wlałeś synom swym wielką nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie”. Bóg się nie spieszy, bo nie chce, by zmarnowało się dobro skryte czasem pod warstwą zła.

Wzywamy dziś w modlitwie rozpoczynającej Mszę „Boga łaski i Miłosierdzia”, aby posyłał do nas Ducha – umocnienie w naszych słabościach. By tęsknota za dobrem jeszcze niespełnionym przynaglała nasze nawrócenie.

O ileż łatwiej się nawracać, wiedząc, że wracamy wprost w otwarte ręce kochającego Ojca. Choćbyśmy sami zwątpili w możliwość zmiany i nawrócenia, Bóg nigdy w nas nie zwątpi.

Chrześcijaństwo to opowieść o wielkiej nadziei. O tym, że Bóg nas nie zostawia. Że możliwa jest przemiana z chwastu w pszenicę. To opowieść, że dopóki żyjemy nigdy nie jest za późno aby się zmienić. Dla nikogo.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa