Słuchaj ciszy

Albowiem tak mówi Pan Bóg, Święty Izraela: "W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufności leży wasza siła. Pan czeka, by wam okazać łaskę, i dlatego stoi, by się zlitować nad wami, bo Pan jest sprawiedliwym Bogiem. Szczęśliwi wszyscy, którzy w Nim ufają! [Iz 30,15.18]

Kiedyś zapytano mnie z czym porównałbym medytację. Odpowiedziałem wówczas bez wahania że z nurkowaniem. Dla mnie to podobne doświadczenia, gdy jesteśmy otuleni ciszą a jednocześnie zanurzeni w bezkresną rzeczywistość. Gdyby ktoś dzisiaj, po latach zadał mi to samo pytanie, odpowiedź byłaby niezmienna, z tym dopowiedzeniem jednak, że o ile zwykłe nurkowanie jest jak medytacja, to nurkowanie na rafach koralowych jest jak kontemplacja.

Ten temat wody w dzisiejszym wprowadzeniu jest nie bezzasadny, bo wprawdzie nie o nurkowaniu chce mówić, ale o pewnym odkryciu (zarówno geograficznym jak i duchowym), które stało się moim udziałem na początku lipca, kiedy to miałem przyjemność popływać łódeczką po jeziorach północnych Włoch (gwoli ścisłości po dwóch jeziorach i ciekawostką jest to, że są dwa lub trzykrotnie głębsze od Bałtyku).  I właśnie rzeczone odkrycie miało miejsce na tym drugim (mniejszym jeziorze) Orta. Otóż na jego środku znajduje się maleńka wyspa o wdzięczniej nazwie San Giulio. Nazwa wyspy wiąże się z osobą rzymskiego misjonarza, który miał ponoć przybyć w IV wieku na północ Włoch by ewangelizować te tereny. Gdy chciał się przeprawić na wyspę, miejscowi rybacy stanowczo mu to odradzali, mówiąc, że na wyspie mieszkają smoki i demony (miało to prawdopodobnie związek z pogańskim kultem, który wcześniej miał tam miejsce). Wobec odmowy przetransportowania go Stan Giulio przepłynął wedle legendy na wyspę na swoim płaszczu. Tam założył pustelnie a potem zbudował kościół.

Dzisiaj ta maleńka wysepka ma zaledwie 52 mieszkańców i jedną jedyną ulicę w kształcie okręgu przy której znajduje się bazylika, seminarium duchowne i klasztor kontemplacyjny sióstr benedyktynek oraz kilkanaście domów mieszkańców wyspy. I pewnie nie byłby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ulica ta nosi nazwę: La via del silenzio, „ulica ciszy”. I rzeczywiście uprasza się przybywających turystów, żeby zachowali ciszę i idąc uliczka pogrążyli się w  medytacji, w czym maja pomów przytwierdzone co kilka metrów do ścian ulicy sentencje, nad którymi poleca się rozważać. 

Każdy, kto znał ojca Jana Berezę wie, że mówiąc o medytacji zaczynał często od słów: „Słuchaj medytacja jest…” – od czego zresztą swój tytuł wzięła książka będąca pośmiertnym wywiadem z nim. Idąc tym tropem chciałbym dzisiaj przywołać te sentencje, które przeczytałem na ulicy ciszy na wyspie San Giulio tytułem wprowadzenia do medytacji:

Słuchaj ciszy…;

Wsłuchuj się w ciszę wody, wiatru, swoich kroków i swojego serca…,

W ciszy znajdziesz akceptację i zrozumienie…;

W ciszy otrzymasz wszystko…;

Cisza jest językiem miłości…;

Cisza jest źródłem twojego pokoju…;

Cisza jest początkiem duchowej wędrówki…;

Cisza jest muzyką i harmonią…;

Cisza uczy doceniać chwilę obecną…;

Cisza jest prawdą i modlitwą…;

Cisza jest oddechem Boga…;

W ciszy spotkasz Mistrza…;

Chciałbym was zostawić z tymi sentencjami. Zarówno na czas tej medytacji jak i na miesiąc przerwy w naszych spotkaniach. Myślę, że można wracać do tych sentencji, bo każda z osobna kryje w sobie ogromna głębię i zaproszenie, aby osobiście doświadczyć prawdziwości tych słów, wchodząc w ciszę medytacji. Pamiętajmy, że bez względu na to gdzie medytujemy, nigdy w tym doświadczeniu nie jesteśmy sami, ale zawsze należymy do wspólnoty medytujących.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji