Medytacja jest przede wszystkim milczeniem

Albowiem i myśmy otrzymali dobrą nowinę, jak i tamci, lecz tamtym słowo usłyszane nie było pomocne, gdyż nie łączyli się przez wiarę z Tym, od którego je usłyszeli. Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma e ukryło by się przed nim. [Hbr 4,2.12-13]

Thomas Merton w jednej ze swoich ostatnich konferencji przed odejściem do pustelni, skierowanej do nowicjuszy opactwa Gethsemani powiedział: Dobra medytacja jest przede wszystkim milczeniem, "symbolem świata, który nadchodzi" , lub jak kto woli "milczącą miłością". I nawet, jeśli posługujemy się w praktyce medytacji słowem, to słowa te nie powinny mieć przede wszystkim charakteru dyskursywnego, lecz są niczym iskry, które zapalają ogień miłości. W tym milczeniu, nieznośnym dla człowieka "zewnętrznego", Ojciec wypowiada do nas swoje Słowo, które staje się ciałem, cierpi, umiera i zmartwychwstaje, a Duch przybrania za synów pozwala nam uczestniczyć w modlitwie samego Jezusa.

To ciekawe spostrzeżenie. Przywykliśmy bowiem spoglądać na wcielenie Chrystusa z perspektywy historycznej, jako na wydarzenie, które dokonało się przed dwudziestoma wiekami, po to, aby przynieść odkupienie człowiekowi uwikłanemu w grzech. Ewentualnie myślimy o wcieleniu Chrystusa z perspektywy teologicznej, wierząc że ono dokonuje się w każdej Eucharystii, która sprowadza obecność Chrystusa zamykając ją w kawałku chleba i kroplach wina. Tymczasem Merton zaprasza nas, abyśmy każdą modlitwę traktowali jako wymiar Chrystusowego wcielenia. W modlitwie, która karmi się Jego Słowem jest obecny On sam. W przeciwnym razie nie mogli byśmy mówić – jak chce tego św. Paweł – że słowo Boże jest żywe i skuteczne.

Bowiem skuteczność Bożego Słowa bierze się właśnie z obecnej w nim łaski, która przychodząc wraz z nim zakorzenia to słowo w naszym sercu, aby mogło wydać w naszym życiu owoc.

Medytacja a także kontemplacja, do której ona prowadzi jest zjednoczeniem z modlitwą Jezusa. I przez to zjednoczenie pozwala nam uczestniczyć w Jego misterium, w tajemnicy jedności całej Trójcy Świętej. Dlatego zawsze dobra medytacja musi owocować konkretami widocznymi w naszym życiu. Te konkrety wymienia św. Paweł jako owoce Ducha Świętego, gdyż przestrzeń medytacji i kontemplacji jest przestrzenia Jego działania: "Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie." (Ga 5,22-23)

Bywa, że próbujemy osiągnąć te cnoty własnym wysiłkiem i nie wychodzi.

Merton tłumaczy to tym, że dopiero kiedy człowiek podporządkowuje się Bogu i pozwala Duchowi Świętemu działać w jego życiu, wtedy naturalnymi stają się owoce duchowe, o których czytamy w Liście do Galatów.

Celem Boga, który realizuje On przez doświadczenie medytacji i kontemplacji jest upodobnienie nas do Jezusa. Dlatego posyła On nieustannie Ducha Świętego by przebywał w nas dla dokonania niezbędnej przemiany. Więc przedmiotem dobrej medytacji – powie Merton – powinno być pragnienie: "by pozwolić Duchowi Świętemu uczynić nas bardziej podobnych do naszego Mistrza.

Medytacja jest komunią miłości przynoszącą w naszym życiu owoce w takiej mierze, w jakiej jest ona zgodą na trwanie w zjednoczeniu z Jezusem i  pokornym poddaniu się działaniu Jego Ducha. I dobrze byłoby, gdyby każde wezwanie: Panie Jezu Chryste, przyjdź i ulituj się nade mną grzesznikiem było potwierdzeniem tej zgody.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji