Rodzina, która stała się rodziną Boga

Symeon wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela”.

A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. [Łk 2, 28 - 35]

Po atmosferze świątecznej radości powoli wracamy do realnego świata szarej codzienności. Trudne jest święto św. Szczepana i opis jego męczeństwa, czy wspomnienie męczeństwa dzieci z Betlejem, przypadającego zaraz po Bożym Narodzeniu. Te dwa wydarzenia zdają się kłaść cieniem na radosnej atmosferze świąt, ale i dzisiejsza Ewangelia nie jest łatwa. Nie opowiada o ciepełku i sielskiej atmosferze domu Świętej Rodziny. Mówi o doświadczeniu krzyża i odrzucenia, które jest wpisane w misję tego małego dziecka, które Maryja i Józef przynoszą do świątyni. Symeon nie omieszka również dodać, że ów krzyż będzie także udziałem Jego Matki.

I wcale niedługo trzeba będzie czekać na pierwsze spełnienie się tego proroctwa, gdy Święta Rodzina będzie musiała opuścić swój rodzinny dom i uciekać w nieznane przed Herodem pragnącym śmierci nowonarodzonego Króla.

Nie mamy zbyt wielu wzmianek w Ewangelii o tym, jak wyglądało życie Świętej Rodziny. Dzisiejszy fragment konkluduje jedynie życie w Nazarecie jednym prostym zdaniem o Jezusie, z którego można wyczytać tak wiele: Chłopiec dojrzewał, „czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi”. Czuwali nad Nim kochający Rodzice.

Dokonała się tajemnica wcielenia Syna Bożego. To, co wydawało się niemożliwe, stało się rzeczywistością: „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami” – napisze Jan Apostoł. Rodzina ludzka stała się rodziną samego Boga. To, co nosiło – i nosi – w sobie znamiona zwyczajności, staje się miejscem wyjątkowym, jedynym i niepowtarzalnym. Świat życia rodzinnego stworzony przez Maryję i Józefa, przez ich wiarę i miłość staje się miejscem, w którym wcielony Bóg będzie przygotowywał się do wypełnienia swojej misji.

I moglibyśmy się zatrzymać na rozważaniu historii św. Rodziny, jako opowieści o rodzicach zatroskanych, czasem zaniepokojonych o swoje dziecko, troszczących się o jego wychowanie.

Jednak nie zapominajmy, że Ewangelia uczy nas przede wszystkim o relacji do Boga, o więzi, którą czasem może nie do końca rozumiemy – podobnie jak Maryja i Józef – ale chcielibyśmy jej doświadczyć w naszym życiu.

Ewangelia opowiada o głębokim pragnieniu Boga i wskazuje drogi, które prowadzą do realizacji tego pragnienia. Ile razy zdarza się, że klękamy do modlitwy szukając Go pełni niepokoju serca o to, czy On słyszy nasze modlitwy? Czasem zdarza nam się w tym szukaniu błądzić, bo szukamy na oślep, w pędzie, pełni lęków, fałszywych oczekiwań, wyobrażeń, może nawet jakichś pretensji do Pana Boga.

Cała Biblia, od pierwszego do ostatniego wersetu, jest Słowem Boga, który tęskni za człowiekiem, który pragnie, aby ten Go odnalazł na drogach swojego życia. Boga, który nie ukrywa się przed człowiekiem, ale jest blisko w swoim Słowie i w swojej miłości. Św. Jan przypomina nam, że Bóg posłał na świat Słowo żywe, którym jest Jezus Chrystus. To właśnie dzięki Niemu możemy na nowo nawiązać bliską więź z Bogiem. Ta więź ma nas uczyć ciągle na nowo odnajdywać głęboki sens naszego życia, wyrastający z osobistej relacji z Bogiem.

Uczmy się od Maryi i św. Józefa troski o Słowo Boże w naszym życiu, tak jak oni troszczyli się o Jezusa, który był przecież odwiecznym Słowem Boga, które przyszło do swoich. A wówczas, podobnie ja Maryja i Józef będziemy modli doświadczyć, że w swoim Słowie Bóg, zawsze odnajdzie nas tam, gdzie jesteśmy, tak jaz znalazł w Nazarecie Maryję i Józefa.

Bo Słowo Boże pragnie zawsze przypominać nam o tym, że Bóg tęskni za nami, bardziej niż my tęsknimy za Nim i jeśli mu zaufamy,  podobnie jak Maryja i św. Józef poprowadzi nas najlepszymi i najbezpieczniejszymi ścieżkami naszego życia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji