W Nowy Rok z Maryją

Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. [Łk 2, 19]

Nowy rok. Kolejny. Mamy nadzieję, że będzie szczęśliwy, dobry, że dzieci będą się dobrze uczyć, wszyscy będą zdrowi, że będzie dobra praca. A jednocześnie z tyłu głowy siedzi świadomość, że każdy nowy rok tak zaczynaliśmy. Czy było aż tak szczęśliwie…? Było różnie.

Właśnie na początku roku obchodzimy w Kościele Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, Maryi. Dlaczego akurat tak chciał papież Paweł VI, ustanawiając tę uroczystość 1 stycznia? Jaki ma ona sens?

Wydaje się, że to, jak przeżywamy życie i jak patrzymy na różne wydarzenia, w dużej mierze zależy od naszego spojrzenia na rzeczywistość. W świecie pełnym zabiegania, braku czasu na wiele rzeczy, w dobie internetowych relacji, łatwo zgubić to, co naprawdę daje życie.

Kiedy w czytaniu z Księgi Liczb jest mowa o „życzeniach”, jakie ma składać Izraelitom Aaron: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże, niech rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy łaską”, to nie chodzi jedynie o powodzenie w ziemskich sprawach, ale przede wszystkim o zbawienie. Sensem błogosławieństwa w tekście hebrajskim jest stworzenie człowiekowi szansy na życie w jedności z Bogiem – bo tylko to może dać pełnię życia i szczęścia. W tym kontekście ponownie przychodzą nam na myśl słowa św. Augustyna, który dopiero po latach używania życia, w którym było miejsce na wszystko prócz Boga napisze: „Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”. 

Bóg chce powiedzieć swoim dzieciom, czyli nam, że wszystko, co je spotka i z czym będą się zmagać, jest a przynajmniej powinno być dla nich szansą na umocnienie więzi z Nim. Błogosławieństwo, które daje Bóg, jest szansą, ale to od człowieka zależy, czy i jak z tej szansy skorzysta. Co zrobić, by jej nie przegapić?

Propozycję odpowiedzi podsuwa św. Łukasz, opisując postawę Maryi: „Zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Tylko zatrzymanie się nad życiem, próba spojrzenia na nie z innej perspektywy i przeżycie własnych problemów z Bogiem pozwala zobaczyć, że oprócz zmęczenia, bólu, nudy i rutyny jest też miłość, dobro, piękno.

Zachowywanie wszystkich spraw i rozważanie ich z Bogiem jest szansą na prawdziwe i głębokie życie, rozwinięcie skrzydeł. Tak właśnie zrobili pasterze, słysząc niezrozumiałe dla siebie rzeczy. Potrafili wielbić Boga, zobaczyli Jego autentyczną obecność, w tym, co pozornie zwykłe i mało spektakularne.

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki przypomina nam, że Bóg wchodzi w naszą ludzką rzeczywistość nie jako ktoś obcy, z zewnątrz, ale jako ktoś bliski, zatroskany o nasze życie i pragnący się stać Jego istotną częścią.

Na dowód tego przyjmuje ludzkie ciało i rodzi się jak każdy człowiek. Przypomina nam o sobie i pokazuje, że można na świat patrzeć inaczej, nie tylko po ludzku, ale Jego oczami.

Z takim spojrzeniem każdy kolejny rok może być dla nas tylko szczęśliwszy. Czego Wam i sobie życzę!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji