Nie tracić łączności z Jezusem

Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa. (Iz 55, 10-11)

W dzisiejszym wprowadzeniu chciałbym odwołać się do słów papieża Franciszka, jakie wypowiedział podczas swojej ostatniej wizyty w Narodowym Sanktuarium Maryjnym w Maipu, w Chile.

Jako punkt wyjścia dla swojej refleksji papież przywołał pewną rozmowę z młodym człowiekiem, którego zapytał, co najczęściej wprawia go w zły nastrój? Na co, ów młody człowiek odpowiedział bez wahania: „Kiedy w telefonie rozładowuje się bateria lub gdy Internet traci zasięg i zaczyna zanikać”.

Ojciec Święty wychodząc od tej rozmowy powiedział, że to samo może wydarzyć się z wiarą. Jako ludzie wiary powinniśmy być entuzjastycznie nastawieni, radośni, pełni nadziei. Często gdy tak jest, nie zdajemy sobie sprawy, że dzieje się tak dzięki Bożej łasce i naszej łączności z Bogiem.

Kiedy jednak zaczynamy „tracić zasięg” w wymiarze duchowym, to stopniowo nasz entuzjazm gaśnie. Kiedy szwankuje modlitwa, gdy wchodzimy w grzech, zaczyna zanikać nasze połączenie z Bogiem. W takich chwilach łatwiej wpadamy w zły nastrój, stajemy się nieufni, zaczynamy na wiele spraw patrzeć negatywnie.

Kiedy pozostajemy bez połączenia z Jezusem – konkluduje papież – nasze serce zaczyna tracić siłę, wyczerpuje się, łatwiej wciska się w nie zgiełk panujący dokoła nas. Bez połączenia z Jezusem zatapiamy nasze marzenia, nasze idee, zatapiamy nasza wiarę.

Medytacja monologiczna – jaką praktykujemy podczas naszych spotkań jest tą formą modlitwy, która pozwala nam nawiązać kontakt z Jezusem. Ma ona także ambicję stać się wstępem do modlitwy nieustannej, którą reprezentuje  między innymi Modlitwa Jezusowa. Uczy nas ona trwać w tej łączności z Bogiem, sprawiając, że łatwiej otwieramy się na Jego prowadzenia w codzienności. Medytacja monologiczna uczy nas przez otwartość na słowo, którym się w niej posługujemy zestrajania naszego myślenia i sposobu patrzenia na rzeczywistość z Jezusowym sposobem myślenia i widzenia.

Odwołując się raz jeszcze do języka papieża Franciszka – medytacja to „ładowanie baterii naszego serca”. Jest to o tyle ważne, że współczesny styl życia, jego tempo, wszechobecny stres, czy wielość spraw jakie mamy zawsze do załatwienia sprawiają, że te nasze duchowe baterie szybko się rozładowują i bez stałego kontaktu z Bogiem, z którego, jako ludzie wiary czerpiemy siłę łatwiej popadamy w zmęczenie (zarówno fizyczne jak i psychiczne) a w konsekwencji we frustrację.

Chrystus mówi nam w Ewangelii: „Ufajcie, jam zwyciężył świat.” (J 16,33) Dla nas jest dzisiaj tylko jedna recepta na to, jak skutecznie stawiać czoła światu i wszystkim wymaganiom, jakie on ze sobą niesie: trwać w ciągłej łączności z Jezusem. I tego właśnie uczy nas medytacja.

Na koniec niech mi będzie wolno przywołać słowa ojca Johna Maina OSB: „W medytacji próbujemy robić krok do tyłu, przez co nie skupiamy się na sobie, lecz na Bogu. W ten sposób odnajdujemy nasze miejsce w świecie. Odnajdujemy miejsce, w którym powinniśmy być, a nasze relacje - z innymi, ze stworzeniem (ze światem) i z Bogiem - porządkują się.”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa