Nawrócę się, ale nie dzisiaj...

 

Świętemu Augustynowi przypisuje się powiedzenie, które jest doskonałym komentarzem do dzisiejszej Ewangelii: "Człowiek powinien opierać się w życiu na dwóch nogach - miłości Boga i człowieka, w przeciwnym razie idąc przez życie będzie kuśtykał".

Święty Augustyn to jedna z najbardziej znanych postaci kultury chrześcijańskiej. Człowiek - szukający Boga, choć uwikłany w uwikłany w grzech i herezję. Filozof - zafascynowany Platonem i szukający Prawdy. Teolog - zakochany w słowie Bożym i Kościele. Jego dzieła to kamienie milowe w dziejach zagadnień dobra i zła, wiary i rozumu, łaski i natury oraz wielu innych. Bezsprzeczny geniusz.

Jak na świętego i biskupa życiorys miał jednak niezbyt budujący. Dziś z pewnością nie przeszedłby pomyślnie żadnej kościelnej „lustracji”. Przez długie lata żył w konkubinacie, miał nieślubne dziecko – Adeodata. Ponadto hołdował niebezpiecznej herezji manichejczyków, będącą synkretyzmem różnych systemów religijnych i filozoficznych i którą uważał za religię ludzi oświeconych, wolną od wszelkich autorytetów. Chrześcijaństwo, którego ziarno próbowała w jego sercu w dzieciństwie zaszczepić jego Matka – św. Monika stało się dla niego tylko jednym spośród wielu światopoglądów, jedną z możliwości. Pasjonował się także astrologią. To tylko najbardziej znane spośród grzechów św. Augustyna, grzechów burzliwej młodości, ale ta młodość trwała bardzo długo, bo aż do 33 roku życia.

Istotnym rysem jego życia jest to, że wciąż poszukiwał: w książkach, wykładach, dysputach i rozmowach. Szukał prawdy, a jednocześnie próbował usprawiedliwiać swoje słabości i grzechy. Przez jakiś czas był nauczycielem retoryki w Mediolanie. Na szczęście jego sumieniem była matka, święta Monika. Uciekł przed nią z rodzinnego miasta Tagasty aż do Rzymu. Ale Bóg powoli, krok po kroku, przygotowywał go do znalezienia prawdy w Ewangelii, stawiając na drodze jego poszukiwań niezwykłych świadków wiary. Powoli kiełkowało w nim zasiane przez matkę w dzieciństwie ziarno podlewane kazaniami św. Ambrożego, których namiętnie słuchał a także przez spotkanie z sędziwym kapłanem Symplicjanem czy cesarskim urzędnikiem Pontycjanem, wreszcie przez rozmowy z przyjaciółmi Alipiueszem i Nebrydiuszem. Wszystko to odkrywało przed nim walory chrześcijaństwa.

Po długim okresie wewnętrznej walki, nastąpiła głęboka przemiana. Zrezygnował on ze swoich dotychczasowych zajęć, by oddać się całkowicie służeniu Bogu i poszukiwaniu mądrości we wspólnocie. Udał się do Cassiciacum, do posiadłości swojego mediolańskiego przyjaciela Verecundusa, gdzie w towarzystwie najbliższych przyjaciół i matki, która wytrwale podążała za nim wciąż modląc się o jego nawrócenia przeżył kilka miesięcy poświęconych owocnej pracy intelektualnej i duchowej.

W 387 r. powrócił do Mediolanu i w noc Zmartwychwstania Pańskiego, wraz z synem Adeodatem i przyjacielem Alipiuszem, przyjął chrzest z rąk biskupa Ambrożego. Miał wówczas 33 lata.

Zaledwie cztery lata później wyświęcono go na kapłana, a po kolejnych pięciu latach został biskupem Hippony. Można pomyśleć po ludzku, że to oszałamiająca kariera. Resztę swego życia, ponad 30 lat, poświęcił pracy dla Ewangelii. Podstawę do tego by w sporach teologicznych okazał się przekonujący dało mu świetne wykształcenie. Zaangażował się w walkę z herezją pelagianizmu i donatyzmu. Jego dom i diecezja stały się miejscem, azylu dla uciekinierów z walącego się pod wpływem wewnętrznych walk i naporem barbarzyńców cesarstwa. W swoim dziele „O państwie Bożym” rysował wizję nowego porządku świata. Jego myśl zapładniała umysły teologów kolejnych wieków. Od strony duchowej pozostawił jednak jeszcze cenniejsze dzieło: „Wyznania” – będące zapisem jego błędów i grzechów młodości i drogi nawrócenia.

Znajdujemy tam między innymi ciekawe wyznanie:

„Moja młodość była szczególnie obłędna – pisze w tym dziele – zwłaszcza zaś jej świt, gdy tak Ciebie prosiłem o czystość obyczajów: »Daj mi łaskę nawrócenia, daj czystość i umiarkowanie, ale jeszcze nie w tej chwili, nie dzisiaj«. Był we mnie lęk, że mógłbyś mnie zbyt rychło wysłuchać i od razu uleczyć z choroby pożądania, które chciałem raczej nasycić niż zgasić. (...) Udawałem wobec samego siebie, że przyczyną, dla której z dnia na dzień odkładam chwilę odepchnięcia wszelkich wizji doczesnych, aby pójść tylko za Tobą, było to, iż mi się jeszcze nie ukazała żadna pewność, ku której mógłbym kroczyć. Lecz teraz nadszedł dzień, w którym stanąłem sam przed sobą obnażony. A sumienie nie szczędziło mi chłosty. (...) Moja dusza stanęła, nie chciała iść naprzód, chociaż teraz nie miała już żadnych usprawiedliwień. Rozpadły się bowiem i rozwiały wszelkie jej argumenty. Została tylko niema trwoga. Bo niby śmierci lękała się dusza oderwania od owego nurtu przyzwyczajenia, który niósł ją ku śmierci”.

Święty Augustyn z niezwykłą jasnością opisuje stan ludzkiego serca targanego wewnętrznym konfliktem między chęcią pójścia za Chrystusem a czerpania całymi garściami z ducha tego świata. Dlatego również wielu współczesnych znajduje w jego wyznaniach odbicie swoich własnych duchowych doświadczeń.

Tradycja mówi o nim, że gdy się nawrócił miał już nigdy więcej nie popełnić grzechu ciężkiego. Trwanie w miłości Jezusa możliwe jest ze względu na Jego wybór. To nie człowiek wybiera Boga. Człowiek tylko z wdzięcznością odpowiada. Św. Paweł pisze, że został "pochwycony przez Jezusa". Dokładnie takie samo doświadczenie znajdujemy w „Wyznaniach”. Święty Augustyn nigdy też nie maił wątpliwości, że trwanie w miłości Jezusa możliwe jest dzięki Jego miłości i łasce.

Co warto jednak podkreślić Augustyn zawsze uważał swoje nawrócenie za niezasłużony dar Boży. Zamierzeniem jego „Wyznań” było uwielbienie Boga i dziękowanie Mu za łaski i prowadzenie go przez życie. Dlatego dzień jego wspomnienia, to święto, które powinno nas utwierdzać w ufności w to, że Bóg w mrokach zwątpienia i ciemności niewiary potrafi zapalić w sercu każdego człowieka jasne światło, którego blask pozwoli mu odnaleźć właściwą drogę.

Św. Augustyn znany jest z wielu słynnych powiedzeń, które na trwałe weszły do języka wiry i kultury chrześcijańskiej jak chociażby: „Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu”; lub „Niespokojne jest serca moje Boże, dopóki nie spocznie w Tobie”, lecz dziś z racji zakończonego w Irlandii synodu do spraw Rodziny chciałbym przywołać dwa inne, nieco mniej znane powiedzenia św. Augustyna, które wydają się niezmiernie ważne w dzisiejszych czasach:

„Życie rodziców jest księgą, którą czytają dzieci” oraz „Dajcie mi modlące się matki, a uratuję świat”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji