Bóg zgubiony - Bóg znaleziony

„Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” [Łk 2,49]

W scenie znalezienia Jezusa w świątyni, którą czytamy w dzisiejsze święto św. Stanisława Kostki (nie przez przypadek chyba patrona osób rozeznających swoje powołanie) jest wyczuwalne napięcie. Gdy Maryja koncentruje się na ludzkim lęku i bólu serca mówiąc: „Synu, czemuś nam to uczynił?” sugeruje, że zachowanie Jezusa rodzące niepokój w sercu Jej i Józefa wydaje się niepotrzebny a może nawet niesprawiedliwy. Niezwykła wydaje się odpowiedź Jezusa, która, gdy w nią wnikniemy sięga dużo głębiej niż może się wydawać przy pierwszym wrażeniu towarzyszącym lekturze tego tekstu. Wszak Jezus swoją odpowiedzią uświadamia nam wszystkim, że ważniejsza od ziemskich bólów i lęków jest szukanie Boga i Jego woli: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mojego Ojca?”. 

Prawdziwe schronienie, również wobec doświadczenia ludzkich bólów i lęków można znaleźć jedynie w Bogu. Jezus mówiąc o Świątyni jedynego Boga przypomina, że jest ona jak najbardziej Jego domem, bo On najpierw i przede wszystkim jest Synem Bożym. Ale świątynia to także miejsce, w którym każda i każdy z nas jest w domu Ojca. Więcej nawet, nie ma konieczności szukać materialnej świątyni, by znaleźć miejsce obecności Boga, bo świątynią Jego jest każde ludzkie serce, o czym przypomina św. Paweł. [por. 1 Kor 6,19] Warto pytać się czy mamy kontakt z tą wewnętrzna świątynią. Czy czujemy się tam u siebie. Przecież moje serce, to także dom Ojca i im głębszy mam z nim kontakt tym bardziej będzie mogła ona stawać się miejscem mojego schronienia w modlitwie, w medytacji, w zasłuchaniu w Boże słowo. Ewangelista zaznacza, że Matka Boża nie rozumiała słów Jezusa. To także znak dla nas, że musimy wciąż i czasem długo dorastać do zrozumienia Bożego słowa i Jego woli objawiającej się w naszym życiu.

Paradoksalnie ta dzisiejsza Ewangelia może być także dobrą nowiną dla wielu współczesnych rodziców, którzy nie rozumieją tego, co dzieje się z ich dziećmi. Niejednym rodzicom przychodzi przeżywać horror prawdziwego zagubienia (zarówno duchowego jak i dzisiaj coraz częściej psychicznego, choć jedno z drugim niewątpliwie się łączy) syna lub córki.

Ale Ewangelia ta opowiada także o pewnym zjawisku obecnym w życiu wewnętrznym (duchowym), które nazywamy strapieniem. Strapienie to stan, w którym człowiek "z bólem serca" szuka Boga i ma trudności ze znalezieniem go. Takiego stanu doświadcza każdy człowiek, który wchodzi na drogę pogłębionej relacji z Bogiem. Doświadczyli tego też Maryja i Józef. Bóg jednak nigdy się nie gubi. Jest zawsze "na swoim miejscu", to znaczy przy nas. Czasem jednak trzeba doświadczyć Jego pozornej nieobecności, aby oczyściła się, dojrzała i wypiękniała nasza miłość do Niego i aby nasza miłość została wypróbowana. Gdyby Jezus nie został w świątyni, dużo mniej wiedzielibyśmy o miłości Maryi i Józefa do Niego i o doświadczeniu, które towarzyszy poszukiwaniu Boga w naszym życiu.

Boga nie trzeba szukać. On po prostu jest we wszystkim, co należy do Niego. A do Niego należy świat, natura, która jest jego dziełem, wszelkie dobro, a szczególnie każdy człowiek i jego serce uczynione na Boże podobieństwo i naznaczone Jego obecnością. On jest we wszystkim, bo jak przypominają Dzieje Apostolskie „W nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. [Dz 17,28]

Św. Ignacy z Loyoli nazwał znajdowanie Boga we wszystkim najwyższą formą pobożności, wyższą od długich modlitw w kościele. Być może nam, dziś na nowo potrzeba odkrywania tej formy pobożności i cieszenia się nią. Bo jak pisał abp. Anthoni Bloom w swojej „szkole modlitwy”: "Jaki sens ma długie i mozolne odmawianie naszych modlitw, skoro nie umiemy znaleźć Boga w otaczającym nas świecie, w naszej codzienności a nade wszystko w drugim człowieku? Modlitwa ma nam tylko w tym odkrywaniu obecności Boga pomagać!"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji