Chrystus króluje?

Piłat powiedział do Jezusa: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?”.

Jezus odpowiedział: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?”.

Piłat odparł: „Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?”.

Odpowiedział Jezus: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd”.

Piłat zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś Królem?”.

Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”. (J 18,33b-37)

 

„Boga prawdopodobnie nie ma. Nie martw się i ciesz się życiem.” Takie napisy pojawiły się niedawno na trzydziestu londyńskich autobusach komunikacji miejskiej. I to tych autobusach, których trasa biegnie przez Westminster, gdzie znajdują się dwie chrześcijańskie katedry – anglikańska i katolicka. Jest to także dzielnica, gdzie znajduje się parlament.

Cała kampania, na którą zebrano 140 tys. funtów, została sfinansowana przez liczne internetowe datki ludzi, którzy akcję poparli. Może dla niektórych gorszące wydać się to, że jedna z chrześcijańskich (anglikańskich) organizacji działających w Anglii także wsparła tę akcję swoim datkiem.

Moglibyśmy zapytać: Czy komuś pomieszało się w głowie?

Tylko pozornie. Przypatrzmy się co wynika z tego hasła: „Boga prawdopodobnie nie ma. Nie można udowodnić naukowo, że Bóg jest, ale nie można też naukowo dowieść, że Boga nie ma. Z tego, że Boga PRAWDOPODOBNIE nie ma wynika równie PRAWDOPODOBNIE że Bóg jest (to jest logiczne rozumowanie). Być może zatem wspomniana kampania brytyjskich ateistów może doprowadzi kogoś do wiary. Podobnie jak spośród słuchaczy jednego ze znanych ateistycznych filozofów krakowskich, które całe swoje naukowe życie poświęcił walce z Bogiem i Kościołem zrodziło się wiele powołań kapłańskich i zakonnych. Taki paradoks Bożego działania w świecie, które ze zła potrafi wyprowadzić dobro!

Istnienie Boga to bowiem kwestia wiary. I pójdźmy krok dalej. Skoro zebraliśmy się dzisiaj w Kościele to… PRAWDOPODOBNIE dlatego, że wierzymy w Boga.

Ktoś mógłby mi zarzucić: Jak mogę mówić do ludzi, którzy przyszli do kościoła na Mszę Świętą, że tylko prawdopodobnie wierzą?

W ostatni piątek ukazał się w KAI wywiad z jednym ze znanych biskupów, który tłumaczy: „potrzebę rozróżnienia między religijnością i wiarą. Choć to zabrzmi dziwnie: Można być człowiekiem religijnym i jednocześnie niewierzącym. Można uczestniczyć w liturgii i w ogóle jej nie rozumieć.

Jeśli ktoś przychodzi do kościoła tylko po to, żeby mieć dobre samopoczucie i poczucie spełnionego obowiązku – to z perspektywy chrześcijańskiej to za mało! Bo czy jest to podyktowane wiarą czy tylko powierzchowną religijność?”

Każdy zdrowo myślący chrześcijanin dobrze wie, że wiara, to coś więcej niż rytuał, nawet jeśli jesteśmy do niego bardzo przywiązani.

Dlatego warto samemu wracać do pytań: „Dlaczego przychodzę do Kościoła, dlaczego się modlę, dlaczego obchodzę chrześcijańskie święta? Innymi słowy, czy motywacją tych wyborów jest to, że wierzę w Boga?”. Bo jeśli wiara nasza jest prawdziwa, to nie ogranicza się ona tylko do wymienionych wyżej postaw, ale jest mocą, która ma wpływ na cale nasze życie: nasze wybory, nasz sposób myślenia, naszą ocenę ludzi i sytuacji, w których uczestniczymy.

Przeżywamy dziś Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. To piękny tytuł. Czy jednak nie jest tak, że dla wielu chrześcijan Jezus jest trochę tak, jak angielska królowa – niby panuje a jednak nie rządzi? Niby jest królem, a w bardzo wielu kwestiach nie ma NIC do powiedzenia, że w wielu sprawach wcale się nie liczymy z Jego wolą, ba nawet Go o nią nie pytamy? Czy taka powinna być postawa człowieka wiary?

W tytule tego święta „Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata” jest pewien fałsz. Bo Jezus owszem jest królem galaktyk i gwiazd, słońca i księżyca, czasu i wieczności, ale nie zawsze jest królem ludzkich serc. Przynajmniej nie jest nim wówczas, gdy człowiek Mu na to nie pozwala.

Z Jezusem i sercem człowieka jest jak z wolną elekcją. Tego panowania się nie dziedziczy. To, że moi rodzice i dziadkowie wierzyli nie oznacza, że wiara stanie się moim udziałem. Bóg podarował człowiekowi wraz z jego wolnością niezwykła moc: Każda i każdy z nas sam może uczynić Jezusa Królem swojego serca i życia i każdy może Go zdetronizować. Decyzję musimy podjąć sami. Człowiek sam wybiera sobie tego, kto będzie królem jego serca i życia. I od tego kogo wybiera, zależy jak żyje.

Dzisiejszy psalm zaczął się od słów: „Pan jest moim pasterzem: niczego mi nie braknie, pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.”

Czy słowa możesz odnieść do siebie? Czy pozwalasz prowadzić się przez życie Bogu? Czy też wybierasz swoje własne ścieżki?

Czy Jezus jest twoim prawdziwym Królem czy tylko kimś na wzór angielskiej królowej!?

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji