Trzeba umieć zrezygnować z tego, co jest tylko częściowe, by móc przyjąć wszystko

Z Księgi proroka Izajasza

Wyspy, posłuchajcie Mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki Mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie. I rzekł mi: «Tyś Sługą moim, w tobie się rozsławię».

Ja zaś mówiłem: «Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą».

A teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na swego Sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu Izraela.

I rzekł mi: «To zbyt mało, iż jesteś mi sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela. Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi». (Iz 49, 1-6)

Piękny jest ten tekst Izajasza, bo tchnie wielką nadzieją i obietnica, jak wielki plany ma Bóg wobec każdej i każdego, kto pragnie otworzyć się na Jego łaskę i pozwolić się prowadzić Bogu przez życie z całkowitym zaufaniem. Takiej otwartości i zaufania uczy nas właśnie medytacja monologiczna.

Każdy z nas, kto posługuje się komputerem wie doskonale, że połączywszy się z siecią można uzyskać dostęp do niemal nieskończonych zasobów Internetu. Jedynym problemem może być jedynie prędkość łącza, jakim dysponujemy. Przywołuję ten przykład, bo pomyślałem sobie, że idąc tropem zeszłotygodniowych rozważań, to kolejny dobry obraz – bliski nam współczesnym – który można porównać do człowieka, który poprzez modlitwę pragnie się połączyć z Panem Bogiem. Każda modlitwa o ile jest przeżywana w stanie łaski (a więc nic nie zakłóca naszej łączności z Bogiem), jest wejściem w przestrzeń Bożej nieskończoności a jednocześnie w nieskończony sposób przerasta człowieka. Tak jak w Internecie, do którego wchodzimy ilość danych jest nieskończona i niemożliwa do ogarnięcia przez ludzki umysł, tak ilość łaski, jakiej Bóg pragnie nam udzielić, gdy wchodzimy w relacje z Nim jest niewyobrażalna.

Moglibyśmy zatem zapytać – używając języka porównania do sieci internetowej – jakiego narzędzia użyć, żeby jak najwięcej skorzystać z tego, co pragnie nam ofiarować Bóg na modlitwie? Idąc dalej tym tropem można powiedzieć, że umysł człowieka, to bardzo kiepskie łącze i nawet w połączeniu z naszą wyobraźnią i oparciem się na wszystkich naszych przyrodzonych możliwościach są mało wydajne.

Merton w swoim Posiewie kontemplacji pisze, że modlitwa racjonalna ma się tak do kontemplacji, jak kropla do oceanu. I nawet gdy wkładamy wiele wysiłku w doskonalenie naszego umysłu – do którego świat współczesny przywiązuje tak wielką wagę – to i tak wobec ogromu Tajemnicy Boga i Jego miłości pozostaje on bezsilny.

Dlatego Merton za świętymi mistykami chrześcijańskimi proponuje – jakby wbrew światu – porzucenie tej intelektualnej drogi modlitwy, do której tak mocno przywykliśmy, na rzecz wejścia w bezpośredni kontakt z Bogiem, który jest udziałem modlitwy kontemplacyjnej.

Odnosząc to do przywołanego obrazu łączności internetowej, modlitwa kontemplacyjna byłaby jak szerokopasmowe łącze, na które ludzkość jeszcze przez długi czas nie wpadnie. Jednocześnie doświadczenie kontemplacyjne wystawia człowieka przyzwyczajonego do opierania się na zdolnościach swojego intelektu i zmysłów na nie lada próbę, gdyż na tym poziomie można nie doświadczać niczego. A jednak pomimo braku znanych nam odczuć i doświadczeń trzeba zaufać, że przepływ łaski między Bogiem a naszym sercem się dokonuje. Trzeba po prostu zawierzyć! I to jest jednym z najtrudniejszych wyzwań modlitwy kontemplacyjnej, która wytrąca nam często z rąk dostępne w modlitwie racjonalnej (dyskursywnej) możliwości kontroli i oceny „jakości” naszej modlitwy.

Modlitwa kontemplacyjna jest wyzwaniem a jednocześnie wielką lekcją pokory dla naszej sfery intelektualno-zmysłowej, bo muszą one zawierzyć, że w tej modlitwie dzieje się coś, czego w najzwyklejszy sposób umysł ludzki nie jest w stanie dosięgnąć i kontrolować.

Oczywiście przywołany obraz Internetu jest niedoskonały, gdy próbujemy za jego pomocą przybliżyć różnicę między modlitwą dyskursywną a kontemplacyjną, do sfery której wprowadza nas już medytacja monologiczna. Ważne jest jednak abyśmy uświadomili sobie to, że zjednoczenie przebóstwiające (używając języka św. Jana od Krzyża), które jest owocem kontemplacji dokonuje się nie na drodze intelektualnej, czy zmysłowej a na drodze serca, która wobec Tajemnicy, w której uczestniczy człowiek jest przez niego doświadczana jako ciemna noc zmysłów i ciemna noc wiary.

Ale taka jest logika Ewangelii, która tak mocno wyraża się w Krzyżu Jezusa, który będziemy kontemplować w tych dniach a którą można by ująć jednym prostym zdaniem: Trzeba umieć zrezygnować z tego, co jest tylko częściowe, by móc przyjąć wszystko. To zasada, która dotyczy zarówno naszej modlitwy, jak i w szerszym ujęciu naszej wiary, jako relacji z Bogiem. Innymi słowy: tak długo, jak będziemy próbowali opierać się na relacji z Bogiem na ludzkich możliwościach nie będziemy mogli uczestniczyć w pełni w Jego Nieskończoności.   

Życzę Wam Kochani pomimo trudności i przeszkód, jakie są naszym udziałem głębokiego i kontemplacyjnego przeżycia nadchodzącej tajemnicy Triduum Paschalnego. Pamiętajmy, że te przeszkody dotyczą raczej naszych ludzkich możliwości a nie Boga, który – czego  mam mnóstwo dowodów – jest większy od naszych ograniczeń i potrafi je przekłuć w jeszcze większe dobro i łaskę :-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca