Pasterz dobry

 

Jezus powiedział:

«Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka, dlatego że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.

Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz.

Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca».(J 10, 11-18)

Wśród wielu uczestników wieczornego spotkania dyskusyjnego na temat wiary organizowanego co miesiąc wśród paryskiej inteligencji byli obecni znany aktor i sędziwy kapłan. Zmęczeni dyskusją uczestnicy poprosili aktora, aby zarecytował coś dla odprężenia. Artysta zaczął najpierw recytować wiersze Szekspira. Gdy skończył zapytał obecnych, co chcieliby jeszcze usłyszeć? Zaproponowano mu recytację psalmu 23. Autor przyjął propozycję z radością, postawił jednak pewien warunek, że gdy skończy recytację,  ten sam psalm wypowie obecny wśród nich ksiądz. Zmieszany, starszy kapłan przystał na propozycję. Artysta zaczął więc piękną recytację, wypowiadając słowa psalmu dźwięcznie z zaangażowaniem. Gdy skończył salon pełen ludzi rozbrzmiał oklaskami.

Następnie artysta zwrócił się do księdza:

– Teraz ojca kolej.

Kapłan wstał i drżącym głosem zaczął wypowiadać słowa: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego; pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach, prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, orzeźwia moją duszę…”

Gdy skończył wśród zgromadzonych zaległa absolutna cisza: nikt nie klaskał, panowało zupełne milczenie.

Po chwili ciszę przerwał głos aktora recytującego wiersz przed księdzem: „Przyjaciele! Teraz rozumiecie, dlaczego chciałem by ksiądz powiedział ten psalm po mnie. Ja co najwyżej mogłem swoją recytacją poruszyć wasze uszy, lecz nie potrafiłem jak mój następca podbić waszych serc. Różnica bowiem polega na tym, że ja znam jedynie psalm, a ksiądz zna Pasterza”.

Przywołuję tę historię anonimowego autora już nie pierwszy raz, bo pięknie wpisuje się w charakter dzisiejszej niedzieli Dobrego Pasterza

Jezus mówiąc o sobie jako o Dobrym Pasterzu uświadamia nam, że zna nas. W tym samym jednak zdaniu dodaje, że i my winniśmy Go znać, jeżeli mamy Go naśladować, jeżeli chcemy, aby obraz Boga, jako nosimy w naszej wyobraźni nie był fałszywy, bo poskładany jedynie z kawałków naszych ludzkich, naznaczonych słabością i grzechem doświadczeń. 

Pasterz to dzisiaj postać żyjąca bardziej w naszej wyobraźni niż człowiek z krwi i kości, którego znalibyśmy z codziennego doświadczenia. Czasem pojawia się w bożonarodzeniowych jasełkach. Ubrany w obowiązkowy kożuch. Innym razem jego obraz przywołuje Ewangelia.

W pasterskiej kulturze dawnego Izraela wyobrażenie pasterza nie było ono tak egzotyczne jak dziś. Znane było bowiem z codziennego życia, ale i głęboko wpisane w starotestamentalną tradycję przedstawiającą Jahwe jako troskliwego pasterza żyło w religijnej wyobraźni słuchaczy Jezusa. Chrystus kilkukrotnie i z naciskiem powtarza: „Jestem pasterzem, nie najemnikiem”. Jakby chciał powiedzieć: „Zobacz, nasza relacja jest prostsza, niż myślisz. Nie zarabiam na tobie, nie wykorzystuję ciebie dla swoich korzyści. Tu nie ma żadnego drugiego dna. Zależy mi tylko na tobie. Żebyś żył naprawdę; żebyś żył pełnią życia”.

Nam, pognębionym przez życiowe porażki, wielokrotnie oszukanym, zawiedzionym, taka prosta relacja wydaje się prawie niemożliwa. Z jednej strony żyje w nas tęsknota, żeby być dla kogoś tak bezwarunkowo najważniejszym. Z drugiej jednak podejrzliwość nie pozwala nam na proste zaufanie. Myślimy, że pewnie jest jakiś aneks do tej umowy, jakaś gwiazdka odsyłająca do pisanych maleńkim druczkiem niekorzystnych warunków, jakieś „tak, ale”.

Tymczasem w umowie o nasze zbawienie, przypieczętowanej Krwią Chrystus nie ma żadnego drugiego dna, nie ma nic, co mogłoby nas zaskoczyć czy zaniepokoić. Nic poza miłością, aż do oddania życia.

Niekiedy rodzi się w nas wiara w taką miłość i tęsknota za nią, żeby za chwilę rozpłynąć się znowu we mgle…

Dlatego właśnie potrzebujemy ciągle na nowo poznawać Pasterza, aby nie pozwolić by przeciwnik zasiał w naszych sercach ziarno nieufności do Niego. Potrzebujemy poznawać Pasterza, aby nigdy nie zwątpić w to, że On troszczy się o nas nieustannie. Że kocha nas bezgranicznie, właśnie dlatego, że nas zna i nasze życie, ani nasze serce nie ma przed Nim tajemnic. Kocha nas, dlatego nigdy nie wykorzysta naszych wad ani zalet, nie będzie manipulował się naszymi emocjami; nie będzie składał obietnic bez pokrycia, aby wzbudzić nasze zainteresowanie. On zna wszystkie nasze możliwości i talenty, zna nasze wahania i samotności; z wielką dumą patrzy, jak wzrastamy i ze współczuciem, ale bez oskarżania nas, kiedy zdarza nam się potykać o nasze słabości.

Jest Dobrym Pasterzem, Jest Prawdą i Życiem. Jest Dawcą życia, który uczy jak dawać życie; jest Stwórcą, który uczy nas tworzyć, to co piękne. To, co miał nam do dania, już nam ofiarował. Bezinteresownie! Ale musimy chcieć i umieć to przyjąć.

Dlatego tak jak każdy pasterz mówi dziś do nas, jak do swoich owiec: Nie bój się pójść za Mną. Nie bój się jeszcze raz wyznać swoich grzechów, ofiarować mi swojej niemocy i niepewności, nie poddawaj się znużeniu w codziennym odnawianiu swojego życia przez miłość, której Źródło bije dla ciebie w Moim Sercu, nie rezygnuj z uczciwości i prawdy.

Chrystusa, jest Pasterzem, który nie ucieka od ludzkiego dramatu, ale zostaje do końca. Nie myśli o tym, jak ocalić własną skórę, ale jak zaradzić ludzkiej biedzie. Nie domaga się posłuszeństwa, nie stawia nadzwyczajnych warunków, ale sam pokornie służy. Nie zabiera życia, ale je daje.

Chciałoby się powiedzieć za papieżem Franciszkiem, że tak bardzo zagubiony człowiek współczesny jeszcze bardziej potrzebuje Chrystusa Dobrego Pasterza, a Chrystus człowieka.

Ten pierwszy po to, aby odzyskać prawdziwe zdrowie i wolność serca, Ten drugi, aby objawić ludziom nieskończone dobro Boga, bez którego każde inne dobro jest tylko przejściowe i krótkotrwałe.

Chrystus jest dobrym Pasterzem!

Czy potrafimy zaufać Mu na tyle, aby bez zastrzeżeń powierzyć Mu samych siebie i pozwolić poprowadzić przez życie tylko Jemu znaną, ale bez wątpienie najlepszą drogą?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji