Trudne pytanie

 W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział:

«Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem».

A wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?»

Jezus jednak, świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą».

Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca». Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?»

Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym».(J 6, 55. 60-69)

„Trudna jest ta mowa”…

Te słowa zaskakują, bo przecież mówią o Ewangelii. O dobrej nowinie! O radosnej nowinie!

Być chrześcijaninem to również chodzić za Chrystusem. Naśladować Go.

Ewangelia jest dla nas drogą prowadzącą do szczęścia. Kiedy jednak zrozumiemy, że ta droga niekoniecznie i nie zawsze pokrywa się a  naszymi pragnieniami i wizjami szczęścia, że droga do zmartwychwstania prowadzi przez krzyż, choć my wolelibyśmy, aby nasze życie było lekkie i przyjemne, wówczas okazuje się, że pokusa odejścia czy też porzucenia Ewangelii jest ciągle realna.

A pytanie Jezusa: „Czy i wy chcecie odejść?” – wciąż aktualne.

Wielu dzisiaj usprawiedliwia swoje odejście z Kościoła słowami: „Chrystus tak, kościół nie!” Lecz Jezus przestrzega przed taką prostą konstatacją mówiąc, że ten, kto nie będzie spożywał Ciała Syna Człowieczego i nie będzie pił Krwi Jego – a te można otrzymać jedynie w Kościele – nie będzie miał życia w sobie… I dopowie: że karmienie się Eucharystią jest koniecznym warunkiem wskrzeszenia człowieka i dostąpienia życia wiecznego. [por. J 6, 53 nn]

Kto zatem ma rację? Ci którzy twierdzą, że do realizowania swojego życia wiary nie potrzebują Kościoła? Czy też Jezus, który mówi, że bez karmienia się Nim, nie możliwe jest też trwanie w Nim, co można by określić najprostszą definicją tego, czym jest wiara.

Chrystus chce nas przekonać, że tak jak jedzenie chleba jest czymś normalnym i codziennym, tak samo powinno być z przyjmowaniem Komunii Świętej dla człowieka wierzącego. Każdorazowe spożywanie Ciała Chrystusa to zapraszanie Go do swojego życia, to otwieranie przed Nim serca.

Choć to właśnie ta nauka skłoniła słuchaczy Jezusa do stwierdzenia: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać...”

Zdanie Jezusa: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem”  powoduje konflikt, kiedy człowiek trzeźwo analizuje słowa Jezusa... W słuchaczach pojawiają się wątpliwości...

Jak to? Spożywać Jego Ciało... pić Jego Krew? Może tu chodzi o jakiś symbol? I kiedy człowiek próbuje do tego podejść wyłącznie racjonalnie, wówczas "wymięka"... i mówi: trudna jest ta mowa... Owszem jest trudna...

Bo tu trzeba czegoś więcej niż rozumu, trzeba wiary... i zaufania... że Jego Słowo jest prawdą... skoro On tak powiedział...

„Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą”.

Jezus widzi niewiarę i mówi o tym wprost. Widzi zapewne i dzisiejszą niewiarę w świecie, który dawniej był przeniknięty wiarą. Smutny i bolesny jest widok pustych kościołów i seminariów, przypominających o uczniach, którzy odeszli i już nie chodzą z Jezusem. Tyle ołtarzy, przy których nie jest już sprawowana Eucharystia. Coraz mocniejsze są dziś głosy „postępowych” teologów i pasterzy, że nie należy się użalać nad zjawiskiem sekularyzacji, że trzeba pogodzić się z upadkiem kultury przenikniętej wiarą, bo w gruncie rzeczy sekularyzacja daje wspaniałą szansę na nową, bardziej dojrzałą formę chrześcijaństwa.

Czy pośród nas nie ma również takich, którzy nie wierzą?... Którzy chodzą do kościoła z przyzwyczajenia... bo rodzice chodzili... dziadkowie chodzili, więc tradycję trzeba podtrzymać...

Warto czasem zatrzymać się i zapytać: dlaczego próbuję chodzić za Jezusem? Co mnie powstrzymuje przed odejściem, jaki dzisiaj wielu czyni?

Jezus pozwala by każdy chodził z Nim... Nawet ten, który dzisiaj ma słabą wiarę, który przeżywa jej kryzys. Nikogo nie odrzuca! Nawet tych, którzy przestają wierzyć, o których wie, że... odejdą.

W doświadczenie wiary zawsze wpisany jest pewien rodzaj próby… Dobrze jest chodzić z Jezusem, kiedy rozmnaża chleb... kiedy uzdrawia chorych... i robi wiele innych ciekawych rzeczy... Dobrze jest być w Jego towarzystwie, gdy przemienia wodę w wino... albo wskrzesza umarłych...albo gdy na Jego wezwanie ucichnie jakaś życiowa burza…, albo gdy pobłogosławi naszym planom…

Ale gdy Jego nauka staje się dla nas ciężka, wymagająca, nie do pogodzenia ze współczesnym rozwojem człowieka a jeszcze bardziej, gdy wymaga od nas zgody na jakiś rodzaj krzyża w naszym życiu… Wówczas rodzi się pokusa, żeby odejść.

Tak zrobiło wielu Jego uczniów...

Stąd pytanie Jezusa: „Czyż i wy chcecie odejść?”

Dramatycznie brzmi to pytanie Pana w chwili obecnego kryzysu Kościoła. Jest tyle powodów, aby go porzucić. Media, uniwersytety, polityka, prawo, kultura robią wszystko, by zachęcić do apostazji. Jezus nie robi wiele na swoją obronę. Nie wzywa do podjęcia twórczego dialogu z niewiarą.

„Czyż i wy chcecie odejść?”

To pytanie jest oznaką pełnego zaufania do człowieka. Do ciebie i do mnie!

Każdy ma wolną wolę i choć Bóg wie, co zrobimy, zanim pomyślimy o tym, to jednak ciągle wierzy, że podejmiemy słuszną decyzję...

Poniekąd każda chwila próby zawiera w sobie pytanie: „Czy chcesz odejść?”

Możesz to zrobić... Ja nie mogę Cię zatrzymać na siłę… Nie mogę Cię przywiązać do siebie złotym łańcuchem... To byłoby nie fair wobec Ciebie...

Dałem Ci wolną wolę, więc możesz decydować... Możesz zostać... i możesz odejść...

Znamienna jest odpowiedź Piotra: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”. To wyznanie Piotra jest aktem wiary... Potwierdzeniem, że gdybyśmy nie wierzyli, już dawno by nas tutaj nie było.

Prawdziwa wiara jest zawsze wyborem, jest ryzykiem postawienia wszystkiego na jedną kartę... Jest przekonaniem silniejszym niż nasze wątpliwości, że Jezus ma słowa życia wiecznego...

Więc gdybyśmy odeszli to dokąd?

Módlmy się o taką wiarę... o to byśmy w pełni świadomie i w wolności potrafili powtórzyć za Piotrem, że „Słowa, które Jezus mówi do nas, są dla nas duchem i są życiem”.

I że to właśnie z tego powodu warto przy Nim trwać bez względu na wszystko.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji