Ku przemienieniu

Nawrócenie się to pójście pod prąd, gdzie "prądem" jest powierzchowny, niekonsekwentny i złudny styl życia, który często pociąga, dominuje nad nami i czyni nas niewolnikami zła lub co najmniej więźniami moralnej przeciętności... Nie jest zwykłą decyzją moralną, która koryguje nasze życie, lecz oznacza wybór wiary, który wciąga nas całkowicie w intymną wspólnotę z żywą i konkretną osobą Jezusa. (Benedykt XVI, Popielec 2010)



Wśród powiedzeń hinduskich można spotkać i takie pouczenie: Kiedy w życiu stracisz wszystko, a w twojej torbie pozostaną tylko dwa kawałki chleba, sprzedaj jeden i kup kwiat, abyś mógł nim nakarmić duszę. Może się ono wydawać nieco nieprzystające do naszego racjonalnego myślenia, ale przypomina ono, że człowiek ma zająć się nie tylko sprawami ciała i jego potrzebami, bo sprawy duchowe są równie ważne, jeśli nawet nie ważniejsze. Niestety w pędzie współczesnego życia coraz częściej daje się słyszeć głosy, że to życie duchowe zostaje zepchnięte na margines, że nie starcza na nie czasu. Stąd coraz większa popularnością zaczynają się cieszyć różnego rodzaju rekolekcje zamknięte, których miejscem stają się klasztory monastyczne dające chwile wytchnienia od zgiełku codzienności. A co się tyczy tego com napisał, nie dalej jak wczoraj odwiedzając kolegę natknąłem się zupełnie nieoczekiwanie na film dokumentalny traktujący o klasztorze benedyktynów w Lubiniu, jako o takim właśnie popularnym miejscu poszukiwania chwili duchowego wytchnienia dla wielu zabieganych współcześnie osób i nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że film ten był wyemitowany nie gdzie indziej jak w TVN 24 i to w porze niezłej oglądalności.
Innym przyczynkiem do jego obejrzenia był fakt, że w roli jednego z narratorów wystąpiła Monika. Pozostaje nam zatem czekać na Oskara za rolę:-) czego jej z całego serca życzymy!

Wracając jednak do sedna to jeszcze całkiem niedawno tylko wielkie miasta zdawały się tętnić życiem i to one uchodziły za miejsca zabiegania i kontaktu z tzw. wielkim światem. Dziś, gdziekolwiek byśmy nie mieszkali, w mniejszym czy większym stopniu doświadczamy tego samego pędu życia. Wielki Post mówi nam jednak: czas się zatrzymać i spojrzeć na Jezusa.
Jednym z typowych elementów, które konstruują telewizyjne wiadomości jest dziś tzw. „stand-up”, czyli komentarz lub puenta do pokazanego materiału. Ilość informacji, które spadają na nas w ciągu dwudziestu czy dwudziestu pięciu minut trwania programu informacyjnego jest zazwyczaj tak ogromna, że bez tych kilkunastu sekund stand-upu, zatrzymania, moglibyśmy popaść w bezdech i stracić kontakt z otaczającym nas światem. Aby z tego informacyjnego szumu cokolwiek pozostało (a właściwie, by pozostało to, na czym zależy redaktorom), potrzebnych jest kilka zdań, które pozwolą widzowi zatrzymać się i ustosunkować do tego, co widzi.

Tekst dzisiejszej Ewangelii wprowadza nas w zupełnie inny rytm życia. Nie ma tam żadnego pośpiechu. Jest wysoka góra, ciche, spokojne miejsce i wybrani uczniowie. Właściwie wszystko zdaje się być jakoś zatrzymane. Ale właśnie tutaj, na oczach uczniów, dzieją się rzeczy wielkie i piękne, które pobudzają ich do zastanowienia i każą powiedzieć: „dobrze, że tu jesteśmy”.
Ci trzej uczniowie, których Jezus wziął z sobą, zatrzymują się w miejscu i czasie, który pozwala im spojrzeć na Mistrza w zupełnie inny sposób. Dopiero teraz, z dala od tłumów, w zupełnej ciszy i spokoju zaczynają rozumieć, kim On jest i mają szansę zatrzymać się z większą uwagą nad tym, co Jezus do nich mówi.

Wielki Post jest szansą na zmianę rytmu życia również dla nas. Oczywiście nikt nie zmusi nas do tej zmiany. Tylko my możemy dokonać wyboru. I wcale nie chodzi o wiele. Taką górą przemienienia, gdzie intensywniej niż zwykle wsłuchamy się w Boże Słowo może być jakiś kąt naszego mieszkania, gdy już inni położą się spać, lub zanim wstaną. Czas, w którym jestem sam na sam z Bogiem i nie po to, aby Go zagadywać, ale po to, aby Go słuchać. Taką szansą mogą być wielkopostne rekolekcje, może głębiej i z większą uwagą przeżyte niż dotąd. Taką szansą może stać się wejście do kościoła w drodze do pracy lub z pracy, by pobyć sam na sam z Bogiem przez pół godziny. Tu nie chodzi tylko krótki stand-up, chwila na zatrzymania, komentarz czy puentę. Wielki Post to zaproszenie, aby wraz z Jezusem przeżyć czas oddalenia, nabrać dystansu do codziennych spraw, wyłączyć się z codziennego zabiegania, zostawić przyzwyczajenia, zachwiać naszą małą stabilizacją, zmienić rytm życia... A ta zmiana zaczyna się od pierwszego kroku, od chwili, gdy powiem sobie, że NIE, NIE ZGADZAM SIĘ NA TO BY BYĆ NIEWOLNIKIEM POŚPIECHU i znajdę chwilę na zatrzymanie się przed Bogiem. Na te pół godziny czy godzinę stać każdą i każdego z nas, problem w tym, że uwierzyliśmy w to, że nie możemy sobie na to pozwolić i nawet nie próbujemy tego zmienić. Spróbuj a zobaczysz, że świat się nie zawali, więcej zaczniesz patrzeć nań z innej, Bożej perspektywy.

Niech ten drugi tydzień Wielkiego Postu pomoże nam wyjść „osobno na górę wysoką”, po to, by wrócić z niej przemienionym i zacząć widzieć Boga ukrytego także w każdej chwili i każdym wydarzeniu naszego życia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji