Trudny dialog



Dzisiaj we wszystkich kościołach w Polsce na prośbę Episkopatu odczytywany jest list zawierający tekst porozumienia, jakie zostało podpisane 17 sierpnia tego roku pomiędzy abp. Józefem Michalikiem – reprezentującym Kościół katolicki w Polsce a patriarchą Moskiewskim i Wszechrusi Aleksym II, reprezentującym Rosyjski Autokefaliczny Kościół prawosławny.


Podpisanie dokumentu odbiło się szerokim echem zarówno w mediach jak i w wielu środowiskach zarówno katolickich jak i prawosławnych, wzbudzając wiele kontrowersji i szereg opinii nierzadko krytycznych wobec tego dokumentu. To, co szczególnie podkreślali krytycy to fakt, że w dokumencie jedynie ogólnikowo wspomniano o bolesnej historii, która najpierw domaga się ukazania jej w prawdzie a dopiero potem gestów pojednania i ewentualnego przebaczenia. Ponadto wielu krytyków mocno podkreślało, że jest to wydarzenie mocno uwikłane w polityczne zależności, co umniejsza jego wartość, gdyż jak sugerowali patriarcha Moskwy i Wszechrusi nie czyni niczego bez uzgodnienia z władzami Federacji Rosyjskiej a często pod jej dyktando.
Wspominam o tym, bo z okazji podpisania tego dokumentu zadawano mi wiele pytań (zarówno osoby prywatne jak i medialne) z nim związanych, prosząc o moja opinię jako osoby, która z racji pełnionej funkcji zajmuje się dialogiem ekumenicznym. Stąd moja mała refleksja, jaka podejmuję właśnie w tym miejscu.
Po pierwsze myślę, że dobrze, że z treścią tego porozumienia mogli się zapoznać wierni w kościołach. To okazja do wsłuchania się w – moim zdaniem – głęboką i mocną treść tego dokumentu, po to by móc wyrobić sobie na jego temat osobista opinię. Oczywiście warunkiem szczerego wczytani a się w tę treść jest próba odczytania go bez emocji, które zawsze zaciemniają zawsze prawdę. Tło tworzenia tego dokumentu jest mi bliskie z tego względu, że jedną z osób przygotowujących jego podpisanie jest biskup, z którym mam przyjemność na co dzień współpracować – dobry ekumenista i doskonały znawca rosyjskiej duszy. Warto zatem nadmienić, że jego ostateczna wersja została okupiona wieloma długimi dyskusjami i to wcale nie łatwymi. Tym bardziej, że zwłaszcza prawosławna strona (zwłaszcza wielu duchownych tamtejszego Kościoła) podchodziła i podchodzi do tego dokumentu z wielką rezerwą. Do niedawna żadna zresztą ze stron nie myślała o podpisaniu tego dokumentu w „oprawie politycznej” jak ostatecznie się to dokonało. Miejscem jego podpisania miał być Sekretariat Episkopatu Polski, przy uwzględnieniu ewentualnej gościny udzielonej przedstawicielom państwa. Ale od początku miał to być dokument kościelny i jako taki był zawsze przygotowywany w ramach trwającego już przecież od kilkudziesięciu lat dialogu bilateralnego między kościołami. Stało się nieco inaczej i bez wątpienia przeniesienie tej uroczystości na zamek królewski, przy gremialnym udziale władz państwa nieco zmieniła jego wymowę, gdyż została odebrana przez społeczność jako widowisko kościelno – polityczne. Nie wnikam, dlaczego ostatecznie tak się stało, ale z punktu widzenia ekumenii sytuacja ta nie wpłynęła na jakość tego wydarzenia z perspektywy dialogu między chrześcijanami, która to perspektywa dla nas – ludzi Kościoła – powinna być podstawową. I dlatego ja sam jedynie z takiej perspektywy chcę na to wydarzenie spoglądać. Może się bowiem okazać, że dając się zbyt łatwo manipulować różnego rodzaju komentatorom, których podstawa myślenia nie jest duch Ewangelii my sami – jako uczniowie Chrystusa – pozwolimy by nasza uwaga skupiła się na rzeczach nie najważniejszych a na drugoplanowych. A NAJWAŻNIEJSZA ZAWSZE JEST MIŁOŚĆ!


Dlatego dla mnie z punktu widzenia troski o jedność Kościoła, który kocham i któremu staram się służyć najważniejsze jest pytanie, czy podstawą tego dokumentu była miłość, pragnienie wybaczenia – jakiego od nas oczekuje Chrystus, oraz pragnienie dążenia do coraz większej jedności – zgodnie z pragnieniem naszego Mistrza, który modlił się w Modlitwie Arcykapłańskiej: Aby byli jedno? [J 17,21] Jeśli bowiem odpowiedź na te wszystkie pytanie będzie twierdząca, to o nic nie musimy się martwić, gdyż Bóg sam dopełni dzieła, jakie rozpoczął i w konsekwencji będzie prowadził do pojednania w prawdzie i w miłości. Tym wszystkim, którzy najpierw domagają się zadośćuczynienia za krzywdy wyrządzone w przeszłości i uznania win odpowiadam:  Boję się prawdy bez miłości, gdyż taka rodzi jedynie chęć odwetu i rozdrapuje stare rany. Jeśli natomiast na pierwszym miejscu postawimy miłość i to miłość miłosierną, to nie musimy się obawiać o to, czy poznamy prawdę, gdyż miłość zawsze prowadzi do prawdy i do prawdziwego przebaczenia, choć niejednokrotnie wymaga to czasu. Ale któż ma większą cierpliwość i kto potrafi czekać na owoce jeśli nie miłość właśnie, wedle słów św. Pawła : Miłość cierpliwa jest… [1 Kor 13,4]
Natomiast jeśli u podstaw tego dokumentu nie leżała miłość tylko polityka, to i tak nic z tego nie wyjdzie, chyba, że wcześniej dokona się nawrócenie na poziomie ludzkiego serca i to po obu stronach. Choć także i w tym drugi przypadku nie pozostawał bym bez nadziei, gdyż Pan Bóg jest niezwykłym Reżyserem ludzkiej historii, i jeśli człowiekowi nie zabraknie otwartości na Jego natchnienia, to również dokument  napisany pod dyktando politycznych zysków potrafi wykorzystać, jako fundament do zmiany ludzkiego życia. Jeśli tylko człowiek chce. Pan Bóg przecież wiele razy w historii udowadniał nam – ludziom tak bardzo ograniczonym i zapiekłym w swoim myśleniu i patrzeniu – że potrafi pisać prostymi zgłoskami na krzywych liniach naszego życia.
Dlatego dla mnie bez względu na to co z ludzkiej strony  było źródłem tego porozumienia, ów dokument ma wielka wartość, tak jak wszystko, co ma w sobie nawet odrobinę dobra. Resztą ufam, że przy odrobinie ludzkiej dobrej woli Bóg wydobędzie. Dla mnie – jako osoby zajmującej się czynnie ekumenizmem – w tym wszystkim a zwłaszcza w dialogu z naszymi Braćmi z innych Kościołów zawsze mottem przewodnim były słowa św. Pawła: Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemna miłością [Rz 13,8]. Ona potrafi dokonywać rzeczy niezwykłych, czego niejednokrotnie sam byłem świadkiem i zabezpiecza nas przez zbyt pochopnymi i niesprawiedliwymi osądami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji