Małe chwile szczęścia

Nie powinienem pisać, bo to rekolekcje. Obowiązuje milczenie. Niekoniecznie mnie, ale mógłbym się dostosować. W sumie się dostosowuję. Nie mówię tylko piszę:-) To trochę tak jak z tym Żydem, któremu wolno było w sobotę przejść jedynie krotką drogę szabatową (2000 łokci czyli po naszemu ok. 900 metrów). Przejście większego odcinka oznaczałoby według Miszny złamanie Prawa. Ale przecież od każdego prawa są wyjątki. Skoro prawo religijne zabrania Żydom przebywania w szabat drogi dłuższej niż droga szabatowa, lecz zakaz ten według tej samej Miszny nie dotyczył podróżowania na wodzie, to co bardziej praktyczni przedstawiciele Narodu Wybranego nalewali wody do butelki, którą następnie wkładali pod siedzenie np. wozu lub samochodu a potem jechali bez skrupułów gdzie oczy poniosą a właściwie gdzie poniosła ich w danym momencie potrzeba. W końcu podróżowali na wodzie, wiec zakaz prawa ograniczający drogę szabatową do 900 metrów ich nie obowiązywał.
 
Ale nie o tym miałem pisać. To było tylko gwoli usprawiedliwienia. Tak naprawdę chciałem podzielić się radością doświadczenia prawdziwego szczęścia, które jest moim udziałem w czasie tych rekolekcji. Najpierw z tego powodu, że mogę tu być, następnie z tego że mogę być tutaj wśród niezwykłych ludzi, którzy są dla mnie prawdziwym darem z nieba i że mogę towarzyszyć im w tej duchowej drodze jaka są rekolekcje tymi skromnymi możliwościami, jakie posiadam a nade wszystko chcę podzielić się tym, że w niezwykły sposób doświadczam tutaj działania Ducha Świętego, który na każdym kroku mnie zaskakuje i to jest powodem największej radości i szczęścia. Chciało by się powiedzieć za Dawidem: Kim jestem Panie, że doprowadziłeś mnie aż dotąd? A ponieważ zasadniczo towarzyszem duchowym tych rekolekcji jest Thomas Merton i to czym dzieli się z nami poprzez swoje doświadczenie duchowe i monastyczne toteż wraca do mnie nieustannie, jak bumerang jego modlitwa, która jest także jedna z moich ulubionych i tutaj właśnie jest najlepsze miejsce, aby ją przywołać w duchu wdzięczności:

Jakakolwiek byłaby moja wyjątkowa głupota, modlitwy moich przyjaciół i moje zostały wysłuchane. I oto jestem tutaj; gdyż to właśnie tutaj, tak myślę, chciałeś mnie widzieć i tu jestem przez Ciebie widziany. Moja obecność w tym miejscu jest odpowiedzią, o którą mnie prosiłeś, na coś, czego nie usłyszałem wyraźnie. Lecz odpowiedziałem i jest mi dobrze. I nie ma niczego więcej o czym musiałbym wiedzieć w tej chwili. Tutaj prosisz mnie tylko o to, bym był rad z tego, że jestem Twoim dzieckiem i Twoim przyjacielem. To oznacza, że mam przyjąć Twoją przyjaźń, ponieważ jest to Twoja przyjaźń i Twoje Ojcostwo, gdyż jestem Twoim synem. Ta przyjaźń jest Synostwem, jest Duchem i jest spełnieniem. Wezwałeś mnie tutaj, bym się nieustannie rodził w Duchu jako Twój syn. Nieustannie rodził się w świetle, w wiedzy, w niepoznaniu, w wierze, w świadomości, we wdzięczności, w ubóstwie, w obecności i w uwielbieniu. Być tutaj z ciszą synostwa w sercu, znaczy być w centrum, w którym wszystkie rzeczy zbiegają się w Tobie. I to mi na razie w zupełności wystarczy. Zatem Ojcze błagam Cię, byś zachował mnie w tej ciszy. Chcę nauczyć się Twojego pokoju i słów Twojego miłosierdzia i Twojej łagodności dla świata a być może przeze mnie Twoje słowo pokoju i miłości stanie się słyszalne tam, gdzie przez długi czas nikt nie mógł go usłyszeć.
 
Aaa, byłbym zapomniał! Jest jeszcze jeden owoc tych rekolekcji: zakochałem się w dźwiękach cytry. Jak Pan Bóg da też chciałbym nauczyć się grać. To idealna muzyka do medytacji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa