Warto wiedzieć o co prosić

Kilka słów tytułem wprowadzenia do dzisiejszej, kolejnej z cyklu sobotnich sesji medytacyjnych, które udaje nam się z Bożą i ludzką pomocą systematycznie organizować.

Król Salomon udał się do Gibeonu, aby tam złożyć ofiarę (…) W Gibeonie Pan ukazał się Salomonowi w nocy, we śnie. Wtedy rzekł Bóg: „Proś o to, co mam ci dać”.
A Salomon odrzekł: „Tyś okazywał Twemu słudze Dawidowi, memu ojcu, wielką łaskę, bo postępował wobec Ciebie szczerze, sprawiedliwie i w prostocie serca. Ponadto zachowałeś dla niego tę wielką łaskę, że dałeś mu syna, zasiadającego na jego tronie po dziś dzień. Teraz więc, o Panie Boże mój, Tyś ustanowił królem Twego sługę w miejsce Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody. Brak mi doświadczenia. Ponadto Twój sługa jest pośród Twego ludu, któryś wybrał, ludu mnogiego, który nie da się zliczyć ani też spisać z powodu jego mnóstwa. Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra i zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak znaczny?”
Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu powiedział: „Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale prosiłeś dla siebie o umiejętność rozróżniania dobra i zła, więc spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie. I choć nie prosiłeś, daję ci ponadto bogactwo i sławę, tak iż za twoich dni podobnego tobie nie będzie wśród królów”. (1Krl 3,4-13)

Daj mi serce słuchające – tak brzmi prośba Salomona, jaką skierował do Boga. Prośba ta bardzo spodobała się Bogu, bo nie tylko ją spełnił, ale ponadto dał mu inne dary. W ten sposób staje się ona wzorem dla naszej modlitwy. Warto się na niej nieco skupić.

Bóg pragnie nas obdarzać łaską i nią prawdziwie obdarza. Trzeba nam jednak na nią otworzyć. Medytacja jest doskonałą okazją do tego. Uczy nas wolności od skupiania się na swoich własnych oczekiwaniach i pragnieniach i otwarcia się na Boże prowadzenie. Ponadto medytacja, jaką praktykujemy, stara się wznieść się ponad nasze intelektualne władze, uwalniając nas w ten sposób od modlitwy, która zatrzymując się na definicjach, obraz czy pojedynczych rzeczach, uwalnia nas od myślenia dyskursywnego. Dopóki bowiem próbujemy ująć Boga pojęciowo dotykamy nie Jego samego, ale Jego wyobrażenie – nauczał o. Lassalle.  A św. Jan od Krzyża dodawał: Bowiem tylko wówczas, gdy zrezygnujemy z oparcia się w modlitwie na naszej świadomości i naszych intelektualnych władzach możemy dojść do bezpośredniego i osobistego spotkania z Bogiem.

Medytacja chrześcijańska wywodzi się wprost z nauczania Chrystusa. Jeżeli zajrzymy do Ewangelii św. Mateusza (rozdział 5 i 6), Jezus daje tam podstawowe wskazania dotyczące modlitwy. Mówi przede wszystkim o tym, że w modlitwie chodzi o wnętrze, o 'wejście do swojej izdebki', a nie o zewnętrzną manifestację. Jezus mówi o potrzebie ufności, że Bóg zna nasze potrzeby zanim o cokolwiek poprosimy. Jezus nawołuje do prostoty, do nie używania zbyt wielu słów.

Najważniejszym elementem medytacji chrześcijańskiej jest otwarcie się na głębię obecności Boga w nas samych. W medytacji odchodzimy od skupienia się na sobie. Zaparcie się siebie, porzucenie egocentryzmu, do czego zachęca Jezus, to podstawa wszelkiej modlitwy i medytacji. W procesie medytacji przestawiamy centrum uwagi ze swojego ego na nasze prawdziwe ja, które jest ukryte w Bogu. Główną cechą medytacji chrześcijańskiej jest prostota, wejście w stan ewangelicznego dziecięctwa, kiedy przestajemy analizować siebie i roztrząsać gmatwaninę naszych myśli. W medytacji pozostawiamy na boku słowa i myśli.
Medytacja wprowadza nas w głęboką ciszę i skupienie, wymuszając w naturalny sposób konfrontację z prawdą o naszej znikomości i słabości. To samo wewnętrzne skupienie otwiera nas jednak również na Obecność Boga w nas, bo jesteśmy świątynią Bożej Obecności. Aby otworzyć się w medytacji na tę wyzwalającą i uszczęśliwiającą Obecność, nie musimy udawać, że jesteśmy kimś innym, niż jesteśmy naprawdę. W istocie, im mniej rozmyślania w czasie medytacji, tym mniej możliwości ukrycia się przed prawdą o nas w gąszczu naszych iluzji. Tym, co umożliwia dłuższe trwanie w głębokim skupieniu jest nieporuszona stabilna postawa ciała. A tym, co pomaga kroczyć ścieżkę medytacji jest połączenie tych właśnie elementów: wewnętrznego skupienia, zewnętrznego bezruchu, prostoty serca i umysłu i zasłuchania w Boga.

Żeby zacząć medytować,

wystarczy usiąść w nieruchomej i stabilnej pozycji z wyprostowanym kręgosłupem (na poduszce, stołku do medytacji lub krześle – w tym ostatnim wypadku nie opierajmy się o oparcie krzesła). Przymknij delikatnie oczy. Odpręż się, pozostając skoncentrowanym. Uświadom sobie, że jesteś w Obecności Żywego Boga, szczególnie obecnego w głębinach Twojego serca, które jest świątynią Bożej Obecności. Oddaj się z ufnością Bogu i powiedz mu, że pragniesz, aby Twoja medytacja była wyrazem Twojej miłości do Boga i otwarciem się na Jego uzdrawiającą i przemieniającą miłość. Następnie zacznij spokojnie, naturalnie i głęboko oddychać. Kiedy Twój oddech będzie już spokojny rozpocznij bezgłośnie, w sercu wypowiadać w rytm oddechu Słowo modlitwy. Niech to będzie Słowo lub Formuła Modlitewna, które w najpełniejszy sposób wyraża postawę Twojego serca wobec Boga.
Może to być Słowo-Imię "Jezus", albo "Abba" (co znaczy: "Ojcze" lub "Tato"), albo "Maranatha' (co znaczy: "Przyjdz, Panie"). Może poczujesz, że bardziej odpowiadać Ci będzie dłuższa Formuła Modlitewna, np. "Jezu, ufam Tobie", albo "Jezu, zmiłuj się nade mną", albo jakieś inne słowa, zaczerpnięte z Pisma Świętego czy jeszcze bardziej indywidualne i osobiste. Kiedy już znajdziesz swoje Słowo modlitwy, bądź jej wierny. To bardzo ważne, aby to Słowo stało Ci się bardzo bliskie.  Z czasem doświadczysz, że będzie ono samo dźwięczało w Twoim sercu nie tylko podczas medytacji. W ten sposób będziesz mógł wejść w doświadczenie "modlitwy nieustającej", do której wzywa Pan Jezus mówiąc, że trzeba się zawsze modlić i nigdy nie ustawać. Skupienie na Świętym Słowie modlitwy pomoże Ci skupić się na Bogu, a nie na sobie. Wówczas Twoja medytacja stanie się bezinteresownym gestem miłości do Boga. Kiedy pojawią się rozproszenia, po prostu powracaj do recytacji Słowa. W czasie medytacji nie oceniaj tego, czy medytujesz dobrze i nie. Ciesz się chwilą, w której Bóg jest Obecny w świętym TERAZ i pragnie dzielić się TERAZ z Tobą swoją miłością.

Na końcu z całego serca dziękuję wszystkim, którzy swoim zaangażowaniem przyczyniają się do tego, że nasze medytacje mogą się spokojnie odbywać. Nie tylko te sobotnie :-) BÓG ZAPŁAĆ!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca