Jego słuchajcie
Tak jak można zejść na dno, nie osiągnąwszy głębi, tak można chodzić po górach, nie oglądając szczytów. Wszystko zależy od naszego sposobu patrzenia, od naszej zdolności kontemplowania rzeczywistości, w którą jesteśmy zanurzeni. Wbrew pozorom od sposobu patrzenia wiele zależy w naszym życiu.
To czego chce nas przede wszystkim nauczyć Chrystus to umiejętność patrzenia na rzeczywistość tak, jak On na nią spoglądał. I właśnie dlatego Chrystus zabiera nas dzisiaj na górę. Zabiera nas tam, abyśmy mogli w ciszy spotkać Boga, gdyż to właśnie w niej On najpełniej się objawia. A co ważniejsze tylko w spotkaniu z Nim może naprawdę rodzić się i dojrzewać nasza wiara. Zaś dopiero w tej prawdzie o Bogu możemy dopiero dostrzec prawdę o nas samych. Tylko czy chcemy usłyszeć tę prawdę? Czy nie jest tak, że wolimy żyć często iluzjami, którymi karmi nas świat? Piotr w dzisiejszej Ewangelii nie chciał widzieć całej Prawdy o Jezusie Synu Boga. Cierpienie i krzyż nie mieściły się w jego planach na życie i misję Zbawiciela świata.
Jest wiele rzeczy na świecie, które i nam nie mieszczą się w głowie podobnie jak Piotrowi. Dotyczy to zarówno samego Boga jak i naszych „ludzkich spraw”. Wtedy rodzą się pytania moje i Twoje…
Bo co myśleć wtedy, gdy:
- ktoś bliski umiera na raka,
- dziecko, które przychodzi na świat jest niepełnosprawne,
- tracisz pracę,
- rozpada się małżeństwo twojego syna lub córki,
- a ktoś, kogo kochasz zbyt często sięga po alkohol?
Pytamy często w takich sytuacjach: Gdzie jest Bóg? Czemu nie odpowiada, chociaż tak wytrwale modlimy się do Niego? Jak to wszystko mieści się w Bożym planie zbawienia i obietnicy Jego troski o nas? Jak to przetrwać, jak pokonać, jak z tym żyć?
Odpowiedzi nie są łatwe i przychodzą czasami po latach, niekiedy nie wprost. Lecz prawda o nas jest taka, że śmierć, cierpienie i choroba przynależą do nas jak życie, zdrowie i szczęście, że zło, trzeba nazwać złem, a grzech – grzechem, rozpacz – rozpaczą, głupotę – głupotą, zagubienie życiowe – zagubieniem, a bezradność – bezradnością.
Tylko Bóg od początku widzi cały obraz. My widzimy tylko jego fragmenty i to nierzadko wykrzywione emocjami, które w różnych sytuacjach nam towarzyszą i potrafią ten obraz zniekształcać, zwłaszcza wtedy, gdy są to bolesne uczucia. Czasem tylko wiara w to, że On czuwa nad nami pozwala nam patrzeć na dramatyczne wydarzenia z naszego życia z innej perspektywy. Nikt nie obiecał, że wiara będzie łatwa. Nigdzie w Ewangelii nie znajdziemy takiej obietnicy! Ale jest obietnica, że jeśli w niej wytrwam, doprowadzi mnie ona na szczyt. Lecz wiara poza chwilami radości i piękna, jakie przynosi (tak jak doświadczenie z Góry Tabor), to także zgoda na własne życie.
Powróćmy do Ewangelii, aby zapytać: Jak ona rozwiązuje tę trudność? W scenie przemienienia odzywa się głos z nieba. Szczególnie chcę zwrócić uwagę na słowa „Jego słuchajcie” tzn. uwierzcie Bogu, że idąc doliną ciemności, zła, cierpienia, śmierci, samotności, grzechu Bóg jest z nami i dopóki żyję i mam wpływ na moje życie, nic nie jest stracone, pod warunkiem, że potrafię się bardziej oprzeć na Jego słowie niż na własnych planach. Tylko czy naprawdę potrafimy podjąć takie ryzyko?
Jeśli jednak przychodzi kiedykolwiek zwątpienie w miłość i gotowość Boga do walki o każdą i każdego z nas to przypomnijmy sobie, że to przecież Bóg, który nie oszczędził nawet własnego Syna lecz Go za nas wydał.
Przemienienie to zaproszenie do zobaczenia wydarzeń naszego życia z pewnej odległości, dystansu, jaki daje wiara. W aparacie fotograficznym jest taka funkcja „zoom”, dzięki której można zbliżać lub oddalać obraz. Pamiętajmy, że pełny obraz będziemy mieć dopiero w niebie.
Przemienienie to zaproszenie do zgody na przyjęcie panoramy życia, na której obok słońca, chmur i błękitnego nieba, lasu, łąki, źródła i ośnieżonych gór widać też krzyż, wąską ścieżkę i ciasną bramę przez którą niejednokrotnie przyjdzie nam się przeciskać, ale która właśnie dlatego, że jest trudna prowadzi na szczyt naszego przemieniena.
Komentarze
Prześlij komentarz