Boże Ciało – nie tylko manifestacja wiary

Czytając dzisiejszą Ewangelie można by odnieść wrażenie, że oto na naszych oczach powtarza się ta ewangeliczna historia. Tłumy ludzi, którzy przyszli aby spotkać i słuchać Chrystusa i sam Chrystus pośród nich. Dzisiaj także jest tutaj obecny, tak jak wtedy nad jeziorem, są także Apostołowie a przynajmniej ich następcy – kapłani i jest tłum tych, którzy przyszli tu dzisiaj ze względu na Niego. I wyglądamy dzisiaj tak jak ta Ewangelia.
Po co tu jesteśmy? Otóż mówi się, że Boże Ciało, to okazja do publicznego zamanifestowania swojej wiary. I pewnie cos w tym jest! Dzisiaj szczególnie ważne jest to, abyśmy jako chrześcijanie potrafili być widoczni i mieli odwagę przyznawać się do swojej wiary tym bardziej im bardziej chce się ją zepchnąć tylko do sfery prywatnej, albo zamknąć usta wtedy, gdy głosi prawdy nie przystające do modły na która próbuje się dzisiaj kształtować przestrzeń publiczną. Ale ta manifestacja wiary, to nie jedyny powód naszej obecności tutaj.
Spotykamy się bowiem dzisiaj, aby uczcić Najświętszą Eucharystię, aby uczcić Boga obecnego w tajemnicy swojego Ciała i Krwi. A żeby dobrze to zrobić, to musimy zadać sobie pytanie dlaczego Pan Jezus ustanowił Eucharystię? Dlaczego nam siebie zostawił pod postaciami eucharystycznymi?
Jeśli sięgniemy do Liturgii Wielkiego Czwartku – momentu ustanowienie Eucharystii i nieodzownie z nią związanego kapłaństwa, to możemy zobaczyć, że w czasie Liturgii Wieczerzy Pańskiej nie czyta się Ewangelii o Ostatniej Wieczerzy, jak można by się było spodziewać. Ewangelia w tym dniu skupia się na umyciu nóg uczniom przez Chrystusa. Liturgia prawie nie wspomina o Ciele i Krwi tylko ukazuje Jezusa, który klęczy przed człowiekiem i umywa mu nogi. Co to jest za gest? Bibliści interpretując Ewangelię lubią doszukiwać się jej źródeł. I w tym przypadku uczynili podobnie. Oczywiście wszyscy wiedzieli, że w czasach Chrystusa gest umycia nóg był obowiązkiem niewolnika, ale św. Grzegorz z Nyssy dla lepszego zrozumienia tego gestu przywołuje jeszcze jeden podobny obraz z Ewangelii, kiedy do obecnego na przyjęciu w domu celnika Jezusa podchodzi jawnogrzesznica, aby obmyć mu stopy i ucałować je. I na zaskoczenie współbiesiadników Chrystus ujmując się za tą kobietą tłumaczy, że uczyniła to, bo bardzo umiłowała. Tak też tę scenie ewangeliczną tłumaczy wspomniany Grzegorz z Nyssy: Chrystus nie musiał czynić tego gestu, bo nie był niewolnikiem, On uczynił to, bo kochał. Oczywiście Pan Jezus – jak napisze św. Paweł w Liście do Filipian – przyjmuje postać sługi i uczy uczniów jak służyć, ale to za mało, żeby zrozumieć tę scenę. Pan Jezus pokazuje przede wszystkim, jak bardzo kocha, jak bardzo jest czuły w tej miłości dla człowieka. To scena, która ukazuje – jak napisze św. Grzegorz z Nyssy – „Boga zakochanego w człowieku”. I rzeczywiście, gdy mówi do Piotra Apostoła, który sprzeciwia się temu gestowi – „Ty tego teraz nie rozumiesz” – to ma rację. Bo jest to taki rodzaj miłości, który jest nam mało znany.
Czy ktoś kiedyś przed wami uklęknął, żeby wam umyć nogi i je pocałować? Jeżeli była taka osoba, to zazwyczaj to była nasza mama. Jak byliśmy dziećmi, to mama to robiła. Mama jak byliśmy mali i nas myła, to zazwyczaj nas całowała. I to jest dokładnie ten gest…
My o tym geście już trochę zapomnieliśmy. Ale Pan Jezus w tej Ewangelii pokazuje nam jak nas kocha. I to dzisiejsze święto jest właśnie świętem o takiej miłości.I procesje, które się dzisiaj odbywają powinny być hołdem dla takiej właśnie miłości Boga do każdej i każdego z nas!  To nie jest święto, które wychodząc na ulice ma ukazać jakiś triumfalizm chrześcijan i Kościoła.  I te procesje, które się dzisiaj odbywają powinny odbywać się tylko w jednym celu: skoro spotykamy się, aby uwielbić miłość Boga, która objawi się w tym, że On przychodzi na świat, żeby stać się naszym sługą i który z miłości do nas zostaje z nami w kawałku chleba i kropli wina, to my te miłość powinniśmy zanieść dalej. Tak jak pierwsi chrześcijanie – o których piszą Dzieje Apostolskie – że byli rozpoznawalni w swoich środowiskach po miłości, z jaką odnosili się do innych. Czy my to jeszcze potrafimy? Właśnie po to jest dzisiejsze święto, po to jest Eucharystia, abyśmy wychodzili z niej tylko w jednym celu: ABY BARDZIEJ UKOCHAC SWOICH BLISKICH!!! Żebyśmy to, czego się nauczyliśmy patrząc na Eucharystię – a przecież ona jest ucztą i szkołą bezgranicznej miłości Boga do nas – abyśmy to zanieśli dalej! Aby ta miłość realizowała się tam, gdzie żyjemy.
I ten dzień będzie miał sens wtedy, kiedy najpierw będziemy tutaj. Napatrzymy się i najemy takiej miłości a potem mając ją od Chrystusa – bo Od niego musimy ja najpierw wziąć – pójdziemy ja znaleźć dalej. Pójdziemy to zrobić względem tych, którzy z nami żyją. Dzisiaj trzeba by tych, wśród których żyjecie uściskać i ucałować, bo oni są wam dani właśnie po to, abyście wśród nich mogli świadkami miłości – bo do tego posyła nas Chrystus! Miłujcie się wzajemnie, tak jak Ja was umiłowałem – nie ma w Piśmie Świętym większego nakazu od tego!
I może najbardziej trzeba by, abyśmy ten gest życzliwości i miłości okazali tym, z którymi coś nas dzieli, do których cos mamy, albo oni maja coś do nas. Pozornie to może głupio wyglądać, ale Chrystus umywający nogi uczniom też wyglądało głupio, ale On się tym zupełnie nie przejmował. Bo miłość nie przejmuje się tym, co o niej powiedzą, ona zawsze szuka tego, co dobre.


Zachęcam was, abyście dzisiaj na tę tajemnicę Eucharystii właśnie tak spojrzeli. Chrystus gromadzi nas tutaj, abyśmy mogli doświadczyć Jego miłości i abyśmy się tej miłości od Niego nauczyli. Żeby tak kochać tego się nie da zrobić z samemu z siebie. Nie potrafimy tak! Trzeba tę Eucharystię spożyć, trzeba tę miłość do siebie wziąć. Trzeba otworzyć nasze serca dla Chrystusa, aby On mógł kochać w nas i przez nas. Ale jeśli już to robimy  jeśli przyjmujemy Eucharystię – to zanieśmy ja dalej, to sprawmy, żeby ona się działa tam, gdzie Chrystus nas posyła jako swoich świadków, tam gdzie tej miłości dzisiaj brakuje i gdzie dzisiaj potrzeba jej najbardziej. To jest nasze zadanie, o którym nam przypomina dzisiejsze święto!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji