Medytacja jako przemienienie

Dzisiejsza perykopa ewangeliczna ukazująca scenę przemienienia mówi o obłoku, który ogarnie Chrystusa w chwili dialogu Mojżeszem i Eliaszem. Myślę, że to dobry obraz dla tego, co dzieje się w medytacji. Medytacja bowiem to wejście w dialog. Jego przejawem jest słowo, które w dialogu jest nieodzowne. To słowo w doświadczeniu medytacji ma dla nas szczególne znaczenie: powtarzane z wiarą i miłością w sercu, staje się sposobem w jaki mówimy do Chrystusa obecnego w tym doświadczeniu. Znaczenie tego słowa jest tym bardziej istotne, że w medytacji nie posługujemy się naszymi słowami, tym co akurat w tym momencie przychodzi nam do głowy, ale opieramy się na słowie zaczerpniętym zazwyczaj z Pisma Świętego. Jest to słowo, którego rangę podkreśla fakt, że zostało ono nam dane jako dar samego Boga. Owszem każda i każdy z nas znajduje takie wezwanie, które najlepiej nam odpowiada, które dotyka czegoś w naszym wnętrzu, które wydaje nam się bliskie. Ten modlitewny werset bez względu na to czy będzie to wezwanie: "Panie Jezu, Synu Boży, ulituj się nade mną grzesznikiem", czy "Jezu ufam Tobie", czy zalecane przez o. John'a Main'a "MARANA-THA" jest modlitwą, w której pragniemy wyrazić samych siebie, nasze zaufanie, naszą miłość, nasza wiarę w moc działania Boga w naszym życiu a jednocześnie przyjęte przez nas wraz z wdechem staje się słowem przez które Bóg mówiąc do naszego serca pozwala już w trakcie wsłuchiwania się w to słowo zrodzić w sercu jego owoce.

Podobnie jak w dzisiejszej scenie ewangelicznej każda medytacja jest tak naprawdę wejściem w obłok obecności Boga, obłok będący synonimem Jego miłości, w która zanurza się każdy, kto wchodzi w przestrzeń modlitwy i kto poprzez nią wchodzi w dialog z Chrystusem - umiłowanym Synem Bożym. Można by zatem bez zbytniej przesady powiedzieć, że medytacja to takie wspinanie się z Chrystusem na górę przemienienia. Wprowadza nas ona jak każda modlitwa kontemplacyjna nie tylko w tajemnice samego Boga, które odkrywa On przed nami stopniowo, krok po kroku, ale nade wszystko staje się miejscem przemiany człowieka medytującego. Nie jest t może przemiana gwałtowna, bo Bóg, który jest miłością ze swej natury zawsze działa delikatnie, ale z perspektywy czasu sami możemy dostrzec owoce tego przebywania z Chrystusem sam na sam zanurzeni w obłoku Bożej miłości.

Bardzo ładnie wyraża naturę tego doświadczenia św. Atanazy, przywoływany w dzisiejszej Liturgii Godzin mówiąc: 

Oto są Boże cuda dzisiejszej uroczystości, oto zbawienne misterium dokonane dzisiaj dla nas, gromadzi nas razem śmierć i uwielbienie Chrystusa. Abyśmy więc wraz z wybranymi spośród natchnionych przez Boga uczniów mogli wniknąć w głębię owych niewyrażalnych świętych misteriów, wsłuchajmy się w święty głos Boży, który z wysoka, ze szczytu góry, ustawicznie przyzywa nas do siebie.
Ku owej górze trzeba nam zatem podążać - odważę się powiedzieć - jak Jezus, który tam w niebie jest poprzednikiem naszym i wodzem. Wraz z Nim zajaśniejemy blaskiem, na który patrzeć potrafią jedynie oczy ducha. Odnowieni na duszy, upodobnieni do Jego obrazu, jako uczestnicy Bożej natury będziemy przysposobieni do życia wiecznego.
Biegnijmy tam ufni i radośni: wejdźmy w obłok podobnie jak Mojżesz i Eliasz, podobnie jak Jakub i Jan. Bądźmy jak Piotr, pochłonięci oglądaniem i kontemplacją Boga, przemienieni chwalebnym Przemienieniem, oddaleni od świata, oderwani od ziemi. Porzućmy ciało, pozostawmy stworzenia i zwróćmy się ku Stwórcy, do którego Piotr mówił w zachwycie: "Panie, dobrze nam tu być". Bez wątpienia, Piotrze, rzeczywiście "dobrze nam tu być" z Jezusem i tu pozostać. Cóż bardziej szczęśliwego, cóż wznioślejszego, cóż wspanialszego, jak być z Bogiem, do Niego się upodabniać i trwać w Jego światłości? Oto każdy z nas mając Boga w swoim sercu, przemieniony na obraz Boży, niechaj zawoła z radością: "Dobrze nam tu być", gdzie wszystko wypełnione jest światłem, gdzie panuje szczęście, radość i wesele, gdzie wszystko w naszym sercu jest pokojem, pogodą i słodyczą, gdzie ogląda się Boga (Chrystusa), gdzie On sam wraz z Ojcem gotuje dla siebie mieszkanie

Myślę, że każdy, komu dana jest łaska zagłębiania się w doświadczenie medytacji może się pod tymi słowami podpisać, bo czy nie oddają one piękna tego doświadczenia, które staje się naszym udziałem, gdy możemy zanurzyć się w cisze Jego obecności!?

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca