Wcielone Słowo, które chce dojrzewać w naszym sercu

Przeżywamy dziś radosne święta Bożego Narodzenia. Ich treścią jest bliskość Boga, który z miłości do każdej i każdego z nas stał się człowiekiem, dlatego nasza radość jest w pełni uzasadniona …

Św. Jan Ewangelista zrelacjonował to krótko: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”. Bóg okazał ogrom swojej życzliwości wobec człowieka. Zbliżył się do nas w taki sposób, że dalej już pójść nie mógł.

To szczyt miłości, która idzie wbrew logice ludzkiego myślenia i działania, która burzy  zasadę opłacalności i interesowności, którą człowiek – zwłaszcza współczesny – tak często kieruje się w swoich wyborach. Ale nie można było inaczej. Nie można było uczynić inaczej, aby wydobyć nas z otchłani zła i grzechu, aby wreszcie mogło zajaśnieć nam ludziom kroczącym w ciemnościach światło nadziei którym jest Chrystus Pan.

Wydarzenia z Betlejem, które w swej istocie niosą ludziom wyzwolenie i nadzieję, nie są jednak pozbawione wymiaru pewnego dramatu.

Tak jak wtedy, tak i dziś ogromna większość ludzkości nie rozpoznała w nowonarodzonym Dziecięciu zapowiadanego przez proroków Mesjasza. „Na świecie było Słowo, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”. Czyż nie jest to bolesne, zwłaszcza w perspektywie dwóch tysięcy lat od narodzenia Chrystusa, które zmuszają nas do innego sposobu patrzenia na tamte wydarzenia!? Wszak zarówno wtedy jak i dziś znakomita większość żyła i żyje nadal tak, jakby nic się nie stało. Jakby w Betlejem nie narodziło się dziecko, które na zawsze zmieniło bieg historii! Władcy tak wtedy jak i dzisiaj troszczyli się o dobre stosunki polityczne. Bankierzy i lichwiarze skrzętnie liczyli swój grosz. Żyjący niemoralnie zarówno wtedy jak i dzisiaj wyznawali filozofię chwili i mówili, że im też coś się od życia należy.

To przykre, ale świat dzisiaj tak jak przed dwoma tysiącami lat w swojej istocie się nie zmienił! Zapatrzony w swoje interesy, doczesne kalkulacje, pozycję społeczną, podąża śladami swych niechlubnych poprzedników.

Kim dla tych wszystkich jest Jezus – to bezbronne Dziecię złożone w żłobie? Czym jest ta bezbronna i bezinteresowna Miłość wobec świata przemocy, agresji, świata zimnych kalkulacji? Odpowiedzi na to pytanie mogą udzielić jedynie oni sami a w zasadzie odpowiedzią jest sposób ich życia.

Na pytanie: Co mam zrobić z tą bezbronną miłością Boga? – musi odpowiedzieć każdy i każda z nas. I musi to zrobić bardzo osobiście, Gdyż zaproszenie Boga do przyjęcia Go w swoim sercu i do odpowiedzi na Jego przyjaźń jest skierowane osobiście do każdej i każdego z nas.

Ewangelista zapewnia jednak: „Wszystkim tym, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”. Pomimo całego realizmu zła tak bardzo panoszącego się w świecie, pomimo obojętności tak wielu, którzy Jezusa nie przyjęli, Betlejem, to wydarzenie, które miało miejsce nie na próżno. Jest jeszcze druga część ludzkości, jest jeszcze inny świat, ludzi wrażliwych, głodnych prawdy, sprawiedliwości i miłości, świat otwarty na Boga, na Jego słowo. Do tego świata należą wszyscy ci, którzy uwierzyli miłości, którzy poszli jej śladami. Oświeceni blaskiem Słowa rodzącego się w ciele, stali się słabi dla słabych, cierpliwi dla nieznośnych, wrażliwi na głos krzywdzonych i bezbronnych, słuchający tych, których nikt nie słucha, często niedoceniani, bo postępujący wbrew logice świata. To ci, którzy pozwolili zafascynować się i zwyciężyć dobru a teraz mocą tego dobra przemieniają oblicze świata. Jest ich wielu, choć dobro w odróżnieniu od zła czyni zawsze mało hałasu.

Boże Narodzenie nie może zakończyć się następnego dnia po świętach! Pod symbolem żłóbka, w blaskach choinkowych ozdób, przy śpiewie wzruszających kolęd powinno objawić się i utrwalić jak najgłębsze przeżycie duchowe. Jezus, który do nas przychodzi, nie chce być tylko gościem, ale chce zamieszkać w naszych sercach na stałe. Chce w nas rosnąć i dojrzewać jako odwieczne Słowo Boga, które przemieni się potem na język codziennego życia, codziennych wyborów, codziennej wyrażanej w drobnych rzeczach wiary.Może to jednak uczynić pod jednym warunkiem: że mu na to pozwolimy!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji