Medytacja i wspólnota

Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscy bowiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało. Wszyscyśmy też zostaliśmy napełnieni jednym Duchem.  [1 Kor 12, 12-13]
Pewną inspiracją dla dzisiejszych rozważań był dla mnie tekst o. Laurence’a Freemana OSB p. t. „Dzieląc się darem”. Przypomina nam on bowiem, że dzięki inspiracji o. John’a  Maina wielu ludzi odnajduje dzisiaj drogę powrotną do rdzenia chrześcijaństwa czyli do modlitwy określanej mianem modlitwy serca – będącej doświadczeniem i otwarciem się na Chrystusa i Jego Ducha działającego w nas i przez nas. Ten aspekt działania Boga przez nas ma także istotny wymiar w przeżywaniu naszego chrześcijaństwa o czym w kontekście medytacji nie zawsze się mówi. Mam tu na myśli wymiar świadectwa naszej wiary i dzielenia się nią poprzez doświadczenie. O. John Main wiedział jak nikt inny, że medytacja, jako doświadczenie jest czymś, co można raczej „uchwycić” niż czymś, czego da się teoretycznie „nauczyć”. Nie oznacza to bynajmniej, że nie możemy przekazywać owoców tego doświadczenia innym.  Można to robić na różne sposoby: można mówić lub uczyć innych jak medytować po chrześcijańsku. Do tego nie potrzeba wielkiej wiedzy, wystarczy pewna doza doświadczenia, którą posiadamy, sami praktykując medytację. Można także dzielić się samym doświadczeniem medytacji. Choć nie zawsze łatwo ująć w słowa to, co jest owocem doświadczenia wewnętrznego, nie znaczy to, że nie możemy mówić o prostych i konkretnych konsekwencjach medytacji, jakie sami możemy zaobserwować w naszym życiu. Zwłaszcza istotny jest wymiar wspólnoty – co także często podkreślał o. Main. Medytując we wspólnocie jesteśmy dla siebie darem i medytując razem ze sobą  możemy i powinniśmy czerpać z własnego doświadczenia, jak i z doświadczenia wspólnoty. Wspólnota jest darem, w którym znajdujemy nie tylko inspirację do wytrwałej praktyki; której obecność może stawać się naszą siłą w chwilach kryzysów dotykających naszej modlitwy, ale jest także tym miejscem, gdzie przez dzielenie się, przez zadawanie pytań i poszukiwanie odpowiedzi możemy czerpać ze skarbca doświadczeń innych osób. Wspólnota pozwala nam odkrywać, że nawzajem dla siebie jesteśmy nauczycielami i uczniami i wsłuchując się w świadectwo drugiej osoby, za każdym razem możemy nauczyć się czegoś niespodziewanego. Czasem zwykłe podzielenie się przez kogoś tym, co przeżywa na medytacji pozwala nam dostrzec coś, z czego wcześniej nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy i potrafi rzucić światło na naszą osobistą praktykę.

Jest jeszcze jeden wymiar medytowania w grupie: dzięki niej możemy odkrywać i urzeczywistniać istotny aspekt misterium Chrystusa, o którym pisze św. Paweł, budując całą teologie mistycznego Ciała Chrystusa, jakim jest Kościół i którego każda i każdy z nas jest ważną i niezastąpioną cząstką. Jest to odkrycie, które często staje się owocem medytacji a którego nie zawsze jesteśmy świadomi. Ważne jest to, aby uświadomić sobie, że medytacja jest działaniem twórczym, jest modlitwą (podczas której Bóg cały czas działa w nas, bez względu czy jesteśmy tego świadomi czy nie i bez względu na to czy coś w danej chwili odczuwamy), a nade wszystko medytacja we wspólnocie jest prawdziwym doświadczeniem obecności Chrystusa „w” i „pośród” wszystkich zebranych w Jego imię modlących się osób.

Istotne jest także abyśmy w praktyce medytacji wracali do pytania: Dlaczego chcę podążać drogą medytacji? Powinniśmy odczuwać w sobie to pragnienie, ono bowiem jest ciągłym odkrywaniem motywacji do wytrwałego praktykowania medytacji a jednocześnie staje się ciągłym powrotem do pierwotnej miłości, jakiej domaga się do nas św. Jan w Apokalipsie, gdyż to miłość powinna być głównym motorem naszej praktyki, jeśli medytacja ma być autentyczna i rozwijająca.

Nie wolno także dopuszczać wątpliwości, czy praktykując medytację idziemy właściwa ścieżką, zwłaszcza, gdy nie potrafimy dostrzec konkretnych owoców, jakich chciałoby się uchwycić nasze ego. Pamiętać musimy, że podążanie drogą wiary nie usuwa ciemności (a wiec i pewnych wątpliwości, które się na tej drodze pojawiają), ale je zakłada. Przezwyciężanie trudności bowiem umacnia i oczyszcza naszą wiarę.
Pamiętajmy, że za każdym razem, gdy siadamy do medytacji dokonujemy aktu wiary, a tym samym pogłębia się nasze  rozumienie tajemnicy Chrystusa. I nawet, a jeśli będziemy odczuwali, że wiara jest dla nas przestrzenią w której wydaje nam się, że więcej nie wiemy niż wiemy, to najważniejsze jest to, abyśmy mieli pewność, że w tym doświadczeniu nie jesteśmy sami. Jesteśmy z Chrystusem, a On jest z nami i On nas będzie prowadził. Mamy także naszych braci i siostry ze wspólnoty, którzy także w odkrywaniu tajemnicy wiary są dla nas oparciem. Dlatego – jak zachęca o. John Main – podchodźmy do praktyki medytacji zawsze z radością, z oczekiwaniem i z głębokim przekonaniem, że każda z nich jest  bezcenną chwilą łaski.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca