Medytacja - praktyka, pokora, wytrwałość

Wszyscy zaś wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym daje laskę. Bądźcie zatem pokorni wobec Boga, a On was wywyższy w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was. Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu! Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bliźni na świecie. A Bóg wszelkiej łaski, który nas powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen. [1P 5, 5-11]

To, co przyciąga wiele osób do praktyki medytacji, to przede wszystkim wielka prostota. Nie wymaga ona ani ćwiczenia się w jakiejś skomplikowanej technice, ani zgłębiania wielu teorii. Każdy, kto jednak na tę drogę praktyki wchodzi bardzo szybko musi się przekonać, że to, co proste wcale nie oznacza tego, co łatwe. W tym sensie medytacja nie różni się od innych rodzajów modlitwy. Aby móc cieszyć się jej owocami potrzeba nam podobnie jak w praktykowaniu innych rodzajów duchowości (choć nie tylko do duchowości to się odnosi) silnej motywacji i wytrwałości. Wiele osób podejmujących się praktyki medytacji uskarża się, że najtrudniejszą sprawą staje się po pewnym czasie podtrzymanie tej praktyki, tak aby stała się na tyle naturalną częścią naszej codzienności, że nie trzeba będzie się do niej ani zmuszać, ani specjalnie walczyć o czas na nią przeznaczony. To jednak wymaga czasu i zaangażowania. Osoba medytująca musi bowiem przejść podobnie jak każdy, kto chce szczerze pogłębić swoje życie duchowe przez pewne kolejne etapy, których ani pominąć ani zbytnio przyspieszyć się nie da. Pierwszy z nich to zazwyczaj fascynacja samą medytacją, jej egzotyką, innością. Po niej przychodzi zderzenie się z trudem codziennej i wytrwałej praktyki, który powoli burzy nasze niejednokrotnie idealistyczne wyobrażenia o tej metodzie modlitwy. Ponadto jak na każdej drodze życia duchowego, tak i w medytacji naturalną częścią jej praktykowania stają się różnorodne kryzysy, które kuszą nas przekonaniem, że skoro nic nie czuję, nic nie przeżywam i na dodatek ciągle muszę walczyć z przychodzącymi rozproszeniami, to modlitwa ta nie przynosi efektów, więc może warto byłoby ją zarzucić i poszukać innej formy modlitwy. Dodajmy jeszcze do tego fakt, że medytacja jest tą specyficzną formą modlitwy, w której mocniej niż w innych praktykach ujawnia się to, co ukryte jest w naszej podświadomości a z czym nie zawsze chętnie chcielibyśmy stawać twarzą w twarz, to wszystko to razem wzięte staje się niejednokrotnie wystarczającą motywacją albo raczej demotywacją skłaniającą nas do porzucenia tej praktyki albo przynajmniej czasowej ucieczki przed tym, co w medytacji trudne a bywa, że i bolesne.

Podkreślić jednak trzeba raz jeszcze, że wszystko to, o czym tutaj wspomniano jest naturalnym procesem rozwoju praktyki i jeśli pomimo tego rodzaju trudnych doświadczeń i zmagań pozostaniemy cierpliwi i wytrwali wówczas owoce tej wytrwałości zaczną stawać się coraz bardziej widoczne. Jednym z nich będzie to, że przyjdzie czas, w którym – co także już wspomnieliśmy – medytacja stanie się naturalną częścią naszej codzienności, bez której nie sposób już rozpocząć i zakończyć dnia. Innym owocem jest radość samej prostej praktyki bez zbytniego skupiania się na różnych doświadczeniach, przeżyciach czy trudnościach. Praktykując medytację już dłuższy czas widzimy, że z doświadczeniami, które towarzyszą medytacji jest jak z doświadczeniami i wrażeniami towarzyszącymi codziennemu życiu: raz ono jest nimi wypełnione, innym razem monotonne, ale nie wpływa to na fakt, że żyjemy i w życiu posuwamy się zawsze do przodu. Kolejnym widocznym owocem praktyki jest to, że z czasem perfekcjonizm – największy wróg każdej duchowości –  zostaje zastąpiony pokorą i umiłowaniem prostoty, co także przenosi się na sposób przeżywania naszego codziennego życia. Tym bardziej, że przecież jako chrześcijanie wierzymy, że w doświadczeniu modlitwy nie jesteśmy sami, że jest to przestrzeń, w której współdziała z nami i w nas Boża łaska a to oznacza, że w odpowiednim czasie otrzymamy wszystko, co jest nam niezbędne i że tak naprawdę to nie my musimy się martwic o owoce naszej modlitwy, lecz ze spokojem zrzucić ciężar naszych trosk na Tego, który nas w tej modlitwie prowadzi i ją udoskonala, co daje medytującemu ogromne poczucie wolności i dziecięcej ufności, z jaką wchodzi on w codzienną praktykę medytacji. W tym sensie jest ona bowiem zawsze tajemnicą, ale i niespodzianką, jaką tylko Bóg potrafi nam sprawić, często zupełnie nieoczekiwanie.

I na koniec jeszcze jeden owoc, o którym chciałbym wspomnieć: jest nim większa uważność, która sprawia, że po pewnym czasie praktyki medytacji łatwiej potrafimy dostrzegać różne drobiazgi, doświadczenia, wrażenia, które maja miejsce wokół nas, dotyczące świata, przyrody, ludzi itd. A nade wszystko zupełnie inaczej zaczynamy postrzegać czas. Medytacja bowiem ucząc nas skupienia na chwili obecnej wdraża nas w poczucie świętości upływającego czasu, każdej chwili, którą przeżywamy, ze świadomością, że jest ona jedynym w swoim rodzaju i niepowtarzalnym darem Boga dla nas.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji