Medytacja - wewnętrzny głos ciszy...

Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. [Mt 6, 5-7]

Najważniejszą sprawą w modlitwie jest wiedzieć jak się modlić. Ta prawda dotyczy także medytacji. Ważne jest zatem wiedzieć jak medytować. Kolejną rzeczą istotną dla praktyki medytacji jest być świadomym tego dlaczego podejmujemy tę praktykę? Człowiek medytował od zarania dziejów. Jak podają świadectwa i nauczanie pierwszych Ojców Kościoła, medytowali również chrześcijanie (choć może nie koniecznie od początku modlitwę opartą na jednym wezwaniu skomponowanym z oddechem nazywano medytacją). W ostatnich czasach wydawać się może, że praktyka medytacji przeżywa swój renesans. Bez wątpienia dzieje się tak dzięki wzmożonym relacjom z religiami Wschodu, w których to miejsce medytacji zawsze było bardziej wyraźne niż w tradycji chrześcijańskiej. Nie ma jednak wątpliwości, że właśnie ta fascynacja Wschodem i jego praktykami duchowymi stała się inspiracją dla wielu chrześcijańskich nauczycieli życia duchowego, aby zagłębić się we własną, chrześcijańską tradycję, tak aby móc odpowiedzieć tym, którzy szukając głębszego osobistego doświadczenia duchowego - z rozmaitych powodów - nie znajdując go w chrześcijaństwie, zaczęli zwracać się w kierunku tradycji wschodnich. Przykładem takich nauczycieli, którzy stali się inspiracją dla odkrywania w chrześcijańskiej tradycji różnych form medytacji byli m. in. trapista Thomas Merton, cysters Basil Pennington, benedyktyn John Main, czy jezuita Johannes Lotz.

Medytacja w swej istocie prowadzi modlącego się tą metodą do "trwania", które w modlitwie, rozumianej jako spotkanie z Bogiem wydaje się najważniejsze. To trwanie, czy jak kto woli "bycie" przed Bogiem jest punktem wyjścia dla nawiązania relacji pomiędzy naszym ludzkim "ja" a Boskim "Ty". Sam Chrystus, aby sprecyzować tę relację określa ją jako "PRZYJAŹŃ". Dobrze i głęboko przeżywana modlitwa pozwala nam zatem stawać się przyjaciółmi Boga. Pozwala nam doświadczać i zanurzać się w Bożą OBECNOŚĆ, która nas zaprasza do relacji opartej na miłości. Fenomenem tak przeżywanej modlitwy jest uświadomienie sobie przez modlącego faktu, że taka modlitwa nigdy się nie kończy. Gdyż nie dość, że zgodnie z prawdą ukazaną przez św. Pawła w Dziejach Apostolskich, że "w Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy", medytacja uświadamia nam, że całe nasze życie trwa przed Bogiem, to jeszcze pozwala nam odkrywać, że całe nasze życie możemy przeżywać jako przyjaźń z Bogiem, jako Przyjacielem ciągle przy nas obecnym i wspierającym nas swoją łaską. Można powiedzieć zatem, że dobra modlitwa, w tym dobra medytacja to taka, której konsekwencje przenoszą się na nasze codzienne życie. Konsekwencje te nie polegają jednak na tym, że kończąc modlitwę, zostawiamy gdzieś Boga i sferę sacrum za nami, czasem pamiętając o Bożych przykazaniach a czasem nie, ale na tym, że medytacja uczy nas żyć ze świadomością nieustannej obecności przed Bogiem a zatem uczy nas przeżywania naszego życia jako nieustannej modlitwy. Taka zresztą postawa jest mocno polecana przez samego Chrystusa, który dla nas jest wzorem nieustannego życia świadomością Bożej obecności. Oczywiście, my, obarczeni skutkami grzechu potrzebujemy przestrzeni ciszy, chwili zatrzymania się w biegu życia, aby tę prawdę o życiu w Bożej obecności sobie mocno uświadamiać i się w niej utwierdzać. I bez wątpienia medytacja spełnia taka rolę, tym bardziej, że ucząc nas zasłuchania w Boga kształtuje ona naszą wrażliwość na płaszczyźnie życia wewnętrznego, na płaszczyźnie serca a to przecież ono jest - zgodnie z nauczaniem Chrystusa - ośrodkiem naszych decyzji, wyborów, wiary i wierności.
Również prostota tej praktyki zachęca nas, do tego, aby skorzystać z zaproszenia do odnajdywania w naszym pełnym hałasu życiu przestrzeni ciszy, która uzdrawia, przynosi pokój a nade wszystko uwrażliwia nas na Boży głos, który przemawia do w ciszy.

Starajmy się zatem wchodzić w tę przestrzeń ciszy tak często jak to możliwe (dla wdrożenia w tę praktykę konieczne jest, aby starać się medytować przynajmniej dwa razy dziennie - rano i wieczorem), pozwólmy, aby postawa zewnętrzna stała się kolebką dla uciszenia naszego serca, tak aby było ono otwarte na Boży głos. Siedząc na poduszce medytacyjnej, stołeczku do medytacji czy nawet krześle zachowujmy zawsze wyprostowany kręgosłup. Jest to ważne dla lepszego skupienia uwagi a także ze względów praktycznych, bo tylko w takiej postawie nie będzie nam doskwierał ból kręgosłupa i nie popadniemy w senność. Kiedy nasz oddech będzie już spokojny dołączmy do niego modlitewne wezwanie: "Imię Jezus", "Jezu ufam Tobie", "Maranatha", czy też werset: "Panie Jezu, Synu Boży ulituj się nade mną". Powtarzajmy je z prostotą i łagodnością w sercu przez cały czas trwania medytacji, wsłuchujmy się w nie z miłością, jako w słowo-sakrament niosące obecność Boga. Niech to medytacyjne wezwanie stanie się głosem ciszy naszego serca. Cieszmy się tym czasem, w którym Bóg chce wypełniać sobą i swoją miłością nasze serca i nasze życie
.
Ojcze Niebieski, otwórz nasze serca
na cicha modlitwę Ducha Twojego Syna,
Wprowadź nas w misterium ciszy,
w której Twoja miłość objawia się wszystkim,
którzy wołają:
Maranatha - Przyjdź, Panie Jezu!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa