Fenomen św. Benedykta
Ostatnimi laty udawało mi się przeżywać święto świętego Benedykta albo w gronie jego duchowych synów albo przynajmniej w gronie oblatów - duchowo przynależących do grona tych, którzy obok mnichów starają się podążać drogą jego reguły w codziennym życiu, do których to piszący te słowa ma także szczęście należeć. W tym roku nie dane mi jest świętować święta Patrona Europy w żadnym z benedyktyńskich klasztorów, ale za to miałem sposobność uczestniczyć w jednym spotkaniu, na którym mieliśmy okazję poza wyśmienitą konferencją Pana Prof. Michała Królikowskiego na temat zastosowania reguły św. Benedykta do zarządzania przedsiębiorstwem podyskutować o tym, jakie ta reguła ma zastosowanie w naszym życiu. Pozwolę się podzielić kilkoma punktami będącymi owocem obydwu powyższych refleksji
Duchowość benedyktyńska właściwie nie jest niczym wyjątkowym — jest po prostu chrześcijańska. Powodem jej uwypuklenia, jako pewnego doświadczenia życia według Ewangelii, jest przede wszystkim — zapisany w Regule — sposób organizacji życia wspólnotowego i indywidualnego ustalony przez wielkiego świętego, pierwszego patrona Europy, ojca zakonów, patrona prawodawców i dobrej śmierci — a tym samym, dobrego życia.
Na pytanie o duchowość benedyktyńską, większości osób przychodzą zapewne na myśl: benedyktyńska praca, benedyktyńska gościnność i być może, postawa milczenia mnicha. Nie będzie w tym błędu, jednak sens monastycyzmu benedyktyńskiego kryje się znacznie głębiej. Regułę św. Benedykta otwierają słowa: obsculta, „Słuchaj, synu”. W nich zakorzeniona jest zasadnicza postawa ucznia Chrystusa.
Oznacza to kilka istotnych rzeczy. Po pierwsze, postawę zasłuchania w Prawdę i wysiłek nieustannego jej poszukiwania w codziennych kontekstach życia. Po drugie, uwolnienie się od swojego władztwa nad koncepcjami i ludźmi na rzecz posłuszeństwa przychodzącym „spoza mnie” kryteriom oceny moralnej lub rygorowi cnót, o które się zabiega. Po trzecie, stałość. Dla mnicha oznacza ona przywiązanie do jednego klasztoru jako miejsca pracy, nawiązywania relacji z Bogiem i bliźnimi oraz odpoczynku. Dla świeckiego oblata stałość to przede wszystkim wierność obowiązkom swego stanu i zawodu, unikanie pokusy łatwego porzucenia powierzonego miejsca (zadania, powołania) oraz odrzucenie wszystkiego, co stoi w sprzeczności z drogą prostoty.
Na pytanie o duchowość benedyktyńską, większości osób przychodzą zapewne na myśl: benedyktyńska praca, benedyktyńska gościnność i być może, postawa milczenia mnicha. Nie będzie w tym błędu, jednak sens monastycyzmu benedyktyńskiego kryje się znacznie głębiej. Regułę św. Benedykta otwierają słowa: obsculta, „Słuchaj, synu”. W nich zakorzeniona jest zasadnicza postawa ucznia Chrystusa.
Oznacza to kilka istotnych rzeczy. Po pierwsze, postawę zasłuchania w Prawdę i wysiłek nieustannego jej poszukiwania w codziennych kontekstach życia. Po drugie, uwolnienie się od swojego władztwa nad koncepcjami i ludźmi na rzecz posłuszeństwa przychodzącym „spoza mnie” kryteriom oceny moralnej lub rygorowi cnót, o które się zabiega. Po trzecie, stałość. Dla mnicha oznacza ona przywiązanie do jednego klasztoru jako miejsca pracy, nawiązywania relacji z Bogiem i bliźnimi oraz odpoczynku. Dla świeckiego oblata stałość to przede wszystkim wierność obowiązkom swego stanu i zawodu, unikanie pokusy łatwego porzucenia powierzonego miejsca (zadania, powołania) oraz odrzucenie wszystkiego, co stoi w sprzeczności z drogą prostoty.
Chodzi tu zatem o takie życie, w którym w pełnej harmonii uda się połączyć zarówno uwielbienie Boga w modlitwie, jak i w codziennym starannym wypełnianiu codziennych takich jak: sumienna praca zawodowa, odebranie dzieci ze szkoły, pomoc w odrobieniu im lekcji, zrobienie weków, spacer z żoną. W takim ujęciu to pierwsze zadanie — uwielbienie Boga — staje się zresztą istotną treścią każdej następnej z wymienionych czynności.
W tradycji monastycznej akcentuje się w szczególny sposób szacunek dla drugiego człowieka. Bierze się on z przekonania, że to Chrystus przychodzi w bracie, w drugim człowieku, co ważne — także w trudnym bliźnim.
Nie sposób mówić o duchowości benedyktyńskiej bez refleksji nad postawą pokory. W siódmym rozdziale Reguły odnajdziemy program dwunastu kroków pokory — plan życia wewnętrznego, który otwiera na świętość. Wyrażając je językiem bardziej współczesnym i bliższym codziennemu życiu człowieka świeckiego, oznaczają one przede wszystkim: dbanie o świadomość przebywania w obecności Bożej, zachowanie w trudnościach „milczącej i świadomej cierpliwości, z którą znosząc wszystko, nie słabniemy i trwamy do końca”, skromność, dyscyplinę w manifestowaniu swojej osoby i unikanie narzucania siebie, czujność pozwalającą dostrzegać potrzeby bliźniego, posłuszeństwo przełożonemu (po tym, jak starannie i w dobrej wierze zadba się o jego prawidłowe rozeznanie na dany temat).
Istotny jest jeszcze benedyktyński ideał równowagi. Wyraża go przede wszystkim znane powiedzenie ora et labora, „módl się i pracuj”. Zawarty jest w nim wielki potencjał, umożliwiający adaptację Reguły benedyktyńskiej do życia świeckiego, w którym potrzeba połączenia tych dwóch wymiarów życia jest trudna do przecenienia.
Pierwsza lektura dość krótkiej, nierównej pod względem szczegółowości i charakteru zapisów Reguły może pozostawić poczucie dużego niedosytu. Dopiero stopniowe odkrywanie mądrości drobnych rozwiązań lub podpowiedzi, jakie daje św. Benedykt, otwiera na fenomen duchowości benedyktyńskiej. Jej ostatecznym wyrazem oraz celem zabiegów osobistych i społecznych jest pax, pokój. Dbając o człowieka, dążymy do pokoju wynikającego z zaspokojenia naszych najgłębszych tęsknot, poczucia bezpieczeństwa i roztropnego eliminowania powierzchownych konfliktów i temu, co sprzeciwia się pojęciu miłości, jako troski o dobro nie tylko moje, ale i tych, których Bóg przecież nigdy bez przyczyny nie stawia na drogach mojego życia.
W moim przekonaniu, stosowanie Reguły św. Benedykta w życiu świeckim jest nie tylko możliwe, ale dokonuje się w dość naturalny sposób. Jest to konsekwencja faktu, że organizacja pierwotnych wspólnot dotyczyła braci świeckich, a nie kapłanów. Rola mnichów ze święceniami kapłańskimi była wyjątkowa, a ich obecność była raczej darem niż oczywistością. Tak samo zresztą opat nie musi należeć do stanu duchownego, może być po prostu bratem.
Z drugiej jednak strony aplikacja duchowości benedyktyńskiej do świeckiej codzienności musi brać pod uwagę odmienne warunki, do których odnosimy mądrość Reguły — bycie poza klasztorem, normalną pracę i troskę o rodzinę, bezpośredni kontakt ze wszystkim, co przychodzi ze świata. Dlatego dla Benedykta zawsze ważniejszy niż litera Reguły jest jej duch.
Komentarze
Prześlij komentarz