W kwestii rodziny
Liturgia słowa dzisiejszej niedzieli zawiera biblijne obrazy stanowiące podwaliny pod chrześcijańskie nauczanie o powołaniu mężczyzny i kobiety do bycia mężem i żoną, ojcem i matką. Autor natchniony w Księdze Rodzaju ukazuje mężczyznę, który czuje się nieszczęśliwy i samotny. Bóg widzi, że „wszelka istota żywa” nie stanowi odpowiedniej pomocy dla mężczyzny. W odpowiedzi na tęsknotę mężczyzny Bóg stwarza kobietę. Adam zachwyca się istotą, którą dostrzega obok siebie. Dziękuje Bogu, że spełnił jego marzenie. Biblijny opis stworzenia stał się swoistą rewolucją. Ówczesny świat Bliskiego Wschodu postrzegał kobietę jako istotę niższą. Podobne tendencje myślowe zdradzał w swojej filozoficznej teorii o metempsychozie jeszcze grecki filozof - Platon. W tym kontekście biblijny autor opisu o stworzeniu człowieka sprzeniewierzył się ówczesnym przekonaniom. Jego rewolucyjne twierdzenie brzmi: kobieta jest równa mężczyźnie. Tę prawdę wykrzyczał szczęśliwy Adam, gdy stanęła przed nim kobieta, mówiąc: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mojego ciała”. Odtąd Adam i Ewa tworzą małżeństwo, stają się jednym ciałem. Owa jedność i równość realizują się nie tylko na płaszczyźnie cielesnej, ale są także wyrazem duchowej komunii osób – męża i żony – którą tworzą poprzez wspólnotę całego życia. Owocem zaś tej duchowo-cielesnej wspólnoty jest zrodzone z miłości dwojga osób potomstwo.
Dzisiejszą Liturgię Słowa warto zadedykować propagatorom ideologii gender. Wprowadza ona bowiem nie tylko zamęt w kwestiach etyczno-moralnych, ale również – co jest zdecydowanie poważniejsze – podważa sam akt stwórczy Boga. Gender uderza bowiem w prawdę o powołaniu do istnienia mężczyzny i kobiety jako osób równych sobie w godności i jednocześnie wzajemnie siebie potrzebujących oraz dopełniających się. Podejmowane przez nich odmienne role społeczne wynikają z innej struktury biologicznej oraz psychiczno-duchowej obydwojga.
Sam Chrystus proponuje nam dzisiaj w Ewangelii, abyśmy zawsze, gdy mamy jakiekolwiek wątpliwości, zwłaszcza na płaszczyźnie wiary czy moralności wracali do początku, do źródła czyli do Słowa Bożego. Ono nie tylko niesie prawdę, jedyną w swoim rodzaju, która wyzwala, ale też będąc niezmienne, chroni nas od tak powszechnego w dziejach ludzkości zamętu i przynosi prawdziwy pokój serca. O ile oczywiście chcemy go słuchać...
Komentarze
Prześlij komentarz