Zakorzenić się w miłości Boga

Gdy Jezus został wzięty do nieba, Apostołowie wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej. Przybywszy tam, weszli do sali na górze i przebywali w niej: Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda, brat Jakuba. Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i Jego braćmi. (Dz 1,12-14)

Przeżywamy dzisiaj święto Matki Bożej Różańcowej, ustanowione przez papieża Piusa V jako dzień dziękczynienia za zwycięstwo floty chrześcijańskiej nad turecką pod Lepanto w 1571 roku, chroniąc chrześcijańską Europę przed nawałą muzułmańską.

Wśród historyków duchowości istnieją zdania, że zarówno modlitwa różańcowa, jak Modlitwa Jezusowa czy praktykowana przez nas medytacja, polegająca na powtarzaniu w rytmie oddechu   modlitewnego wersetu czerpią z tego samego źródła – z modlitwy praktykowanej przez ojców i matki pustyni, którzy szukali odpowiedzi na pytanie jak modlić się nieustannie. Później wszystkie te praktyki rozwijały się niezależnie, z czasem przyjmując formę, jaką znamy dzisiaj, ale wszystkie je możemy śmiało zaliczyć do modlitwy kontemplacyjnej lub do praktyki, która do kontemplacji ma prowadzić.

Ciekawe jest spostrzeżenie zanotowane przez św. Łukasza w Dziejach Apostolskich mówiących, że Apostołowie trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami i braćmi Jezusa. Jednomyślność, czy jedność, jak kto woli, to jeden z owoców modlitwy. Bez względu na to czy modlimy się razem, przebywając jak Apostołowie z niewiastami w jednym miejscu, czy będąc oddaleni od siebie. I w jednym jak i w drugim przypadku modlitwa potrafi uczynić z nas wspólnotę serc i ducha. To doświadczenie osób medytujących zazwyczaj w samotności. Nawet bowiem gdy siadamy do medytacji w naszych domach, to i tak przecież trwamy we wspólnocie ludzi medytujących na całym świecie. Ta świadomość może być istotną motywacją do praktykowania medytacji, jako codziennej modlitwy.

Św. Ojciec Pio zwykł nazywać różaniec zbiorem pełnych miłości wyznań skierowanych pod adresem Maryi a przez Jej ręce pod adresem samego Boga. Przyrównywał on odmawianie „zdrowasiek” do dziecka, które ciągle powtarza do swojej mamy: „kocham cię”, „lubię cię”, jesteś dobra”, „jesteś piękna”. Również św. Jan od Krzyża mawiał, że różaniec, to modlitwa miłości. Odmawianie go sercem prowadzi bowiem do zakorzenienia się w tej modlitwie a przez nią w miłości Boga. Taki jest też sens każdej modlitwy – zakorzenić się mocno w Chrystusie i w Jego miłości. To także cel i sens naszej medytacji. Recytacja modlitewnego wersetu w medytacji jest bowiem niczym innym jak mówieniem do Boga z miłością, jest świadomym trwaniem wobec miłującej obecności Boga. Jest to droga, która poprzez zakorzenienie nas w obecności Chrystusa, prowadzi medytującego do „czystości serca”. Tego właśnie nauczali Ojcowie Pustyni. Rolą medytacji jest to, aby prowadziła nas na powrót do pierwotnej czystości serca i prawdy o nas samych i o Bogu poprzez prostotę. W tej modlitwie najważniejsze jest to, abyśmy uczyli się zadowalać faktem, że po prostu jesteśmy z Chrystusem i jak dzieci w całej prostocie wypowiadamy z serca płynące słowo miłości. Dzięki temu medytacja prowadzić nas będzie poprzez prostotę, którą Jan Kasjan nazywa „w pełni dojrzałym docieraniem do naszej pierwotnej niewinności”. 
W chrześcijaństwie bowiem najwspanialsze jest to, że człowiek został zaproszony do prostej i pełnej miłości jedności z Bogiem. A medytacja jest sposobem realizacji odpowiedzi na to zaproszenie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji