Popielec - początek wielkopostnej drogi

popielec
Popielec – jedyny taki dzień w roku. Pozornie podobny do innych dni, bo idziemy do pracy, do szkoły, na zakupy, przygotowujemy posiłki (może nieco skromniejsze) a jednak zupełnie inny niż pozostałe dni w roku. Nie zobowiązuje do udziału we Mszy św., a gromadzi w kościołach - mimo że jest normalnym dniem pracy - tłumy porównywalne do najważniejszych świąt chrześcijańskich. Trudno to zjawisko wytłumaczyć...
Obrzęd posypania głów popiołem też jest ewenementem. W Kościele pierwszych wieków biskup naznaczał w ten sposób jedynie tych, którzy czynili publiczną pokutę i aż do Wielkiego Czwartku byli wyłączeni ze wspólnoty. Z czasem obrzęd ten stał się znakiem postu i pokuty, odprawianej prywatnie przez wszystkich wiernych, w łączności z innymi członkami Kościoła.
Środa Popielcowa, to pierwszy krok na drodze, której na imię Wielki Post – drodze, która powinna wieść ku głębszej refleksji, przemianie serca, nawróceniu. Czy tak się stanie zależy tylko od nas. Wiele z naszych spraw, wyborów i relacji z ludźmi pozostawia jakiś niedosyt; przekonanie, że nie tak miało być. Przesypuje się czas między palcami i zamiast skarbów zostaje w rękach popiół. Ten popiół jest znakiem naszej wiary. Wiary w to, że jest ktoś, kto pozbiera z naszego życia to, co się nam tak nędznie rozproszyło.
W Środę Popielcową, w trakcie posypywania głów popiołem, kapłan wypowiada słowa z Pisma Świętego. Ma do wyboru dwa zdania i warto pamiętać, które z nich będzie przeznaczone dla nas w danym roku. Jeśli usłyszymy: "Prochem jesteś i w proch się obrócisz" (Rdz 3,19), uświadamiamy sobie własną słabość, ułomność, przemijanie. A jeśli: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!" (Mk 1,15), przypominamy sobie, ile jeszcze mamy w sobie zła, jaka praca nas czeka. Może zastanawiamy się, co mają wspólnego ze sobą te dwa fragmenty Biblii. Otóż ich wspólnym mianownikiem jest zaufanie Bogu.
Tylko w Nim mamy pewność życia, tylko On może nadać sens naszej szarej codzienności. Kto ufa własnym siłom, srodze się zawiedzie. Jeśli uzmysłowimy sobie własną bezradność wobec śmierci i grzechu, jesteśmy na dobrej drodze.  
Pozostaje do wykonania tylko jeden krok - krok w stronę Boga. Mamy go czynić każdego dnia, nie tylko w tę jedną środę w roku. Popielec to ani nie ósmy sakrament, ani zwyczajna tradycja ojców. To autentyczny znak oddania się Bogu - oddania Mu naszego życia i grzeszności. Znów można zacząć od nowa.
Ale czy tak się stanie zależy od tego jak potraktujemy ten dzisiejszy dzień i obrzęd. Nie dalej jak wczoraj w Ewangelii Chrystus przestrzegał przed pielęgnowaniem pustej tradycji, z której nic nie wynika. Można bowiem przyjść do kościoła w Środę Popielcową, przyjąć znak popiołu i… wrócić za rok po następny popiołek, ale w tym czasie nic nie zrobić, żeby z ten symbol był pełen treści, a więc zapowiadał prawdziwą zmianę, która ma się dokonać w naszych sercach i w naszym życiu.
I nie chodzi o to, żebyśmy podjęli znowu wiele szlachetnych postanowień, z których połowy nie wypełnimy; ani też o rzucenie się w pełne ascetyzmu wyrzeczenia. To do czego pragnie nas zachęcić liturgia słowa, to konieczność nawiązania głębokiej relacji z Bogiem. Być może odnowienia tej, która została zerwana. Tylko bowiem wówczas, gdy nasza relacja z Bogiem będzie relacją dwóch kochających się osób, które mają dla siebie czas, które lubią ze sobą przebywać i rozmawiać mamy szansę, coś w naszym życiu zmienić na lepsze. Jeśli tej relacji zabraknie, żadna inna motywacja nie będzie wystarczającym uzasadnieniem naszej pracy nad sobą, zerwania z grzechem, walki o prawdziwe dobro. Pierwszym zatem pytaniem, które winniśmy sobie zadać u progu Wielkiego Postu jest pytanie o to: Jaka jest moja relacja z Bogiem? Co mogę w niej poprawić, aby była jeszcze głębsza? Wbrew pozorom to często dużo trudniejsze zadanie niż wymyślanie dla siebie ćwiczeń ascetycznych w postaci np. nie jedzenia słodyczy. Dlatego pierwszym postanowieniem tej wielkopostnej drogi, w którą wyruszamy powinno być postanowienie, że zrobię wszystko, żeby pogłębić moją więź i miłość z Chrystusem. Wszystko inne w życiu chrześcijanina jest jej konsekwencją. A bez głębokiej więzi z Chrystusem próżno liczyć też na prawdziwe owoce Wielkiego Postu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji