Prostota Bożego wezwania

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię". (Mt 11,28)


Niezwykłe, a jednocześnie bardzo proste, jest zaproszenie Jezusa skierowane do wszystkich, którym trudy dnia codziennego, wydają się być zbyt ciężkie. Czasem nie do udźwignięcia. Ale przedziwnym zdaje się być to, że Bóg ze swoją miłosierną miłością pochyla się nad człowiekiem. I przygarnia go.


Większość wezwań, które Chrystus do nas kieruje jest prostych. To my je często komplikujemy. To już kolejny dzień, kiedy Ewangelia podkreśla prostotę. Wczoraj przypomniała, że Bóg, wybrał sobie ludzi prostych. Dzisiaj mówi o prostocie Jego wezwań. W rzeczywistości, każdy z nas tęskni za prostotą, za czymś, co nie jest skomplikowane, co jest jasne, klarowne i zrozumiałe. Czy nie jest to ślad właśnie relacji z Bogiem, który miłuje nas, jako prostych? Nie jesteśmy dla Niego skomplikowani, On nas rozumie. A skoro rozumie, to zwracając się do Niego, może nam się wiele wyjaśnić.


Możemy doświadczyć tej prostoty w doświadczeniach, które na co dzień są naszym udziałem: w modlitwie, w czytaniu Słowa Bożego, a przede wszystkim w sakramentach, takich jak Eucharystia, Spowiedź czy Adoracja Najświętszego Sakramentu. Tam najmocniej możemy doświadczyć tej prostoty relacji z Bogiem, bez wymyślania nie wiadomo jakich metod, bez stania w kolejce, czasem nawet bez słów. Po prostu przez fakt samej obecności: Ja i On. To stawianie w obecności Boga jest przestrzenią Jego działania. Nie muszę wiele mówić, nie musze nawet rozumieć jak to się dzieje. Ważne, że jestem i że chce stać przed Bogiem z otwartym sercem. To Mu wystarczy, aby wypełnić nas swoją łaską. W miłości najważniejsza jest obecność i otwartość. Nie trzeba nic więcej.


Prośmy Chrystusa i Matkę Bożą aby uczyli nas przyjmować Bożą Miłość i odpowiadać na nią w prostocie.

A żeby dać przykład tego prostego przyjmowania Bożej miłości i pokrzepienia pozwolę sobie przywołać pewne wydarzenie:


Ksiądz z samego rana telefonuje do siostry zakonnej:

- Proszę siostry dzwonię w dwóch sprawach. W zasadzie druga jest mało ważna. Najważniejsze, co chciałem siostrze powiedzieć jest to, że Bóg siostrę bardzo kocha.

- Ależ oczywiście, ja tego dziś doświadczyłam. Gdy poszłam do kaplicy pomodlić się to zasnęłam i oparłam się o Jego ramię.

- Niech się siostra nie przejmuje - najlepszym się zdarza!

- Ja się wcale nie przejmuję. Przecież On sam powiedział: "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście.." - więc przyszłam. :-) :-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa