Medytacja jest aktem wiary

„Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.” (Mt 6, 5-6) 

Każdy, kto choć trochę żyje Słowem Bożym z łatwością odnajdzie w nim najlepsze lekcje do nauki medytacji. Gdy spoglądamy na Chrystusa, który często udawał się na miejsce odosobnione, aby być z Ojcem odnajdujemy w Nim wzór takiej modlitwy, którą cechuje: wiara, obecność, miłość, cisza i zaangażowanie serca. To ostatnie zresztą wynika bezpośrednio z wiary i miłości.

Co właściwie oznacza zachęta Jezusa: „wejdź do swej izdebki”, jak nie właśnie wskazanie kierunku prowadzącego ku naszemu sercu? Ono jest bowiem miejscem obecności Boga w nas. Dalej Chrystus zachęca do tego, abyśmy modlili się w ukryciu. Nie chodzi tutaj dosłownie, aby nie modlić się na pokaz, ale aby uchwycić pewną tajemność naszej modlitwy, która jest bardzo osobistą a więc tajemniczą relacją między Bogiem a człowiekiem i w którą wgląd ma jedynie Bóg i modląca się osoba.  To również doświadczenie, które silnie podkreśla tradycja kontemplacyjna, która używając terminu „mistyczny” wskazuje właśnie na pewien sekretny wymiar naszej modlitwy.  Wejść do swej izdebki, aby modlić się w ukryciu to innymi słowy oddalić się od zgiełku i od pośpiechu, który nas przytłacza, ale także od przymusu myślenia i argumentowania, którym kierujemy się w codziennym załatwianiu spraw. Chrystus chce, aby modlitwa stawał się dla nas odpoczynkiem, dlatego zaprasza nas, abyśmy zanurzyli się w tajemnicę naszego wnętrza, by tam być sam na sam z naszym Ojcem. „Cisza i tajemnica, poza wszelkim hałasem – oto przestrzeń medytacji” – napisze jezuita i nauczyciel medytacji o. William Johnston.

W dalszym fragmencie tej samej Ewangelii Chrystus powie: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie.” (Mt 6, 7-8).

Jak wspomniano modlitwa zakłada wiarę człowieka modlącego się. Tak więc medytacja jest aktem wiary. Nie mamy jednak tutaj na myśli wiary, jako zbioru pewnych prawd, ale jako postawę całkowitego powierzenia się i poddania się Bogu. Jest to postawa, która wynika z przekonania, że Bóg nas kocha a skoro tak to chce dla nas dobra. Nie musimy się zatem obawiać. Komuś, o kim wiemy, że nas kocha łatwiej zaufać i zawierzyć siebie samych. Taka wiara jest konieczna w medytacji, bo medytacja jest drogą, w której pozwalamy się prowadzić Bogu niwelując do minimum nasz wpływ na to, jak przebiega nasza duchowa podróż. Ponadto im bardziej się w nią angażujemy, wówczas coraz więcej rzeczy ujawnia się z naszej podświadomości. Są to rzeczy zarówno radosne jak i mroczne. Bez wiary i oddania tego Chrystusowi będzie nam bardzo trudno przyjąć je i przetrwać z ufnością, że jest to doświadczenie konieczne, prowadzące nas do wolności serca tak, aby mogło być ono uzdrowione a następnie wypełnione łaską.  Medytacja uczy nas zaufania, że Bóg nas kocha, że wszystko będzie dobrze, chociaż droga, jaką nas prowadzi nie zawsze będzie łatwa i przyjemna. Tego zaufania uczy nas Bóg w jednym ze słynnych objawień udzielonych Juliannie z Norwich, nazwanej przez Thomasa Mertona największą angielską mistyczką, która pisze: „Pan odpowiedział na wszystkie moje pytania i wątpliwości w słowach: „ Uczynię wszystko dobrze, sprawię, że wszystko będzie dobrze, mogę uczynić wszystko dobrze i umiem uczynić wszystko dobrze, i ujrzysz sama, że wszystko będzie dobrze, tylko zaufaj Mi i daj się poprowadzić drogą, która zechcę”.

Pozwólmy zatem zanurzając się z zaufaniem w doświadczenie medytacji poprowadzić się Bogu tą drogą, którą On zechce nas prowadzić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa