Uznać władzę Króla

Dzisiaj dane było mi uczestniczyć w pięknej uroczystości. Z mojego punktu widzenia tym bardziej potrzebnej, że coraz częściej we współczesnym świecie (a przynajmniej w wielu jego zakątkach) stajemy wobec coraz bardziej powszechnej detronizacji Chrystusa.

Mam oczywiście na myśli wydarzenie mające miejsce w Krakowskich Łagiewnikach, gdzie dokonał się jedyny w swoim rodzaju akt – przyjęcie Chrystusa za Króla i Pana. Z jednej strony – jak wspomniał kaznodzieja Ks. Arcybiskup Czaja – to w zasadzie ponowienie decyzji, którą przed 1050 laty podjęli nasi przodkowie, z drugiej zaś ważny akt woli – owocny oczywiście pod warunkiem, że przełoży się na nasze osobiste decyzje i sposób życia.

intronizacja

Koś może powiedzieć, że przecież Chrystus jest Królem, że króluje nad światem, bo po zmartwychwstaniu zasiadł na tronie Ojca, więc nie potrzebuje naszej zgody na królowanie. Jaki jest zatem sens ogłaszania Go Królem?

I to prawda, że Boże panowanie nad światem i ludźmi jest faktem i nie zależy od ludzkiej zgody, czy wypowiedzenia jakiegoś formalnego aktu. Bóg rzeczywiście stwarzając nas, nie pytał nas o zdanie. Rzecz jednak ma się inaczej, gdy weźmiemy pod uwagę kwestię zbawienia, więc zgody na urzeczywistnianie się Jego królestwa w naszym życiu. Bóg bowiem stworzył nas jako wolne osoby i w tej decyzji pozostaje konsekwentny. Paradoks, który jest owocem Jego miłości do człowieka polega na tym, że choć stwarza On nas bez naszej zgody czy nawet woli, to nie może już bez naszej zgody i woli nas zbawić. Niektórzy czynią z tego zarzut wobec Boga, bo gdyby to uczynił wiele rzeczy wydawałoby się prostszych, ale nie sposób wówczas mówić o wolności a w konsekwencji o miłości, bo jedna z drugą są ściśle związane. Zbawienie wysłużone i ofiarowane nam przez Chrystusa na Krzyżu jest darem a ten domaga się przyjęcia. Jest bowiem owocem miłości a do tej nie można nikogo zmusić. Miłość zakłada wolną decyzję woli obu stron relacji opartej na miłości. Raz jeszcze odwołując się do słów kaznodziei – zbawienie od strony teologicznej ma dwa wymiary: obiektywny i subiektywny. Ten pierwszy wskazuje na zbawcze wydarzenia, jakimi były śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, które przyniosły odkupienie światu. Ale jest jeszcze drugi – subiektywny wymiar zbawienia. Jest nim wolna decyzja człowieka o tym czy chce ten dar przyjąć, czy nie. I tutaj kwestia wyboru pozostaje otwarta przynajmniej tak długo, jak długo trwa ludzkie życie. Wolność człowieka – przynajmniej z punktu widzenia Boga – nie jest iluzją i warto o tym pamiętać.

Uroczystości, które maiły miejsce w Łagiewnikach miały wymiar wspólnotowy a więc znowu można by powiedzieć: obiektywny. Kiedy jednak wsłuchamy się w słowa świętego Pawła Apostoła, który pisze: „Jeżeli wiec ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg wskrzesił Go z martwych – osiągniesz zbawienie” (Rz 10,9), nie możemy pominąć również wymiaru subiektywnego a więc osobistego.

Oczywiście możemy założyć, że chrześcijanin, to ktoś, kto wybrał już Chrystusa za swojego Pana w chwili chrztu, potem bierzmowania, ale idąc tropem wyznania św. Augustyna, który mówi: „Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę”, ten wybór dokonuje się nieustannie, poprzez nasze decyzje, zarówno te małe, codzienne jak i te wielkie. Dla mnie osobiście to wspólnotowe przyjęcie Chrystusa miało szczególny wymiar i szczególną moc, którą temu aktowi nadawała wielka rzesza wyznawców Chrystusa obecnych w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. To nie tylko ważne uświadomienie sobie, że na tej drodze nie jestem sam, że mam oparcie w Rodzinie innych chrześcijan, ale i ważny znak dla świata, który tak często próbuje deprecjonować wartość Ewangelii i chrześcijaństwa, że stanowimy jeszcze siłę, której nie udało się mimo wielu prób zepchnąć na nowo do „katakumb”. Warto o tej sile pamiętać w codziennej walce o dobro i poprawę jakości oblicza tego świata. Ostatecznie jesteśmy przecież poddanymi Tego, który „zwyciężył świat”, choć nie wolno nam zapomnieć, że orężem tej walki są prawda i miłość! A jakość tej walki opartej o miłość i prawdę i prawdziwość poddania naszego życia Chrystusowi i tak ostatecznie zweryfikuje życie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa