Życie wewnętrzne jako fundament

Skoro już dusze swoje uświęciliście, będąc posłuszni prawdzie celem zdobycia nieobłudnej miłości, jedni drugich gorąco czystym sercem umiłujcie. Jesteście bowiem ponownie do życia powołani nie z ginącego nasienia, ale z niezniszczalnego, dzięki słowu Boga, które jest żywe i trwa. (…) Właśnie to słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę. (1 P 1,22-25)

Mówiliśmy ostatnio o tym, że modlitwa powinna dojrzewać wraz z dojrzewaniem człowieka, który się modli. Wspomnieliśmy także, że jednym z wyrazów dojrzałości modlitwy jest to, że z czasem ona się upraszcza. Prostota modlitwy polega zaś na tym, że godzimy się na to, aby inicjatywę w niej przejmował Bóg.

Inną cechą dojrzałości modlitwy jest jej integrująca rola. Ta integracja dotyczy nie tylko różnych form modlitwy, ale i całego życia, wpisując w nie pewne continuum, którego źródłem jest świadomość, że wszytko, co czynimy, czynimy zawsze w relacji do Boga.

Oczywiście podobnie jak w relacjach ludzkich, tak i w relacji z Bogiem są różne okresy: lepsze i gorsze; przeżywane w głębszej świadomości życia w Jego ciągłej obecności, lub braku tej świadomości. Można powiedzieć, że większa świadomość przeżywania naszej codzienności, chwila po chwili w obecności Boga jest także owocem dojrzałości modlitwy.

My często wsłuchując się w Modlitwę Arcykapłańską Jezusa, który prosi w niej Ojca, „aby byli jedno” przyzwyczailiśmy się odnosić ją do aspektu zewnętrznej jedności między uczniami Chrystusa. Tymczasem nie wolno nam także pomijać istotnego aspektu wewnętrznej jedności. (Jezus modląc się w niej bierze za przykład właśnie wewnętrzną jedność Trójcy.) Gdyż bez jedności w wymiarze wewnętrznym nie jest możliwa jedność w wymiarze zewnętrznym. Można zatem powiedzieć, że modlitwa jest pierwszą szkołą jedności i integracji. Najpierw uczy nas ona integrować słowa, myśli, postawę, emocje, które jej towarzyszą i ciszę, która jest jej istotną częścią. Uczy nas czynić jedność z różnych form modlitwy (medytacja, Liturgia Godzin, lectio divina, Eucharystia) a następnie uczy nas przenosić tę jedność na poszczególne aspekty naszego życia.

Tak pięknie wybrzmiało to j świadectwie Moniki, która opowiadała o dniu spędzonym z Małymi Braćmi od Jezusa, który był takim doświadczeniem integracji tworzącej jedność z ich pracy, obowiązków domowych, Mszy świętej czy spotkań przy stole. Nikt, kto miał podobne doświadczenie nie ma wątpliwości, że źródłem takiego przeżywania codzienności jest jedność wewnętrzna, która rodzi głęboką świadomość życia w nieustannej obecności Boga, czyniąc z każdej chwili dnia składowe elementy modlitwy, będącej odpowiedzią na zaproszenie do modlitwy nieustannej.

A skoro już o Małych Braciach mowa, to niech będzie mi wolno przywołać słowa Brata Morrisa, który zwykł mawiać, że nie wolno nam zapomnieć iż fundamentem naszego życia jest życie wewnętrzne. To jego jakość bezpośrednio wpływa na życie zewnętrzne. Trawestując stare znane porzekadło można powiedzieć: „Pokaż mi jak żyjesz a powiem ci, jakie jest twoje życie wewnętrzne”. Dlatego Brat Morris przypominał często, że życie zewnętrzne jest skutkiem życia wewnętrznego, zaś św. Maksymilian Maria Kolbe dodawał, że życie zewnętrzne chrześcijanina, jego aktywność o tyle tylko ma wartość, jeżeli pochodzi z życia wewnętrznego, z naszego osobistego zjednoczenia z Bogiem. Wówczas wszystko co robię zostaje włączone w te relację i przez to uświęcone. A wtedy rzeczywiście czy jemy, czy pijemy, czy cokolwiek innego czynimy wszystko zaczynamy czynić na chwałę Bożą [por. 1 Kor 10,31] i odwrotnie wszystko, co czynimy będzie także pogłębiało nasze życie wewnętrzne.

Wielkim duchowym niebezpieczeństwem współczesnego człowieka a zwłaszcza chrześcijanina jest to, że żyje on bardziej życiem zewnętrznym niż wewnętrznym, że pochłania go aktywizm, który częstokroć nie ma połączenia z sercem, z życiem duchowym, albo sprawia, że jego wielość zaczyna minimalizować i spychać na margines życie wewnętrzne. A taka postawa musi się źle skończyć zarówno dla jednej jak i dla drugiej sfery życia.

Dlatego medytacja zaprasza nas do ciągłego odkrywania priorytetów. Uczy nas wszystko sprowadzać do życia wewnętrznego, gdzie bije prawdziwe Źródło naszego życia, naszych sił zarówno duchowych, psychicznych jak i fizycznych. Jest przestrzenią szukania jedności na płaszczyźnie serca z Bogiem i ze sobą, po to, aby ta jedność mogła później zintegrować wszystkie płaszczyzny naszego życia. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji