Medytacje na koniec adwentu - Milczenie
Bądź dla mnie skałą schronienia *
i zamkiem warownym, aby mnie ocalić.
Bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą, *
Boże mój, wyrwij mnie z rąk niegodziwca.
Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją, *
Panie, Tobie ufam od lat młodości.
Ty byłeś moją podporą od dnia narodzin, *
od łona matki moim opiekunem. (Ps 71,3-4a,5-6ab)
Czytania liturgiczne ostatnich dni adwentu wiele mówią o milczeniu. Milknie Zachariasz, któremu archanioł objawił że urodzi mu się Jan Chrzciciel. Milknie Maryja, po wypowiedzeniu swojego „TAK” Bogu i rozważa słowo Boże w ciszy swojego serca. Milczy też św. Józef będąc niemym świadkiem głębokiej wiary i zaufania Bogu wobec niezwykłego planu, jaki Bóg realizuje przy udziale Jego i Jego małżonki.
Czas adwentu jest nacechowany ciszą, bo cisza ma niezwykłą moc dydaktyczną. Uczy nas czekania i zaufania. Milczenie Zachariasza, Józefa i Maryi uczy nas, że nasze życie może się zawsze Bogu przydać. Niekoniecznie musimy być skuteczni w ludzkim rozumieniu tego słowa. By stać się kanałem Bożej łaski potrzeba nam raczej postawy przeźroczystości, dyspozycyjności i pewnego rodzaju bezbronności. Tylko wówczas możemy stać się narzędziami Bożego działania. Cisza jest konieczną przestrzenią w której może rozwijać się i kwitnąć nasze zaufanie do Boga i doświadczenie Jego mocy.
Oczywiście w tej bezsilności i dyspozycyjności Bóg staje się naszym jedynym i pewnym zabezpieczeniem, dlatego psalmista woła w przywołanym w dzisiejszej liturgii psalmie responsoryjnym: „Bądź dla mnie skałą schronienia i zamkiem warownym, aby mnie ocalić. Bo Ty jesteś moją opoką i twierdzą…”
Medytacja kontemplacyjna jest tym rodzajem modlitwy, która wykracza poza wyobrażenia i idee. Zaprasza nas ona do pewnego rodzaju odpuszczenia przywiązania do naszych wyobrażeń o modlitwie a nadto i do samych siebie. Tylko wówczas możliwe jest aby dosięgnęła nas rzeczywistość, którą franciszkanin ojciec Richard Rohr określa mianem Rzeczywistości Absolutnej, w którą zanurza nas modlitwa.
Można powiedzieć, że modlitwa monologiczna i w konsekwencji kontemplacja, do której ona nas prowadzi są jedną z najbardziej radykalnych from wyrzeczenia się siebie. Domaga się ona od nas zaufania w to, że poza nami jest Ktoś, komu możemy powierzyć nas samych i akt naszej modlitwy i że składając w Jego ręce pełną odpowiedzialność doprowadzi nas On do doświadczenia zjednoczenia z Nim w miłości, tak aby naszym udziałem stało się doświadczenie o którym pisze św. Paweł w Liście do Rzymian: „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim” [Rz 8.28]
Modlitwa monologiczna, to modlitwa w przeważającej mierze oparta na ciszy, ale nie na bierności. Wyciszenia naszej wyobraźni, naszych pragnień i naszego intelektu sprawia, że w tej modlitwie inicjatywę przejmuje Bóg. Słowo, które towarzyszy tej modlitwie, i w które się wsłuchujemy jest wypowiedzianym z naszej strony „TAK” na to, aby przenikała nas łaska, której to słowo jest znakiem i kształtowała nas Boża mądrość, której nie jesteśmy w stanie ogarnąć ani pojąć wysiłkiem naszego rozumu.
Bo prawdziwa modlitwa jest po to, aby pozwolić Bogu nas przemieniać. Prawdziwa modlitwa służy jedynie poznaniu woli Boga. Taką postawę na modlitwie reprezentują Zachariasz, Józef i Maryja. Taka postawa jak pisze o. Richard Rohr jest „przełączaniem swojego umysłu na umysł Chrystusa, dla którego pokarmem było wypełnić wole Ojca”. Zaś w innym miejscu dodaje: „ Prawdziwa modlitwa zawsze sprowadza się do pytania „KTO?” Kto w rzeczywistości się modli? Ty czy Chrystus w tobie? Twoje stare, małe „ja” czy odwieczne „JA” Chrystusa, do którego mamy dorastać i w którego mamy się przemieniać. Lecz nie możemy tego uczynić własnym wysiłkiem. Takie owoce modlitwy są jedynie owocami łaski, której Bóg udziela nam w Chrystusie; łaski, na którą my możemy się jedynie otworzyć. W zasadzie modlitwa jest ćwiczeniem uczestnictwa w boskim życiu. Ty decydujesz, czy chcesz uczestniczyć a Bóg jedynie czeka, aby ci udzielić tej łaski”. [Breathing under Water 96-97]
Komentarze
Prześlij komentarz