Medytacja jako pielgrzymka do akceptacji siebie


Życie duchowe jest jak wewnętrzna pielgrzymka. Najdłuższą drogą, jaką kiedykolwiek możemy podążać jest wewnętrzna droga do naszego prawdziwego „JA” [do naszej prawdziwej jaźni]. Kiedy wchodzimy na tę drogę, stajemy się bardziej zdolni do zwrócenia uwagi na chwilę obecną, która w codziennym życiu często wymyka się naszej percepcji. Jest to ważne dla całego naszego życia i to nie tylko duchowego. Możemy je bowiem przeżywać naprawdę jedynie w tej chwili. Ten, kto potrafi być całkowicie obecny w teraźniejszości, ten w sensie duchowym jest stale w drodze.
       Czasem pojawia się pytanie, gdzie powinno się rozpocząć tę wewnętrzną pielgrzymkę? W odpowiedzi na to pytanie wszyscy wschodni i zachodni mistrzowie życia duchowego z Jezusem na czele odpowiadają: Tam, gdzie się obecnie znajduję.
Medytacja nie może być jednak ucieczką od rzeczywistości. Ważne jest, abyśmy w tej wewnętrznej podróży nie tracili łączności z całą rzeczywistością. Proces duchowy, jeśli jest autentyczny nigdy nie odciąga praktykującego od środowiska życiowego, lecz włącza go ściśle w ten proces i prowadząc do całkiem innej głębi pozwala także przemieniać się całemu naszemu życiu.
Medytacja sama w sobie jest drogą, która gdy wiernie będę nią podążał uzupełni moje braki. Nie jest zatem najważniejsze dokąd dotarłem w rozwoju swojego życia duchowego? Ponieważ nie jesteśmy w stanie obiektywnie na to pytanie odpowiedzieć. Ważne jest, że chcę iść naprzód. Nie jest też ważne jakie są moje jasne i ciemne strony? One ukażą się w medytacji w świetle Bożej prawdy. Medytacja jest bowiem drogą poznania. Najpierw poznania Boga i jego miłości a następnie poznania siebie, gdyż jedynie w świetle Jego miłości jesteśmy w stanie spojrzeć na siebie w prawdzie. Dlatego medytacja uczy nas, abyśmy uciekali od oceniania swojej drogi, swoich osiągnięć. Abyśmy uciekali od pytań typu: Na co już zasłużyłem(am) przed Bogiem lub jakie grzechy popełniłem(am)? Jest ona zaproszeniem do spojrzenia głęboko w siebie, tak jak Bóg spogląda na mnie. Medytacja bowiem wprowadzając nas w Boski punkt widzenia uczy nas akceptacji siebie w taki sposób, w jaki jesteśmy akceptowani przez Boga.
Prawda o mnie jest taka, że nawet gdybym bardzo chciał nie mogę przemienić mojego życia.
To Bóg jest tym, który przemienia moje życie a medytacja jest drogą zaufania i otwarcia na tę Jego przemieniającą obecność, jest drogą powierzenia się Temu, dla którego jestem kimś bardzo drogim. Medytacja jest sztuką rezygnacji z tego, co sam chciałbym i z tego, co wydaje mi się że mogę uczynić o własnych siłach na rzecz całkowitego i absolutnego powierzenia się z ufnością Obecności Boga, która mnie przemienia. Jak napisał kiedyś Thomas Merton o doświadczeniu medytacji: Nie mogę wpaść głębiej niż w Ręce, które mnie dźwigają, ochraniają i zbawiają.
       W doświadczeniu chrześcijańskim bardzo często słyszymy wezwania do nawrócenia. Jest to zaproszenie, które wielokrotnie na kartach Ewangelii kieruje do nas sam Jezus. Życie duchowe, to ustawiczne nawracanie się. W nawróceniu bowiem chodzi przede wszystkim o mistyczną [duchową] przemianę. Jeśli nasza przemiana nie będzie wewnętrzna nigdy nie będzie autentyczna. A zatem zaproszenie Jezusa odnosi się dużo bardziej do sposobu bycia niż postępowania. Bardziej do pogłębienia świadomości niż do wyników. Wszak to drugie jest dopiero konsekwencją tego pierwszego.
       W medytacji Duch jest tym, który porusza mnie od wewnątrz, aby iść do przodu, aby otworzyć się na przemieniające działanie Jego miłości i łaski. W gruncie rzeczy to w głębi nas samych bierze początek nasze zbawienie. I im bardziej wewnętrznie będę chciał się otworzyć na jego działanie tym bardziej doświadczę tego, że On prowadzi mnie do wewnętrznej Boskiej przestrzeni, do miłości i wolności. Tam bowiem promieniuje wewnętrzne światło, które chce przeniknąć całe moje życie. Tam rozwija się siła miłości, zdolna przemienić moje życie. Do tej wewnętrznej izdebki prowadzi nas pielgrzymowanie duchowe, jakie dokonuje się w wytrwałej i pełnej zaufania medytacji, gdzie powtarzając Słowo, powierzam się jemu, zanurzam się w nim i pozawalam mu się prowadzić tam, gdzie zaczyna się rozwój nowego sposobu bycia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji