Irracjonalność w doświadczeniu Boga
Wszyscy ludzie mają swój cel nadprzyrodzony - widzenie Boga. Mają osiągnąć ten cel posługując się swymi władzami naturalnymi, szczególnie intelektem i wolą, wspomaganymi łaską Boga. Łaska nigdy nie zwiedzie tego, kto czyni wszystko, co w jego mocy, by znaleźć Boga. Strata dusz nie jest rezultatem ich arbitralnego wyłączenia spod łaskawości Bożej, lecz rezultatem irracjonalności umysłów, które nie przyjmują wiary, oferowanej im jako jedyny i całkowicie zgodny z rozumem środek zaspokojenia najwyższych aspiracji ludzkiego intelektu i woli.
(Zwierciadło srebrzystych wód, w: Wspinaczka ku prawdzie)
Irracjonalność (od łac. irratonalis - nierozumowy) zbiór postaw, zachowań i schematów myślowych cechujących się pozarozumowym podejściem do wyjaśniania problemów, tak praktyczno-życiowych, jak i np. naukowych i filozoficznych.
Merton pisząc o irracjonalności, widzi w niej wadę tych, którzy wiarę traktują, jako coś, co nie jest do pogodzenia z rozumem. A jednak to właśnie w doświadczeniu wiary owa irracjonalnośc znalazła swoje poczesne miejsce. Nie wszystko, co należy do sfery wiary można zrozumieć i wytłumaczyć na płaszczyźnie rozumowej. Choć wydaje się, że filozofia zrobiła wystarczająco dużo, aby udowodnić, że tak naprawdę wiara i rozum nie są rzeczywistościami, które się wykluczają i ktoś, kto dzisiaj mówi, że rozum nie pozwala mu wierzyć tak naprawdę odkrywa swoją całkowitą ignorancję a może i arogancję.
Niemniej w doświadczeniu wiary przychodzi taki moment, gdy muszę uznać, że mój rozum jest zbyt mały, by objąć nieograniczoną Tajemnicę Boga, choć uznanie tego faktu jest również owocem rozumu.
Wśród doświadczeń, które na drodze wiary pozwalają nam wejść w sferę irracjonalności znajduje się doświadczenie medytacji, o którym tu mówimy. Każdy, kto podąża ścieżką medytacji dobrze wie, że przynosi ona bardzo konkretne owoce, których efekty widzimy w naszym życiu, choć nie sposób pojąć ich za sprawą rozumu, jak i nie sposób wytłumaczyć komuś innemu jak to się dzieje, że mimo iż medytacja jest pozornie brakiem aktywności i z racjonalnego punktu widzenia - jak wielokrotnie słyszałem - trwonieniem czasu, który można by wykorzystać dużo praktyczniej, przynosi takie a nie inne owoce, które trudno by osiągnąć na płaszczyźnie samej tylko racjonalnej aktywności. Zatem, gdy ktoś pyta mnie jak to się dzieje, że pozornie nic nie robiąc, spędzając jedynie godzinę dziennie na trwaniu w ciszy w pozaracjonalnym byciu przed Bogiem doświadczam tak mocno działania Boga w moim życiu, wolę nie próbować odpowiadać na to pytanie w sposób racjonalny lecz zaprosić, by sam spróbował i doświadczył, że Bóg naprawdę działa w naszym życiu, choć nie musimy rozumieć jak i że wcale nie zawsze potrzebuje On do tego zaangażowania naszego rozumu.
Najlepszą odpowiedzią na pytanie jak dzieje się to, co się dzieje w nas na skutek praktyki medytacji niech będzie cisza, która wszak nie pozwala nam ogarnąć tego doświadczenia rozumem, ale pozwala uczynić to sercem.
Komentarze
Prześlij komentarz