Medytacja i czas

Przymierze zawarte między Bogiem a człowiekiem jest nazywane w Biblii czasem Boga. Jest to czas określany przez działanie Boga oraz przez cel ku któremu zmierza człowiek, z którego historią czas jest nierozerwalnie związany.

Patrząc z tej perspektywy zasadnicza postawą chrześcijanina wobec czasu jest uchwycenie „dziś” Boga, w naszym własnym „dziś”. Dzięki temu czas jaki przeżywamy przestaje się już jawić, jako tyran, który nas gna do przodu, zmuszając do tak typowego dla naszych czasów pośpiechu. Poprzez dostrzeżenie faktu, że nasz czas jest także czasem działania Boga mamy szansę przekształcenia naszej relacji w stosunku do czasu. Chodzi o to, abyśmy potrafili dostrzec w przeżywanym przez nas czasie, określanym jako nasza codzienność zaproszenie, które jest skierowane do nas przez Boga. Tym zaproszeniem, które Bóg do nas kieruje jest z jednej strony posłuszeństwo słowu Bożemu, które rozbrzmiewa dziś a z drugiej strony umiejętność rozeznawania konkretnych znaków czasu, przez które Bóg do nas mówi. Psalmista napisze:  „Ty jesteś moim Bogiem, w Twoim ręku są moje losy” [Ps 31, 15 b]. Ten werset ukazuje nam zasadnicza postawę człowieka wierzącego, która uświadamia nam, że nasze dni nie należą do nas, nie są naszą własnością. Czas należy do Boga i dlatego Psalmista mówi dalej: „Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca” [Ps 90,12].

Dlatego chrześcijanin to ktoś, kto jest powołany do tego, aby „czuwać i modlić się w każdym czasie [Łk 21,36]. Jest to postawa, która włącza nas w walkę z bałwochwalstwem, w którym wyalienowany czas staje się bożkiem współczesnego człowieka, tyranem, który chce zdominować nasze życie i wziąć nas w niewolę. Tak częste narzekanie na brak czasu jest na to koronnym dowodem. Dlatego święty Paweł wzywa nas do mądrego przeżywania czasu, którego cechą jest wykorzystywanie go do czynienia dobra, nie trwonienie go, ze świadomością, że czas, jaki przeżywamy jest dla nas – ludzi wiary – czasem próby, walki i cierpienia. [por. Ef 5,16; Kor 4,5].

Nawet  po zwycięstwie Chrystusa, po Jego zmartwychwstaniu, ciągle na nas działa wpływ „pana tego świata”, który próbuje wziąć nas w niewolę a którego czas, zwłaszcza źle przeżywany jest narzędziem działania.

I tutaj jawi się nieoceniona rola medytacji, jako doświadczenia modlitwy pozwalającej nam nie tylko na zasłuchanie w słowo Boże, które jest warunkiem ukształtowania w nas wrażliwości na Boże działanie w naszym życiu, ale też jako modlitwy wyzwalającej nas z okowów czasu.  Medytacja zatrzymując nas w biegu naszego życia, na doświadczeniu obecności Boga, który działa tu i teraz uczy nas także tego, że czas, jaki przeżywamy tu na świecie jest w rzeczywistości jak powie św. Paweł: jedynie czasem oczekiwania na rzeczywistość eschatologiczną, kiedy Bóg będzie wszystkim we wszystkich [por. 1 Kor. 15,28]. Naturalnie nie jest to oczekiwanie bierne, gdyż jesteśmy zaproszeni w tym czasie do działania, ale medytacja uczy nas, że nasze działanie o tyle przynosi konkretne, duchowe owoce o ile jest zanurzone w Boga. Jest to zatem wymiar mądrości serca, który zdobywamy w szkole medytacji. Medytacja ponadto poprzez otwartość na obecność Boga jest także doświadczeniem otwierającym człowieka medytującego na wieczność a więc na życie, na które dopiero oczekujemy a które w pełni będzie napełnione samym Bogiem i Jego miłością, a medytacja jest jedynie pewną zapowiedzią tego stanu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji