Boże miłosierdzie, które pozwala zaczynać od nowa
W Roku Miłosierdzia scena spotkania Jezusa z jawnogrzesznicą nabiera wyjątkowego znaczenia. To również dobry obraz na czas rekolekcji, jakie zaczynam. Ufam, że będą owocne.
Dlaczego pisze o wyjątkowym znaczeniu tej sceny ewangelicznej? Po pierwsze dlatego, że uczy właściwie patrzeć na człowieka. Dla Faryzeuszy kobieta była tylko narzędziem w walce z Jezusem. Była przynętą w pułapce zastawionej na Nauczyciela z Nazaretu. Pan Jezus odpowiada miłosierdziem zarówno zagubionym we własnej pysze i niechęci do Niego faryzeuszom, jak i zagubionej w grzechu kobiecie.
Po drugie: Nie przestaje mnie fascynować ta odpowiedź Chrystusa, wypowiedziana właśnie wtedy, gdy po ludzku wydawać się mogło, że cokolwiek powie i tak będzie źle. To mi ciągle przypomina, jak wiele jeszcze muszę się nauczyć, chcąc naśladować Chrystusa zarówno w byciu dobrym pasterzem, jak i dobrym chrześcijaninem. Zwłaszcza w umiejętności patrzenia z innej, Bożej perspektywy. „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. Jezus swoją wypowiedzią zmusza nie tylko faryzeuszy, ale i nas do zupełnego odwrócenia perspektywy, z jakiej zwykle patrzymy na rzeczywistość. Zanim zaczniemy przywracać sprawiedliwość i eliminować zło ze świata, warto zawsze najpierw zajrzeć do własnego sumienia….
W tej scenie całkowita czystość serca Jezusa zostaje skonfrontowana z mrokiem duszy faryzeuszów. Podobnie potrafią patrzeć na rzeczywistość święci. Dlatego warto zabiegać i modlić się o czystość serca, bo bez tego nie ma umiejętności właściwego patrzenia, nie mówiąc już o trosce o prawdziwe dobro. Mówiąc o czystości mam na myśli nade wszystko wolność. Zarówno „od” jak i „do”, o jakiej pisał św. Jan Paweł II. W tej wolności jedną z pierwszych płaszczyzn wymagających uzdrowienia jest wolność od własnego „ja”, które tak często przysłania nam obiektywny obraz rzeczywistości i zdolność prawdziwego zabiegania nie tylko o własne dobro…
I po trzecie jeszcze miód na serce grzesznika, który uzna swój grzech: „I Ja ciebie nie potępiam…” Boże miłosierdzie pozwala nam zaczynać od nowa, zostawić za sobą nawet najbardziej zapaskudzoną przeszłość. Oczywiście miłość Chrystusa nie jest naiwna, jak niektórzy sądzą. Wręcz przeciwnie, jest wymagająca, gdyż taka jest prawdziwa miłość. Nie wolno nam zapomnieć, że Chrystus kończy swoje zdanie do kobiety słowami: „Idź i więcej już nie grzesz!”
Po dziś dzień pozostaje zagadką: co takiego Jezus pisał palcem po ziemi? Słyszałem na ten temat już tak wiele interpretacji, że można się w nich zagubić. Widać my nie lubimy tajemnic, niedomówień. A przecież w życiu wiary są one czymś naturalnym. Skoro jednak mamy się wpisać w krąg komentatorów, to przyznam się, że najbardziej podoba mi się nie ten, po który najczęściej sięgają bibliści a ten, który odnotowuje znany włoski pisarz katolicki, dziennikarz, duszpasterz, i wzięty rekolekcjonista Ks. Alessandro Pronzato: „Możliwe, że Jezus pisał nowy kodeks miłosierdzia. Dlaczego na piasku? Dlatego, że On lepiej niż ktokolwiek inny wie, że takiego kodeksu nie da się utrwalić ani na skale, ani na papierze. Miłosierdzie Boga kreśli się na delikatnej powierzchni serca, którego dobrym symbolem jest ulotny piasek, bo przypomina jak łatwo zniszczyć to, co zasiała w nas łaska, ale też napełnia nadzieją, że Bóg potrafi naprawić to, co człowiek zepsuł przez grzech, bo tylko On potrafi pisać prosto na krzywych liniach naszej historii”.
Komentarze
Prześlij komentarz