Rekolekcje i pustynia

Jak wspomniałem jestem właśnie w trakcie rekolekcji. Nie wiem jak Wam, ale mnie od czasów mniej więcej mojej szkoły średniej (a przynajmniej jej ostatnich lat) rekolekcje zawsze kojarzą się z pewnego rodzaju doświadczeniem pustyni. Nie mam wątpliwości, że wpływ na to miało zarówno spotkanie (dzięki rekolekcjom zorganizowanym przez ruch Focolare, do którego przystałem) jak i pisarstwo słynnego włoskiego zakonnika, należącego do zgromadzenia Małych Braci bł. Karola de Foucauld. Mam na myśli oczywiście Carlo Carretto. To jego świadectwo życia a następnie książki takie jak „Listy z pustyni” czy „Pustynia w mieście” wywarły na mnie niezatarte wrażenie. Pisałem już o tym, ale przywołam to raz jeszcze, że kiedy już zgłosiłem się do Seminarium Duchownego, aby rozpocząć tam moją formację do kapłaństwa, jedną z pierwszych rzeczy, które narzuciły się mojej uwadze było ogłoszenie wiszące na kleryckiej tablicy ogłoszeń, które brzmiało: „Witamy Ojca Pustyni! Cieszymy się z powrotu Ojca do domu!”. Okazało się, że owym gorąco witanym „Ojcem Pustyni” był jeden z ojców duchownych naszego Seminarium, który okazał się być także duchowym spadkobiercą bł. Karola de Foucauld i który to po rocznym pobycie na pustyni, nie gdzie indziej jak właśnie w pustelni bł. Karola de Foucauld wrócił do naszego seminarium, aby na nowo podjąć obowiązki ojca duchownego i … opiekuna mojego roku.

Ale wracając do sedna, tenże Mały Brat od Jezusa, Carlo Carretto podzielił się kiedyś spostrzeżeniem, że żyjemy dzisiaj w bardzo tragicznym wieku, w którym nawet najsilniejsi ludzie są kuszeni w wierze. Jest to bowiem epoka bałwochwalstwa, lęków i udręki; jest to epoka, w której żądza władzy i bogactwo zaciemniły zupełnie w sercu człowieka ten podstawowy nakaz Dekalogu: „Będziesz miłował Pana Boga Twego z całego serca twego…” I na pytanie: „Jak przezwyciężyć i rozwiać te ciemności, które spowijają współczesnego człowieka?”, odpowiada jednym słowem: „Pustynia”.

Dla niego jednak jest to termin, który oznacza coś więcej niż tylko samo pojęcie geograficzne. Dla niego, który część swojego życia spędził w prawdziwej pustelni, pustynia oznacza nade wszystko miejsce, w którym dajemy się opanować działaniu Ducha Świętego. Jest to miejsce bardziej intensywnego poszukiwania Boga w ciszy, ponad ciemną przepaścią własnego „ja”, ponad niezbadanymi urwiskami własnych lęków, obaw czy iluzji, które tak często stanowią prawdziwą przeszkodę na drodze do Boga.

Ważne jest jednak to, co Carretto mówi w ślad za znaną rosyjską mistyczką Cateriną De Hueck Doherty, że „pustynia może być z człowiekiem tam, gdzie on jest i nie rozstaje si ę z nim nawet wtedy, gdy on już jej nie potrzebuje”. Dlatego proponuje, abyśmy uczynili sobie małą „pustynię” we własnym domu, w ogrodzie, czy gdzieś, gdzie lubimy przebywać. Ważne jest, aby nie odrywać pojęcia pustyni od miejsc uczęszczanych przez ludzi. „Pustynia bowiem nie musi oznaczać nieobecności ludzi, ale obecność Boga”.  Można zaaranżować takie miejsce np. na tydzień, aby poświęcając więcej miejsca na zasłuchanie w Słowo Boże i modlitwę i pozwolić mówić Bogu do naszego serca. Można też wracać do tego miejsca raz na tydzień, poświęcając kilka godzin na bycie sam na sam z Bogiem. Nie martwmy się zbytnio o miejsce, gdyż jak pisze Carretto: „Wszystko jest miejscem Boga i środowiskiem Jego obecności”. Moja znajoma, która mieszka w Warszawie i dzieli małe mieszkanie z inną współlokatorką takie miejsce odosobnienia znalazła w… kawiarni. Przychodzi tam trzy razy w tygodniu, zaszywa się w kącie, w głębi przytulnej kawiarenki i trwa tam rozmyślając na Słowem Bożym przez dwie godziny. Jak mówi: „to najlepszy czas w jej tygodniu, poza Eucharystią”.

Takie miejsca przypominają nam ważną prawdę, że to nie przez ucieczkę od życia (jak sądzą niektórzy) potrafimy lepiej znaleźć Boga, lecz przez zmianę naszego serca i naszego myślenia, bo wtedy zaczynamy patrzeć na wszystko inaczej. (Czyż właśnie nie o tym przypomniała nam wczorajsza Ewangelia!?) To właśnie umiejętność patrzenia na wszystko innymi oczyma, zrodzona ze zgody na przeniknięcie nas Duchem Świętym i z miłości, będącej darem Boga, wlanej w nasze serca pozwala nam dostrzegać obecność Boga i Jego działanie tam, gdzie dotąd Go nie dostrzegaliśmy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji