Dotknąć tajemnicy Wielkiego Tygodnia

Niedziela Palmowa rozpoczyna w Kościele czas szczególny, kilka dni nabrzmiałych treścią wyrażoną przez słowa, znaki i symbole. Wszystko po to, abyśmy mogli wejść w tajemnicę Paschy Chrystusa. Słuchamy Ewangelii o ostatniej ziemskiej drodze Jezusa nie tylko po to, aby się dowiedzieć, jak to było kiedyś, lecz i po to, aby się znaleźć w centrum tego wydarzenia. Liturgia przypomina bramę, przez którą możemy wejść, by stać się już nie widzami, ale uczestnikami Paschy Syna Bożego. Kluczem otwierającym tę bramę jest nasza wiara.

Życia Jezusa nie da się rozdzielić od Jego bycia z innymi, z tymi, których sam sobie wybrał, aby Mu towarzyszyli. Im powierzył swoje tajemnice, przede wszystkim zaś tajemnicę swej męki. To dotyczy nie tylko Apostołów, czy tych, którzy towarzyszyli Jezusowi za czasów Jego ziemskiego życia. To wybranie dotyczy każdej i każdego z nas, którzy przyjęliśmy chrzest zanurzający nas w tajemnicę Chrystusa. To tajemnica nie tylko Jego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią, co jest owocem sakramentu chrztu, ale też tajemnica Jego męki i śmierci, do uczestnictwa w której także jesteśmy wezwani.  Innymi słowy: nie ma udziału w zwycięstwie Chrystusa bez zgody na wzięcie krzyża, bez zgody na udział w Jego krzyżowej drodze, w którą w ten czy w inny sposób wpisane są także nasze osobiste drogi krzyżowe.

Oczywiście droga krzyżowa Jezusa była jedyna i niepowtarzalna. Boleśnie doświadczył tego św. Piotr, kiedy się zaparł Jezusa, choć wcześniej był niemal pewien, że pójdzie za swoim Mistrzem aż do końca. W cieniu Golgoty pewność zamieniła się w lęk, a wiara wielu w trwogę opuszczenia i śmierci. Dopiero po zmartwychwstaniu uczniowie, a z nimi cały Kościół, czyli również my, otrzymujemy możliwość naśladowania Chrystusa przez świadectwo naszego życia i śmierci. „I w życiu i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14, 8). Odtąd stajemy się uczestnikami Jego Paschy – chwały zmartwychwstania, którą poprzedza droga uniżenia się i krzyż. Paschy, której nie ma bez krzyża i uniżenia!

W liturgia Niedzieli Palmowej słyszymy dwie Ewangelie – w jednej tłumy wiwatują na cześć Jezusa, w drugiej, stojąc przed Piłatem, krzyczą: „Ukrzyżuj Go!”. Ten nagły zwrot akcji szokuje, sprzeczne reakcje wydają się co najmniej nielogiczne. Odwróćmy jednak na chwilę wzrok od krzyczącego tłumu i zobaczmy, dokąd Jezus chce nas dzisiaj zaprowadzić i czego chce nas nauczyć.

Oskarżenie Jezusa tylko z pozoru było nieczystą grą, albo pomyłką, wynikającą z niezrozumienia Jego nauki. Tak naprawdę miało dużo głębsze źródło.

Dramat Wielkiego Piątku polega na tym, że Jezus na końcu swojej drogi objawia się jako ktoś, kogo chciały w Nim widzieć tłumy – jako król, jako Mesjasz i wyzwoliciel. Jednak to, co ze sobą niesie Jego nauka nie pokrywa się w pełni z oczekiwaniami ludu. On mówił o królestwie Bożym, które „nie jest z tego świata”; oni natomiast chcieli widzieć w Mesjaszu doczesnego króla i władcę. Jezus przynosi prawdę o Bogu, który ma królować w ludzkich sercach; jemu współcześni natomiast oczekiwali wskrzeszenia własnego państwa, którego doczesna wolność i potęga będą oznaką królowania Boga.

To ciekawe, że Jezus, który często nie spełniał oczekiwań tych, którzy żądali od Niego znaku spełnia jednak to ostatnie z oczekiwań – nie tylko karmi, uzdrawia, wskrzesza, ale wreszcie pozwala się obwołać królem.

Jedna z często powtarzanych teorii mówi, że człowiek wypiera się Boga, ponieważ On nie spełnia jego oczekiwań. Ale dzisiaj Ewangelia pokazuje nam coś wręcz przeciwnego: jesteśmy skłonni odrzucić Boga nawet wtedy, kiedy On te oczekiwania spełnia. I zamiast wolności, której całym sercem pragniemy, wybieramy niewolę. Ten ostatni akt ziemskiej wędrówki Zbawiciela odsłania pewien dramat ludzkiej kondycji. Dlatego nie dziwią nas słowa ostatniej modlitwy zanoszonej przez Chrystusa już z wysokości krzyża: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”

Jak straszny jest dramat człowieka, który odrzucając Boga w Jego miłości i prawdzie o Nim, jaką przyniósł Jezus wie tylko Bóg. Trawestując słynne powiedzenie św. Augustyna można powiedzieć, że serce człowieka, które nie spocznie w Bogu pozostanie na zawsze sercem nieszczęśliwym, choćby nie wiem gdzie człowiek tego szczęścia poszukiwał. Ten, kto odrzuca Boga i Jego miłość wcześniej czy później przekona się, że nie ma nic. I właśnie dlatego Jezus chcąc uratować człowieka za wszelką cenę przyjmuje na siebie to totalne ogołocenie, sięgająca w zenicie tego doświadczenia również totalnego opuszczenia przez Boga.

Tę drogę ogołocenia streszcza św. Paweł gdy pisze: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2, 6-7). W ten sposób liturgia Niedzieli Palmowej zawiera już w sobie pełny wymiar męki. Jest to Pascha Jezusa Chrystusa, która staje się jednocześnie naszą drogą. Oby Wielki Tydzień pozwolił nam dotknąć tej tajemnicy.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji