Wolność jaką niesie medytacja.


Każdy, kto medytuje wystarczająco długo, dobrze wie, że medytacja jest wejściem w wolność.  Oczywiście ta wolność staje się udziałem człowieka dlatego, że poprzez doświadczenie medytacji człowiek wchodzi w wolność samego Boga. Praktyka modlitwy jest ponad wszystko doświadczeniem całkowitej wolności ludzkiego ducha, doświadczeniem wzniesienia się ponad swoje ograniczenia. Naturalnie nie dzieje się to jedynie dzięki ludzkiemu wysiłkowi, ale dzięki otwarciu na działanie łaski, gdyż wolność i zdolność do jej właściwego przeżywania jest także darem.

Jak zwykł mawiać o. John Main: „Przed modlitwą jesteśmy, jak gospodarz domu, który próbuje utrzymać wszędzie porządek. Jeśli spojrzymy na to porównanie w kontekście modlitwy, to wygląda to tak, jak byśmy chcieli utrzymać pod kontrolą to, co jest w nas: pragnienia, myśli i spostrzeżenia. Kiedy spędzimy w takim domu pewien czas, zaczynamy podejrzewać, że coś jest nie tak. Zaczynamy dostrzegać, że to nie my pilnujemy naszego mienia, ale że to ono nas kontroluje. W konsekwencji rodzi się przywiązanie. I tak na przykład możemy twierdzić, że jesteśmy gotowi, by oddać wszystko w naszym życiu Bogu, ale tak naprawdę chcemy zostawić zawsze coś dla siebie. Niezależnie od tego, czy jest to coś na płaszczyźnie intelektualnego postrzegania, posiadania majątku, czy życia uczuciowego, chcemy mieć coś pod naszą kontrolą”.

Wejście w doświadczenie medytacji jest o tyle wyzwalające, że gdy zaczynamy medytować, odkrywamy powoli, że musimy opuścić wewnętrzny dom, który sobie wybudowaliśmy i wyposażyliśmy po swojemu. Musimy wydostać się z niego aby być naprawdę wolnymi, aby wejść w doświadczanie wolności Boga. Musimy być zatem gotowi, aby zostawić wszystko za sobą. Oczywiście nasze ego będzie się przeciwko temu buntowało, podsuwając nam setki argumentów za tym, aby tak nie robić. Dlatego wolność wymaga także wzniesienie się ponad swoje ego i jego pragnienia.

 Drogą do tej wolności i wewnętrznego ogołocenia jest między innymi cisza medytacji, która jest już nie tylko symbolem, ale też doświadczeniem całkowitego opuszczenia, oddania wszystkiego w ręce Boga. Jest to modlitwa, w której uczymy się rezygnować z własnej kontroli, która cechuje zazwyczaj modlitwę myślną czy mówioną. Rozwiązuje się wówczas wielki paradoks – zrzekamy się wszystkiego, co ograniczone, aby zostać obdarowanym tym, co nieskończone, zostać napełnionym Duchem samego Boga.

Do tego doświadczenia odwołują się także mistycy, jak chociażby św. Jan od Krzyża. Jego zdaniem cisza modlitwy daje możliwość wymknięcia się w ciemną noc, w której jesteśmy wypełnieni światłem Bożej miłości.

Wszystko co jest wymagane, to wierność  praktyce tej modlitwy w ciszy każdego dnia w całkowitej prostocie. Jest to praktyka, która otwiera nas na miłość Boga, która jest ostatecznym spełnieniem. W miłości Boga jest nam dane wszystko, czego tak naprawdę potrzebujemy włącznie z konieczną mądrością, która choć rożni się znacznie od całej wiedzy świata, to uczy nas jednak właściwego, bo Bożego patrzenia i rozumienia świata i człowieka. Jest to nasze teraz i nasze zawsze, ponieważ ilekroć otworzymy serca na Miłość Bożą, dotykamy wieczności.

Prostota, wierność, ubóstwo, które przynosi praktyka medytacji jest wszystkim, co jest nam potrzebne na tej drodze. To ponad co musimy się wznieść to nasze ego. Musimy się z nim pożegnać wraz z całą jego zaborczością, zarozumiałością i podporządkować je nieskończonej miłości Boga.
Oczywiście nie jest to łatwe. Możemy to osiągnąć tylko mając przed oczyma jasno określone priorytety, zarówno rozumowe, jak i emocjonalne a także ufność w to, że zawierzając się zupełnie i bez ograniczeń Bogu, który jest miłością zostaniemy najkrótszą i najlepszą drogą doprowadzeni do celu . Doświadczenie medytacji jest niczym wejście w doświadczenie objawienia. Otwierając się na nie w medytacji zaczynamy rozumieć, że Bóg jest cały czas z nami, że nas kocha, prowadzi i nigdy nie zostawia nas samych, nawet gdyby nasze emocje, rozum i nasze ego próbowały nam podpowiadać coś innego . Nasz cel został  jasno wytyczony, jest nim Królestwo Boże i nikt nie może nas do niego doprowadzić poza Bogiem. Zatem chcąc je osiągnąć nie mamy innego wyboru aniżeli powierzyć Mu się z całkowitym zaufaniem i bez zastrzeżeń.

Musimy starać się o to, by w medytacji otworzyć nasze serca i pozwolić stać się jednością z sercem Jezusa. Przez to doświadczenie wejdziemy w Jego wolność i Jego miłość, która raz jeszcze podkreślmy to jest ostatecznym spełnieniem wszystkich naszych pragnień. A droga do tego jest banalnie prosta, choć może czasem naszym lubiącym skomplikowane rzeczy umysłom trudno w to uwierzyć: Wszystko czego potrzebujemy, to codzienna wierność naszej modlitwie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji