Pamiętając o tych, którzy poprzedzili nas na ścieżkach medytacji (6)

Thomas Merton - to postać, której nie sposób nie przywołać w tygodniu pamięci o pionierach medytacji chrześcijańskiej, którzy odeszli już do wieczności. To także postać, której nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. Łatwiej powiedzieć kim był niż kim nie był. W wielu opisach jego postaci znajdziemy takie określenia jego osoby jak: mnich-eremita, poeta, pisarz, duszpasterz, artysta malarz i fotografik, mistyk, znawca duchowości Dalekiego Wschodu, ekumenista, pacyfista, ikona pop kultury doby dzieci-kwiatów,  "piwosz pijany Bogiem" (to określenie jednego z jego przyjaciół i biografów).urodził się w 1915 w Prades (Pireneje Wschodnie) w rodzinie artystycznej – zm. 10 grudnia 1968 r. w Bangkoku. Sam o sobie mówił, że jest człowiekiem wiecznie poszukującym. W tym poszukiwaniu był także towarzyszem i przewodnikiem dla kilku pokoleń ludzi na całym świecie. Zostawił po sobie ok 50 książek, niezliczoną ilość artykułów, konferencji i listów. Wielu medytujących znalazło w nim nauczyciela chrześcijańskiej medytacji.

thomas-merton

 

W książce p. t. "Twórcza cisza" pisze:

Wyobraź sobie człowieka lub grupę ludzi, którzy samotnie lub wspólnie przebywają w miejscu, w którym panuje cisza, gdzie nie ma radia, nie słychać żadnej muzyki. Po prostu siedzą przez godzinę lub pół godziny w ciszy. Nie rozmawiają, nie modlą się głośno, nie czytają książek ani gazet, nic nie piszą, nie zajmują się niczym. Po prostu "wchodzą w siebie".

Nie po to, by analizować, testować, organizować, planować, lecz po to, by po prostu być. Chcą "pozbierać się" w ciszy. Chcą osiągnąć pewną syntezę, integrację, pragną odkryć siebie na nowo w jedności myśli i woli, rozumienia i miłości, która wykracza daleko poza słowa, poza analizę, nawet poza świadomość. Pragną modlić się nie swymi ustami, lecz ciszą swych serc, czymś, co ją przekracza - samą podstawą swojego istnienia.

Co skłoniłoby współczesnych ludzi do podjęcia takiej praktyki? Czy ich motywacją jest ludzka potrzeba ciszy, refleksji, wewnętrznego poszukiwania? Czy pragną choćby na krótko oderwać się od aktywności i napięcia współczesnego życia po to, by odprężyć swoje umysły oraz wolę i poszukiwać błogosławionego poczucia wewnętrznej jedności, pojednania i integracji?

Są to z pewnością wystarczające powody - lecz dla chrześcijanina istnieją jeszcze głębsze motywy niż te wymienione powyżej. Chrześcijanin może uświadomić sobie, iż jest wezwany przez Boga do przeżywania ciszy, refleksji, medytacji i "wsłuchiwania się". Być może jesteśmy zbyt rozgadani, zbyt aktywni w naszym rozumieniu życia chrześcijańskiego. Nasza służba Bogu i Kościołowi nie zawiera się jedynie w mówieniu i działaniu. Może również polegać na przebywaniu w ciszy - na słuchaniu i oczekiwaniu.

Być może bardzo ważne dla naszego wieku przemocy i niepokoju staje się ponowne odkrywanie medytacji - cichej wewnętrznej jednoczącej modlitwy oraz twórczej chrześcijańskiej ciszy.

Cisza ma wiele wymiarów. Może być regresem i ucieczką lub obecnością, świadomością, zjednoczeniem i samoodkryciem. Cisza negatywna zamazuje i wprowadza zamieszanie w nasz organizm (wpadamy wówczas w "sny na jawie") lub tłumi nasz niepokój. Pozytywna cisza zakłada dyscyplinę wyboru i to, co Paul Tilich nazywa "odwagą bycia". Na dłuższą metę dyscyplina twórczej ciszy wymaga pewnego rodzaju wiary. Kiedy stajemy twarzą w twarz z samym sobą w samotności, na gruncie naszego istnienia, konfrontujemy się z wieloma pytaniami dotyczącymi wartości naszej egzystencji, prawdziwości zaangażowania oraz autentyczności naszego życia codziennego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca