Mistyka św. Jana od Krzyża
I tak oto minął poranek i wieczór trzeciego dnia rekolekcji...
Co przyniósł? Objawienie? Nadzieję? Radość?
O czym mówić? To zawsze dylemat tego, kto głosi rekolekcje.Chciałoby się powiedzieć tyle rzeczy, poruszyć tyle spraw. Które z nich są właściwe, odpowiednie? I znów, niezawodnie Bóg przychodzi z pomocą. Przeżywane dziś wspomnienie niezwykłego zakonnika, kapłana, Doktora Kościoła samo narzuca temat nad którym warto i trzeba się zatrzymać. Mam nadzieję, że Merton się nie obrazi i ustąpi dziś miejsca swojemu starszemu koledze. Myślę, że to, czego nauczał święty Jan od Krzyża jest również doskonałym wprowadzeniem w doświadczenie medytacji - modlitwy ciszy, w której można usłyszeć Boga.
Tak wiele napisano o tym niezwykłym świętym. Zapomniany w swoich czasach dzisiaj na nowo odzyskuje popularność.
Święty Jan od Krzyża żyjący w Hiszpanii w XVI wieku jest dziś dla wielu ludzi na świecie bardzo bliski. Piszą o nim poeci i filozofowie, psychologowie i teologowie. Interesują się nim również ci wszyscy, którzy pragną poczynić postępy na drodze modlitwy, zwłaszcza na drodze modlitwy cichej, pragnąc uczyć się żyć świadomością obecności Boga we wszystkim, co czynią. Różne jednak opinie funkcjonują na temat jego osoby. Dla jednych ów hiszpański karmelita jest szczerym ascetą, skupionym tylko na jednej miłości, dla której wszystko trzeba porzucić. Dla innych jest jednym z najwybitniejszym mistyków chrześcijaństwa, sięgających swoją myślą i sercem Boga. Jeszcze inni widzą w nim wielkiego teologa, opisującego doświadczenie duchowe człowieka i proces bolesnych oczyszczeń prowadzący do zjednoczenia i zażyłości z Bogiem już tu na ziemi, tu i teraz przez wiarę, nadzieję i miłość. Dla badaczy literatury święty Jan od Krzyża to wybitny poeta hiszpańskiego renesansu, porównywany z Janem Kochanowskim, tworzący poezję o niepowtarzalnym uroku.
W jego przyjaźni ze świętą Teresą z Avila jest również coś niezwykłego. Młodszy od Teresy o ponad dwadzieścia lat był niewątpliwie pod jej przemożnym wpływem. Dzięki niej zdecydował się na wstąpienie do Karmelu i reformowanie zakonu u boku energicznej kobiety. Przetrzymywany przez współbraci w więzieniu klasztornym i podejrzany o herezję przez Inkwizycję stał się symbolem prześladowanych za niezależność myślenia i synonimem ducha wzbijającego się bezpośrednio ku Bogu.
Los nigdy go nie oszczędzał. W dzieciństwie doświadczył wiele biedy, ponieważ jego ojciec zmarł bardzo wcześnie a samotna matka nie mogła utrzymać rodziny. Dlatego często musieli się przenosić szukając pomocy u krewnych. Nie zawsze też był rozumiany w klasztorze. Najpierw prześladowany przez braci za podjęcie reformy; na koniec zaś prawie zapomniany. Nie popadł jednak w rozpacz, przekonany, iż Bóg nigdy nie opuszcza człowieka, nawet jeśli poddaje go doświadczeniom.
Pisał poematy o miłości do Boga a potem na prośbę karmelitanek komentował je w swoich traktatach, pokazując człowiekowi jak często miłość łączy się z cierpieniem zanim stanie się radością bez końca.
Treść poematów świętego Jana od Krzyża można by wyrazić w dwóch słowach: MIŁOŚĆ I PIĘKNO.
Miłość jest dziełem Boga, który sam jest miłością, objawiającą się gdy stwarza świat, posyła swojego Syna - Odkupiciela i daje Ducha Świętego, który zamieszkuje w człowieku.
Na rzeczywistość tę padł jednak cień grzechu pierworodnego, wnosząc w pierwotną relację człowieka do Boga niepokój, podejrzenie, nieufność będące niby cieniem, który oddziela go od swego Stwórcy. Święty Jan od Krzyża widzi doskonale ów wewnętrzny dramat człowieka, zapewnia jednak iż jego zranione serce nie przestaje być zdolne do daru z siebie i do kochania na sposób Boski. Dlatego Doktor Karmelu wybiera do swej poezji symboliczny język Pieśni na Pieśniami, gdzie miłość przybiera obrazy miłości narzeczeńskiej i małżeńskiej. Poezja świętego Jana od Krzyża wprowadza nas w tę właśnie dynamikę, mówiąc o najprostszym przeżyciu bliskości Boga, która rodzi ogromne pragnienie, by zbliżyć się do Niego. Dlatego człowiek zadaje pytanie: "Gdzie się ukryłeś umiłowany?" i podejmuje decyzję wyruszenia w drogę.
Lecz szukając Boga na zewnątrz siebie człowiek odnajduje jedynie Jego ślady, nie docierając do rzeczywistej obecności Boga. Okazuje się bowiem, że Bóg jest ukryty głęboko w człowieku, w jego duszy, w którą wpisał swój obraz. Dlatego święty Jan od Krzyża mówi: O duszo, najpiękniejsza pomiędzy wszystkimi stworzeniami, która tak pragniesz poznać miejsce, gdzie przebywa Twój Umiłowany, abyś Go mogła znaleźć i złączyć się z Nim, wiedz, że ty sama jesteś schronieniem, gdzie On przebywa. Ty sama jesteś Jego ustroniem i miejscem tajemnym, gdzie On się ukrywa.
W swej wędrówce do Boga człowiek jednak wcześniej czy później napotyka na noc: "Noc zmysłów" i "Noc ducha." Noc bowiem jest jednym z podstawowych symboli w poezji świętego Jana od Krzyża, które czerpie on z niezwykle bogatego dziedzictwa biblijnego, często odwołując się do obrazów ciemności, w których człowiek doświadcza Boga ukrywającego swoje oblicze i jednocześnie pozwalającego się poznać przez zasłonę wiary. Swoimi tekstami Doktor Karmelu nawiązuje do przeżyć Hioba, Tobiasza i Psalmisty, u których noc jest stanem druzgocącej ciemności, będącej próbą, przez którą Bóg prowadzi człowieka wyzwalając go z chorego przywiązania do różnych bogactw i do samego siebie tak, by otworzyć jego wnętrze na to, co rzeczywiste, wartościowe i nieprzemijalne. Noc zawiera zatem oczyszczenia, które można porównać do wewnętrznego spalania, do bolesnej przemiany, polegającej na przejściu od utylitarnego sposobu myślenia do nowego widzenia rzeczywistości, do odkrycia jej w prawdzie Boga. Jedynym przewodnikiem w tych ciemnościach jest Bóg, szczególnie Duch Święty, ukryty głęboko w nas samych. W poezji świętego Jana dusza wyznaje, że w doświadczeniu tej nocy nic nie wskazało jej drogi, żądne światło przewodnie, tylko w jej sercu płonęły pochodnie. Wyraża poprzez to, że zwraca się jedynie do Boga i wbrew wszystkiemu w powtarzanych często aktach wiary, nadziei i miłości. A zatem pomimo negatywnych odczuć, jakie duchowa noc powoduje w ludzkiej psychice jest ona naprawdę błogosławieństwem. Przeżywane trudności i oschłości na modlitwie wpisują się bowiem w powolne narodziny do prawdziwej miłości.
Miłość uskrzydla człowieka dodając mu odwagi do walki z przeciwnościami i do poświęceń. W ciszy i samotności dusza poznaje siebie, najdelikatniejsze poruszenia swojego serca. Nie boi się już tego, co kiedyś było dla niej źródłem lęku i nocną zmorą, ponieważ poznaje Boga i doświadcza Jego bliskości. Strofy poezji świętego Jana od Krzyża wyrażają takie właśnie zauroczenie Bogiem. Warunkiem jednak owego doświadczenia miłości jest przestrzeń ciszy, którą człowiek potrafi odnaleźć w swoim życiu, gdyż jak pisze święty Jan od Krzyża: Jedno Słowo wypowiedział Ojciec przedwieczny; jest Nim Jego Syn. I to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystej ciszy. W ciszy też powinna słuchać go dusza.
Miłość jednoczy, dając radość wspólnego dobra. Daleka jest jednak od fantazjowania i uciekania w świat iluzji. Opiera się na twardej skale, którą jest Chrystus i Jego miłość Krzyża. Człowiek poznając wielkość miłości Boga pragnie na nią odpowiedzieć, ponieważ miłość jest wzajemnym obdarowywaniem się. Dlatego też nie lęka się nawet ofiary, jest odważny, wiedząc, że do natury miłości należy dawanie. Miłość otwiera przed człowiekiem bezkresne przestrzenie wolności.
Gdzie się ukryłeś,
Umiłowany, i mnieś wśród jęków zostawił?
Uciekłeś jak jeleń,
Gdyś mnie wpierw zranił,
Biegłam za Tobą z płaczem, a Tyś się oddalił.
Umiłowany, i mnieś wśród jęków zostawił?
Uciekłeś jak jeleń,
Gdyś mnie wpierw zranił,
Biegłam za Tobą z płaczem, a Tyś się oddalił.
Pasterze, którzy podążacie
Poprzez ustronia na szczyt wzgórza wyniosłego,
Jeżeli kędyś napotkacie
Mego nad wszystko Umiłowanego,
Powiedzcie, że schnę, mdleję, umieram dla Niego!
Poprzez ustronia na szczyt wzgórza wyniosłego,
Jeżeli kędyś napotkacie
Mego nad wszystko Umiłowanego,
Powiedzcie, że schnę, mdleję, umieram dla Niego!
Szukając mojej miłości,
Pójdę przez góry i rozłogi.
Nie zerwę kwiatów,
Przed dzikim zwierzem nie uczuję trwogi,
Przejdę przez szyk obronny i graniczne progi!
Pójdę przez góry i rozłogi.
Nie zerwę kwiatów,
Przed dzikim zwierzem nie uczuję trwogi,
Przejdę przez szyk obronny i graniczne progi!
Zagaję i puszcze
Rękami Oblubieńca mego zasadzone,
O łąki pełne zieleni,
Kwiatami ozdobione,
Rękami Oblubieńca mego zasadzone,
O łąki pełne zieleni,
Kwiatami ozdobione,
Powiedzcie, czy przeszedł wśród was, w którą stronę?
Ach, czemu jeszcze trwasz,
Życie, co nie masz życia prawdziwego?
I ciągle tylko umierasz
Od uderzenia grotu miłosnego,
Gdy wchodzisz w tajemnice Umiłowanego.
Życie, co nie masz życia prawdziwego?
I ciągle tylko umierasz
Od uderzenia grotu miłosnego,
Gdy wchodzisz w tajemnice Umiłowanego.
Dlaczego, gdy rozdarłeś miłością
Me serce, nie dasz balsamu tej ranie?
I gdyś mnie porwał,
Czemuś mnie znowu zostawił?
I nie bierzesz zdobyczy w swoje posiadanie?
Me serce, nie dasz balsamu tej ranie?
I gdyś mnie porwał,
Czemuś mnie znowu zostawił?
I nie bierzesz zdobyczy w swoje posiadanie?
Ugaś te ognie rozpalone,
Bo nikt tego prócz Ciebie uczynić nie może,
I niech Cię ujrzą me oczy,
Boś Ty jest dla nich jak zorze
I tylko w Ciebie patrzeć chcą, o Boże!
Bo nikt tego prócz Ciebie uczynić nie może,
I niech Cię ujrzą me oczy,
Boś Ty jest dla nich jak zorze
I tylko w Ciebie patrzeć chcą, o Boże!
Święta Teresa z Avila nie doczekała się komentarza teologicznego do Pieśni Duchowej, ale delektowała się często bogactwem strof, śpiewając je często z karmelitankami w swoim klasztorze. Im częściej śpiewały Pieśń Duchową, tym głębiej wnikały w jej treść, jej strofy są bowiem zaproszeniem do szukania nie tylko piękna, ale i świtała, które może odkryć każdy z nas. Jest to światło - jak pisał święty Jan od Krzyża - mające moc rozbudzić w nas wielkie pragnienia, oświecić w przeciwnościach, dodać otuchy a przede wszystkim nauczyć wymagań miłości, tak jak nauczyło świętą Teresę od Dzieciątka Jezus. Mając zaledwie siedemnaście lat nie miała innego duchowego pożywienia jak właśnie pisma świętego Jana od Krzyża. Powie o nim znaczące słowa: TO JEST DOKTOR MIŁOŚCI!
Na koniec jeszcze coś na czasie z dziel świętego Doktora Karmelu:
O NARODZENIU
(Del Nacimiento)
Gdy przyszedł czas wybrany,
Czas Jego Narodzenia -
Jak oblubieniec z komnat
Przyszedł do swego stworzenia.
A Matka Jego wdzięczna,
Wybrana z wszech na świecie,
Położyła w żłóbeczku
Swe narodzone Dziecię.
Pomiędzy bydlętami
Ludzie Mu cześć składali,
Pasterskiej prostej pieśni
Anieli wtórowali.
Zawarte zaślubiny
Między Człowiekiem-Bogiem,
I Bóg zapłakał gorzko
Na barłogu ubogim.
To były ślubne dary
Oblubienicy - duszy,
Matka w bólu zadrżała,
Ujrzała krzyż katuszy...
Płacz u Boga-Człowieka,
U ludzi pieśń wesela -
Dziwne to zespolenie
I nic go nie rozdziela.
Czas Jego Narodzenia -
Jak oblubieniec z komnat
Przyszedł do swego stworzenia.
A Matka Jego wdzięczna,
Wybrana z wszech na świecie,
Położyła w żłóbeczku
Swe narodzone Dziecię.
Pomiędzy bydlętami
Ludzie Mu cześć składali,
Pasterskiej prostej pieśni
Anieli wtórowali.
Zawarte zaślubiny
Między Człowiekiem-Bogiem,
I Bóg zapłakał gorzko
Na barłogu ubogim.
To były ślubne dary
Oblubienicy - duszy,
Matka w bólu zadrżała,
Ujrzała krzyż katuszy...
Płacz u Boga-Człowieka,
U ludzi pieśń wesela -
Dziwne to zespolenie
I nic go nie rozdziela.
Komentarze
Prześlij komentarz