Niepokalana





W Maryi Niepokalanej widzimy, kim jest człowiek w zamyśle Boga. Człowiek wyszedł z ręki Boga cały piękny, a grzech, wbrew temu, co sądzą niektórzy, nie jest częścią naszej ludzkiej natury, ale stanowi pewnego rodzaju “obce ciało”. Maryja została przez Boga zachowana od jakiegokolwiek grzechu przez uprzedzającą łaskę, ale wszystkich nas dotyczy powołanie, abyśmy byli “święci i nieskalani przed obliczem Boga”. Dzisiejsza uroczystość jest nam dana po to, abyśmy zachwycili się ukazanym w Maryi pięknem Bożego dzieła i aby w nas samych wzrosło pragnienie jak najpełniejszego udziału w świętości Boga. Dla wszystkich zaś, którzy doświadczają w sobie bolesnego rozdarcia wywołanego przez grzech, dzisiejsza uroczystość jest radosną zapowiedzią ostatecznego triumfu łaski nad grzechem.

Maryja w dzisiejszej Ewangelii, staje się dla nas przepięknym przykładem całkowitego zaufania Bogu. Słysząc o sprawach, których w żaden sposób nie może pojąć, wypowiada słowa: „niech Mi się stanie według twego słowa”.



Maryja doskonale wie jedno, że dla Boga, nie ma rzeczy niemożliwych. Nie stara się za wszelką cenę zrozumieć, dlaczego właśnie Ona, ma stać się Matką Zbawiciela – a jedynie pokornie przyjmuje wolę Bożą.

Zbyt często, zamiast przyjąć wolę Bożą z pokorą jak Maryja, zaczynam po ludzku kalkulować i zastanawiać się, dlaczego ja, a nie ktoś inny? Wiemy przecież, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych, a jednak, tak często w to wątpimy.

Maryja ma tę szczególną łaskę, że spogląda na rzeczywistość bez grzechu, który to spojrzenie zniekształca. I uczy na takiego sposobu patrzenia, nawet na to, co wydawać się może porażką w życiu człowieka i w  jego historii. Także na grzech. Ona proponuje nam byśmy potrafili spojrzeć nań nie zawsze jak na przekleństwo, lecz jak na „brata”, który nas obnaża. Od chwili pierwszego grzechu wszystko jest inne. Odtąd ciągle mówimy tak jak Ci pierwsi ludzie w raju: to on, to ona, to nie ja. I się okłamujemy. I innych okłamujemy. I próbujemy ukryć się przed Bogiem.

A On? On, na szczęście się tym nie przejmuje. Wymyślił nowy scenariusz. Znajduje Zwykłą Kobietę (skoro kobieta zawiniła, niech Kobieta naprawi), mówi Jej, że będzie Matką Boga, a że Ona jest Zwykłą Kobietą, zadaje tylko jedno pytanie – jak się to stanie? Resztę po prostu przyjmuje. Nie kombinuje. Boi się, ale w to wchodzi. Bo Jej serce jest otwarte na Przygodę. Bo wie, że na przygodzie, do której zaprasza Bóg nie można się zawieść, nie można być rozczarowanym. Ale, żeby o tym się przekonać, trzeba w to wejść tak jak Ona…

Jaka jest Twoja przygoda? Wejdziesz w nią, czy będziesz ciągle kombinował pseudo-odpowiedzialnością, która kończy się nic-nierobieniem?
Ona weszła w tę przygodę. I zobacz, jak się to skończyło ( również dla Ciebie)?




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji