Zbliżając się do światła

Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, 
bo lud swój nawiedził i wyzwolił. (Łk 1,68)

I tak oto czas adwentowego czuwania dobiegł końca. Jaki był? Czy przyniósł większą tęsknotę za Panem, nową epifanię, czy zbliżył nas do siebie i do Boga?

Za kilka godzin zasiądziemy przy wigilijnym stole wypatrując pierwszej gwiazdy, może nie tej, która prowadziła mędrców do Betlejem, bo na polskim niebie nie ona wschodzi, jako pierwsza, ale zawsze jest symbolem światła, jakie niesie światu Nowonarodzony. Zjemy dwanaście potraw, których liczba nie jest przypadkowa, bo symbolizują dwunastu apostołów a sięgając jeszcze dalej wstecz dwanaście pokoleń Izraela, przypominając nam, że jesteśmy częścią wielkiej historii relacji Boga i człowieka, której na imię Historia Zbawienia.

Podzielimy się opłatkiem, tym samym białym chlebem, który kilka godzin później na ołtarzu przemieni się w Ciało Chrystusa będąc znakiem największej Miłości w historii świata, że Bóg uczynił nam honor i stał się jednym z nas, aby przynieść nam największy dar – zbawienie i że pozostaje z nami – jak obiecał – w tej białej hostii przez wszystkie dni aż do skończenia świata, ciągle obecny wśród nas, dzielący z nami nasze drogi, nasze radości i smutki, zlewający na nas swoją łaskę.

Nie zapomnijmy o tradycyjnym pustym miejscu przy naszym stole. Niech ono pozwoli nam nosić w sercu tych wszystkich, którzy tę Wigilię będą przeżywali w samotności, nie mając się z kim przełamać opłatkiem; którzy spędzą ją na ulicy, gdzie jest ich dom; czy tych, którzy zmuszeni byli opuścić swoje miejsca zamieszkania z powodu wojen czy prześladowań i skazani są na tułaczkę z dala od domu i ojczyzny.

szopka

Dobiega końca czas adwentowego czuwania. Czy można zakończyć go lepiej niż wyśpiewując wraz z Zachariaszem jego hymn dziękczynienia i uwielbienia Boga? Ten znany kantyk jest jednak też dla nas zaproszeniem: „nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce, by oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają” do tego, aby przyjąć to światło, które niesie Nowonarodzony. Jest ono dzisiaj tak bardzo potrzebne, gdy wokół nas a także w wielu ludzkich sercach jest tyle ciemności. Pozwólmy by On zapalił nas tym światłem – ogniem swojej miłości, abyśmy płonąc nim potrafili zanieść go z radością innym, wlewając w ich serca nową nadzieję.

Bóg jest Panem historii, której jesteśmy częścią. Każdy z nas jest na drodze do zbawienia, bo tak postanowił Bóg, że Syna swego da, aby każdy otrzymał zadatek życia wiecznego. To jak zapiszemy się w tej historii zależy od tego, czy pozwolimy nieustannie rodzić się Bogu w naszych sercach przez wiarę, nadzieję i miłość wydając ich błogosławione owoce w codzienności.

Zbliżajmy się do Światła by dłużej już nie błądzić, lecz iść prostą drogą do naszego Boga. Aby uczynić Go Panem naszych serc i naszego życia.

I niech to będą życzenia na te święta. Niech będą to Boże Święta dla Was wszystkich i dla Waszych Bliskich, abyście odkrywając i dzieląc z innymi radość tego szczególnego czasu wraz z Maryją i Zachariaszem ciągle trwali w dziękczynieniu za wielkie dzieła, których Bóg dokonuje w naszym życiu i za tych, których stawia na drogach Waszego życia czyniąc ich swoim darem dla Was i pozwalając abyśmy w tej szczególnej jedności i bliskości, jaką przynoszą Święta odkrywali też bliskość i obecność Boga, który od tej szczególnej Nocy stał się także członkiem naszej Rodziny. Niech Święta Rodzina będzie dla Was pośredniczką łask, jakich w tym szczególnym czasie Bóg pragnie udzielać każdemu, kto pozwoli Mu się na nowo narodzić w swoim sercu. Niech dobry Bóg błogosławi Wam i Waszym Bliskim.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa