Życie z Bogiem

Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Umiłowany mój podobny do gazeli,
do młodego jelenia.
Oto stoi za naszym murem,
patrzy przez okno,
zagląda przez kraty.
Miły mój odzywa się
i mówi do mnie
. (Pnp 2,8-10)

Powyższy teks zaczerpnięty z Księgi Pieśni nad Pieśniami jest sam w sobie doskonałym wprowadzeniem do medytacji. Z jednej strony ukazuje to, co jest sednem medytacji – miłość. Miłość, która jak powie św. Paweł przynagla nas do poszukiwania Tego, który dla nas – chrześcijan jest przedmiotem naszej miłości. Jest to również tekst, który św. Janowi od Krzyża służył często jako tło do wygłaszania konferencji o kontemplacji. Również Thomas Merton, gdy mówił czy pisał o kontemplacji często odwoływał się do tej właśnie księgi biblijnej. Pisząc o drodze wiodącej do kontemplacji wskazuje na jeden z nieodzownych warunków prowadzących do tego doświadczenia, jakim jest życie na co dzień Ewangelią. Nie chodzi jednak o samo czytanie Słowa Bożego, ale o to, aby poprzez obcowanie z Nim nawiązać relację, o której można powiedzieć, że jest „miłością do Bożego Słowa”. Medytacja, to jedna z form realizowania i kształtowania tej miłości. Uczy nas życia razem z Bogiem. Owocem medytacji powinna być nieustannie przenikająca nasze życie świadomość tego, że nasze życie jest w Bogu, a On jest w nas. Jest to świadomość wnosząca w naszą codzienność prostą i spokojną radość i wlewająca wdzięczność w nasze serce. To z kolei będzie nas prowadziło do przekonania, że najlepsza pora dnia to właśnie medytacja, gdy mogę być w Jego obecności, gdy mogę mówić do Boga i gdy pozwalam by On mówił do mnie. Regularna medytacja będzie nam pomagała nieustannie wracać do świadomości, że Pan jest wciąż blisko, jak powie Księga Pieśni nad pieśniami: „stoi za naszym murem, patrzy przez okno, zagląda przez kraty”. Bóg, który nigdy nie spuszcza nas z oczu, bo nas kocha, podobnie jak matka obserwująca swoje małe dziecko. Ta świadomość z kolei będzie nas łatwiej prowadziła do skupienia naszej uwagi na Nim i Jego delikatnej obecności, czyniąc z naszego życia nieustanną modlitwę; rodzące się w sercu nieustanne pragnienie bycia blisko Boga bez względu na to gdzie jesteśmy i co robimy. A wówczas może naszym doświadczeniem stanie się to, o czym mówił Merton w swojej ostatniej konferencji, w dniu, w którym opuszczał wspólnotę, aby zamieszkać na stałe w pustelni: „Wiem z własnego doświadczenia, że czasami naprawdę można dostrzec, że rzeczy są przeźroczyste. Już dłużej nie zaciemniają niczego, nie skrywają Boga. To prawda… Żyjemy w świecie całkowicie przeźroczystym; Bóg prześwieca przez wszystko cały czas. To nie zmyślona bajka. To najprawdziwsza prawda”.

Jak możemy dojść do takiego sposoby widzenia? Oczywiście może nas do tego doprowadzić tylko Bóg. A wszystko zaczyna się do prostego wsłuchiwania się w Niego, bo jak przypomina Księga Pieśni nad Pieśniami: „Miły mój odzywa się i mówi do mnie”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca