Podążać drogą modlitwy

Trwajcie więc cierpliwie, aż do przyjścia Pana. Oto rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi, dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny. Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze, bo przyjście Pana jest już bliskie. [Jk 5,7-8]

Nasze życie jest nieustannym procesem. Sam Jezus nazwał siebie „Drogą” (J 14, 6). Ku czemu zmierza ten proces i na czym polega? Jaki jest cel i sens życia w rozumieniu chrześcijańskim? Pismo Święte odpowiada na te pytania i daje nam szereg wskazówek, jak podążać za Jezusem. Ale sama lektura Pisma świętego – jak zwykł mawiać arcybiskup Anthony Bloom – to jeszcze za mało. To trochę tak, jak czytanie przewodnika. Jednak bez wyruszenia w drogę, bez chęci naśladowania Chrystusa w życiu na niewiele się to zda. Dla autora „Odwagi modlitwy” takim wejściem na drogę i uczynieniem na niej pierwszego kroku jest właśnie modlitwa.

Oczywiście na początku naszej drogi modlitwy będziemy potrzebowali przewodników, nauczycieli, czy chociażby doradców, którzy pomogą nam odnaleźć najlepszą dla nas drogę i ustrzec się niepotrzebnych błędów.  Przychodzi jednak taki moment w doświadczeniu modlitwy, gdy staje się ona bardzo osobistą drogą, nacechowaną czymś niepowtarzalnym. Tę niepowtarzalność wspomniany arcybiskup Anthony Bloom nazywa „naszą własną, osobistą odpowiedzią serca”.

To bowiem właśnie zaangażowanie naszego serca w modlitwę najlepiej definiuje rolę, jaką modlitwa w ogóle odgrywa w naszym życiu i w naszym podążaniu drogą Jezusa.

Jednym z podstawowych błędów, jaki popełnię wielu chrześcijan jest traktowanie modlitwy w wymiarze obowiązku do wypełnienia. Być może to przekonanie wyniesione z domu, z lat dziecięcych i nigdy nieprzepracowane, ale sprawiające często, że modlitwa staje się dodatkowym ciężarem, zamiast być dla nas oparciem.

Tymczasem modlitwa jest przede wszystkim spotkaniem z Bogiem-Osobą, jest odnalezieniem się w relacji „ja – Ty” z Bogiem –Przyjacielem i Ojcem i zgodą na Boże prowadzenie z zaufaniem, ale i na Jego działanie w naszym życiu według Jego reguł. To drugie przyzwolenie jednak jest zawsze następstwem pierwszego. Nie damy Bogu przyzwolenia na to, aby działała w naszym życiu według Jego woli i planów, dopóki Mu nie zaufamy. A zatem wzrastanie w zaufaniu, to jedna z pierwszych postaw, jakie powinna wykształtować w nas modlitwa. „Oczywiście na całkowite zaufanie Bogu trzeba niejednokrotnie czasu, ale jeśli modlitwa w konsekwencji nie prowadzi do niego – napisze Anthony Bloom – to znaczy, że się źle modlimy”.  Być może ciągle źródłem braku zaufanie jest to, że pozostajemy ciągle na płaszczyźnie modlitwy, jako obowiązku do wypełnienia a relację z Bogiem traktujemy, jako służbę, która trzeba wykonać wobec swego Pana, gdy tymczasem Bóg pragnie, aby modlitwa stawała się przestrzenią przyjaźni i odkrywania Jego bliskości.  Jedną z najstarszych form medytacji chrześcijańskiej jest Modlitwa Jezusowa, zwana także modlitwą serca.

„Modlitwa to zaproszenie do tego, aby dać się Panu Bogu poprowadzić, by zobaczyć, że nic w naszym życiu z Bogiem nie jest przypadkowe. Wymaga od nas otwarcia się, ale daje więcej niż możemy się spodziewać” – napisze na swoim blogu podróżnik, Marek Kamiński

A przywoływany już dzisiaj arcybiskup Anthony Bloom doda, że: „ Modlitwa, to uprzywilejowana, choć nie zawsze prosta ścieżka rozwoju naszego człowieczeństwa i jednoczenia się z jego źródłem – Bogiem”. Nic jednak bardziej niż właśnie ona nie daje nam okazji do odkrycia i przeformułowania wielu postaw życiowych i tego, co może nas zbliżać, a co oddalać od Boga.

Modlitwa, jaką proponujemy  jest prostą i jedną z najstarszych form medytacji chrześcijańskiej, określanej inaczej mianem Modlitwy Jezusowej, czy też modlitwą serca. Korzeniami sięga ona Ojców Pustyni z IV wieku, a na górze Athos, czy w kościele wschodnim, którego przedstawicielem jest wielki nauczyciel modlitwy – arcybiskup Anthony Bloom praktykowana jest od ponad 1000 lat. Jest też tą forma praktyki modlitewnej, którą św. Jan Paweł II określił mianem „oddychania dwoma płucami chrześcijaństwa, czerpiącego z nieprzebranego bogactwa duchowości Wschodu i Zachodu, prowadzącej do jedności i harmonii naszego serca”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji