Wejrzeć w siebie

Jezus zapytany przez faryzeuszy, kiedy przyjdzie królestwo Boga, tak im odpowiedział: "Królestwo Boga nie przyjdzie w sposób zauważalny. Nie będą też mogli powiedzieć: "Oto tu", albo: "Oto tam", bo królestwo Boga jest w was. (Łk 17,20-25)

Słowo "medytacja" pochodzi od łacińskiego meditare, które można przetłumaczyć, jako pozostawanie w środku, we wnętrzu. Podobnie jest ze słowem kontemplacja, ku której medytacja powinna prowadzić. Kontemplować, to więcej niż obserwować coś z zewnątrz. Kontemplacja zaprasza nas do wejścia w głębię doświadczenia, do zaangażowania naszego serca z uwagą prowadzącą do poznania. Kontemplacja daje nam zatem głębszy wgląd w to, co kontemplujemy. Kontemplacja jest raczej stanem doznawania niż stanem aktywnego działania.

Św. Jan od Krzyża przypomina, że pierwszym celem kontemplacji jest wgląd w siebie samego, w swoje serce, aby odkryć, że ono jest świątynią Boga, że nasze wnętrze jest przeniknięte Bożą obecnością. Jest to jednak doświadczenie, które nie zamyka się w poznaniu czysto intelektualnym, ale znacznie je przekracza stając się bardziej doświadczeniem serca i łaski, która jest mu udzielana, gdy serce zostanie na nią należycie przygotowane przez modlitwę i medytację.

Ojciec John Main pisał: „Gdy medytujemy, oddalamy się od płytkości naszego życia, zmierzając ku czemuś znacznie bardziej głębokiemu. Medytując, oddalamy się od rzeczy przemijających, ulotnych i wkraczamy w to, co wieczne”. Ostatecznym celem medytacji jest odbudowanie więzi z tym, co boskie w nas, więzi, którą współczesny człowiek ukierunkowany bardziej na zewnątrz, w dużej mierze zatracił.

Z objawienia przekazanego nam w Piśmie Świętym wiemy, że w naszym sercu, w głębinach naszego wnętrza zamieszkuje Duch Boży. Do odkrywania tej prawdy jesteśmy zaproszeni nie tylko w wymiarze intelektualnym, ale także poprzez doświadczenie. Drogą, która prowadzi do doświadczenia tej rzeczywistości bardziej na płaszczyźnie serca niż rozumu jest medytacja. Thomas Merton określi medytację mianem „pielgrzymki do naszego wnętrza”.

Podążanie tą droga jest jednym z podstawowy obowiązków naszego chrześcijaństwa. To droga do pełni naszego życia zarówno w wymiarze ludzkim jak i duchowym. Chrystus przypomina: „Królestwo Boże jest w was” (Łk 17, 21). Jeśli zatem ma być rozwijane, jeśli ma być rzeczywistością przenikająca całe nasze życie i promieniującą z nas na otoczenie, to rozwój ten musi się rozpocząć od nawiązania głębokiej komunii z tym Królestwem. Prawdziwie duchowy człowiek żyje w harmonii z sobą samym oraz w harmonii z całym stworzeniem, ale źródło tej harmonii nie znajduje się na zewnątrz, musimy odkryć je w sobie.

Królestwo Boże, o którym mówi Chrystus w Ewangelii nie oznacza jakiegoś miejsca czy przestrzeni, lecz jest doświadczeniem. To doświadczenie realności Bożej obecności i łaski, którą jesteśmy otoczeni i przeniknięci, w efekcie tego, że „w Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. W kontekście chrześcijańskim to poznanie mocy, która płynie z doświadczenia miłości Boga, miłości otaczającej nas i przenikającej zawsze i wszędzie i będącej źródłem naszego istnienia. Praktyka medytacji, która pragnie nas poprowadzić do tego doświadczenia sprawia, że realność Bożej obecności staje się naszym udziałem najpierw właśnie w medytacji (na płaszczyźnie serca) a potem rozlewa się na pozostałe sfery naszego życia. Jeśli nie zdobędziemy się na wysiłek pielgrzymowania w głąb nas samych, możemy całe życie przeżyć poza świadomością zanurzenia w Bożą obecność, a przez to wciąż szukać doświadczenia Boga na zewnątrz nas, nieustannie się z Nim rozmijając. Bo jak mówił św. Brat Albert Chmielowski, którego rok obecnie obchodzimy: „Ktoś, kto nie potrafi odnaleźć śladów obecności Boga w samym sobie nie potrafi odnaleźć jej także w świecie i w drugim człowieku”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji