Mistyka dnia codziennego



Czy milczeliśmy już kiedyś, chociaż chcieliśmy się bronić, chociaż zostaliśmy niesprawiedliwie potraktowani? Czy wybaczyliśmy już kiedyś, chociaż nie otrzymaliśmy za to żadnej nagrody i nasze milczące wybaczenie przyjęto jako oczywiste? Byliśmy już kiedyś posłuszni, nie dlatego, że zostaliśmy do tego zmuszeni i inaczej spotkałyby nas nieprzyjemności, ale z powodu tego tajemniczego, milczącego, niepojmowalnego, które nazywamy Bogiem i je-go wolą? Czy poświęciliśmy już coś kiedyś, bez podziękowania, uznania, nawet bez poczucia wewnętrznego zadowolenia? Byliśmy już kiedyś bez reszty osamotnieni? Zdecydowaliśmy się na coś jedynie z racji najgłębszego osądu naszego sumienia, tam, gdzie nikt nie może nam już niczego więcej powiedzieć, gdzie nikt nie może wyjaśnić, gdzie jest się zupełnie samotnym i wie się, że podejmuje się decyzję, której nikt inny nie weźmie na siebie, za którą będzie się zawsze i wiecznie odpowiedzialnym? Próbowaliśmy już kiedyś kochać Boga tam, gdzie nie jest już się więcej niesionym przez pełną falę uczuciowego zapału, gdzie nie można już siebie i swojego pragnienia życia pomylić z Bogiem, tam, gdzie wydaje się umierać na taką miłość, która ukazuje się jako śmierć i absolutna negacja, tam, gdzie wydaje się wołać w pustkę i całkowite niewysłuchanie, tam, gdzie wygląda na przerażający skok w otchłań, tam, gdzie wszystko wydaje się niepojęcie i pozornie stawać bezsensowne? Spełniliśmy kiedyś obowiązek, który pozornie można wypełniać jedynie ze spalającym poczuciem negacji i przekreślania w rzeczywistości samego siebie, który pozornie można wypełniać jedynie, kiedy czyni się przy tym okropne głupstwo, za które nikt nikomu nie podziękuje? Byliśmy już kiedyś dobrzy dla człowieka, od którego nie wraca żadne echo wdzięczności, zrozumienia i kiedy nie zostajemy nawet nagrodzeni przez uczucie bycia ofiarnym, przykładnym i temu podobnym? Tam jest Bóg i jego wyzwalająca łaska. Tam doświadczamy tego, którego my, chrześcijanie nazywamy Duchem Świętym; tam dokonuje się doświadczenie, które w życiu – nawet jeśli jest ono wypierane – jest nie do uniknięcia, a które zostaje zaofiarowane naszej wolności z pytaniem, czy zechcemy je przyjąć, czy też chcemy się przeciw niemu zabarykadować w piekle wolności, na które się sami potępiamy. Tam jest mistyka powszedniości, znajdowanie Boga we wszystkich rzeczach; tam jest trzeźwe upojenie Duchem, o którym mówią Ojcowie Kościoła i liturgia, upojenie, któremu nie wolno nam ani zaprzeczyć ani nim wzgardzić tylko dlatego, że jest tak przytomne.
/K. RAHNER SJ, Schriften zur Theologie III, 106; XIII, 242/

Karl Rahner, to niezwykły teolog. Bardzo polecam jego niezwykłą teologię i szczególna wrażliwośc spojrzenia wszystkim, którzy ciągle szukają i nie boją się trudnych pytań.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji