Kim jestem...

Kimże ja jestem, Panie Boże, i czym jest mój ród, że doprowadziłeś mię aż dotąd? 



To wbrew pozorom ważne pytanie, które często sobie zadaję. Jedno z ważniejszych i piękniejszych pytań, jakie może sobie postawić człowiek wiary i jeden z moich najbardziej ulubionych fragmentów w Piśmie świętym.
„Poszedł więc król Dawid i usiadłszy przed Panem, mówił: - Kimże ja jestem, Panie Boże, i czym jest mój ród, że doprowadziłeś mię aż dotąd? Ale i to jeszcze wydało się Tobie za mało, Panie, mój Boże, lecz dałeś zapowiedź o domu sługi swego na daleką przyszłość." 2 Księga Samuela 7,18-19

Ta modlitwa Dawida, którą wypowiada stojąc przed przed Arką Przymierza dowodzi skromności tego niezwykłego człowieka. Czytając Pismo święte nie łatwo znaleźć taka skromność wśród władców Starego Testamentu. Ale brak skromności nie dotyczy tylko wielkich tego świata. Bez wątpienia ktoś może powiedzieć, że Dawid, który miał za sobą różne bolesne doświadczenia jak i fakt, że ze wszystkich Bóg cudownie go wyprowadza, nie wspominając o tym, że zostaje powołany do bycia królem z roli zwykłego pastuszka, żyłby w zakłamaniu sądząc, że zdobył to wszystko o własnych siłach. Ale czy spoglądając wstecz oraz na to, co mamy obecnie każdy z nas nie powinien być wdzięczny. Owszem, żeby umieć spojrzeć na swoje życie jako na rzeczywistość Bożego działania i prowadzenia trzeba nam spojrzenia wiary. Dawid był daleki od doskonałości, ale jego życie jest dla nas dobrym nauczycielem. Chwilę po tej niezwyklej modlitwie wypowiedzianej z serca przepełnionego wdzięcznością zapomina o tym, że Bóg zawsze się o niego troszczył i chcąc sięgnąć po to, co podpowiada mu pożądliwość oczu pozwala, by chuć pchnęła go do morderstwa. To jednak, co ważne w życiu Dawida, to fakt, że nigdy się nie usprawiedliwia, gdy wie, że postąpił źle. A jednak mimo doświadczenia wielu upadków i słabości pozostał jednym z najgłębiej wierzących ludzi Starego Testamentu, na którego będą powoływały się pokolenia. 
Myślę sobie, że to dobrze, że wśród tych, którzy podobali się Bogu i których mamy naśladować nie było samych tytanów ducha, nieskazitelnych, silnych, bezgrzesznych, bo wówczas nasza droga wiary była by raczej drogą pielęgnowania kompleksów i poczucia winy. To dobrze, że ci, którzy szli do świętości także bardzo boleśnie doświadczali swojej słabości i upadków, bo stają się dla nas źródłem nadziei, że i my możemy tam dojść mimo naszej słabości. To, co przede wszystkim było najważniejszą ich cechą, to życie w prawdzie, jakkolwiek byłaby to prawda bolesna. Bowiem jedynie człowiek, który ma odwagę żyć w prawdzie nie zagubi się na drogach zbawienia a jeśli nawet zdarzy mu się skręcić w niewłaściwą ścieżkę i zwichnąć kostkę, potykając się o korzeń swojego grzechu, to właśnie prawda,  która uświadamia mu, że niewiele może uczynić o własnych siłach sprawi, że również niewłaściwa ścieżka na którą wdepnął będzie jeszcze jednym krokiem ku doskonałości. "Miłującym Boga wszystko pomaga ku dobremu, nawet grzech". [por Rz 8,28]

I pomyśleć, że gdyby nie Dawid i jego wrażliwe serce nie dane nam byłoby modlić się Psalmami - tekstami jednych z najpiękniejszych i najbardziej życiowych modlitw, jakie kiedykolwiek zrodziły się w sercu iw umyśle człowieka, który w całym bolesnym doświadczeniu swojej słabości kochał Boga ponad wszystko.



Przenikasz i znasz mnie, Panie;
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka czytasz moje myśli.
Widzisz moją pracę i mój odpoczynek.
Nie są ci obce żadne z mych dróg.
Zanim słowo pojawi się na moim języku, Ty, Panie, znasz je całe.
Z przodu i z tyłu mnie ogarniasz i kładziesz na mnie swoją rękę.
Zdumiewające jest dla mnie twoje poznanie; zbyt mnie ono przerasta i nie mogę go
dosięgnąć.
Gdzie mogę pójść, by oddalić się od Twego ducha?
Gdzie mogę uciec przed Twoim obliczem?
Jeśli wstąpię do nieba – Ty tam jesteś;
Jeśli położę się w Szeolu – oto Ty!
Jeśli wezmę skrzydła jutrzenki, i zamieszkam na krańcu morza,
Także tam wiedzie mnie Twa ręka i podtrzymuje mnie Twoja prawica.
I mówię: «Z pewnością ciemności mnie pochłoną i noc mnie otoczy jak światło».
Ale dla Ciebie nawet ciemność nie będzie ciemna i noc zajaśnieje jak dzień.
Dla Ciebie ciemność jest tym samym co światło.
To Ty ukształtowałeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Wysławiam Cię, bo potężnymi Twymi czynami cudownie powołałeś mnie do istnienia.
Cudowne są Twoje dzieła. Doskonale znasz moją duszę.
Żadna moja kość nie była przed Tobą zakryta, gdy powstawałem w miejscu
niedostępnym, tkany w głębi ziemi.
Twoje oczy widziały mnie, gdy byłem jeszcze w zarodku.
W Twej księdze spisane były
wszystkie moje dni, choć żaden z nich jeszcze nie nastał.
Jak nieocenione są dla mnie myśli Twe, Boże!
Jak jest ogromna ich ilość!
Gdybym chciał je policzyć, więcej ich niż piasku.
Gdy budzę się, Ty wciąż trwasz przy mnie.
Mężowie krwawi niech idą precz ode mnie!
Ich słowa o Tobie to mowa pełna podstępu. To ci, co podnoszą swe oczy do nicości.
Przeniknij mnie, Boże, poznaj moje serce. Doświadcz mnie i poznaj moje złe sny.
Zobacz, czy jestem na drodze nieprawości i skieruj mnie na drogę odwieczną! 

[ por.Ps. 139]

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji