Komu służę?


Każdy człowiek żyjąc i dokonując wyborów podporządkowuje swoje działanie jakimś wartościom, które uważa za najważniejsze. Najczęściej najwyższa z tych wartości nadaje pewien kształt naszemu życiu i postępowaniu. W tym kontekście całkiem sensowne jest stare łacińskie porzekadło: „Powiedz mi komu służysz, a powiem ci kim jesteś”. Nie rzadko bywa, że tą wartością decydującą o ludzkim działaniu jest własna wygoda, przyjemność, zaspokojenie ambicji itp. Bywa i tak, że człowiek pragnie wciągnąć w orbitę swojego egoizmu nawet samego Boga. Wówczas będzie spełniał praktyki religijne z nadzieją, że zyska Bożą pomoc dla realizowania własnych zachcianek.

Fragment Księgo Powtórzonego Prawa, który dziś słyszeliśmy mówi o ofierze składanej Bogu. Ten zewnętrzny gest jest wyrazem uznania przez człowieka, że Bóg jest jego Panem. Pełnienie Jego woli, posłuszeństwo przykazaniom, wprowadza ład w życie człowieka i pokój do jego serca. Jeśli rzeczywiście Bóg staje się naszym Panem, wszystko wraca na właściwe sobie miejsce. W przeciwnym razie człowiek nieustannie zmaga się z chaosem swojego życia, miota się pomiędzy swoimi pragnieniami, w żadnym z nich nie znajdując spełnienia, gdyż niepodobna, by to co stworzone było w stanie zaspokoić ludzkie pragnienia w pełni.

Warto, przy tej okazji, zobaczyć, że zło pokus, których doświadcza sam Chrystus podczas kuszenia na pustyni polega właśnie na chęci postawienia własnych pragnień i ambicji na miejsce tego, co wskazuje nam Bóg jako najważniejsze w naszym życiu.

Historia Jezusa na pustyni opowiada o pokusach złego ducha i o tym, jak je przezwyciężać. Pan Jezus w czasie kuszenia na pustyni odpowiada za każdym razem słowami Pisma Świętego. Nie odwołuje się do ludzkiej mądrości, niczego nie tłumaczy, lecz w odpowiedzi przywołuje słowo Boże. Pustynia jest symbolem duchowych zmagań człowieka. Jezus zanim rozpocznie walkę z szatanem, napełnia się mocą, którą otrzymuje od Ojca. Ten fakt oznacza, że kiedy Bóg dopuszcza na nas pokusy, udziela nam także swojej łaski, abyśmy mogli stawić im czoła. Nasze duchowe pielgrzymowanie nie może bowiem być owocne bez pokus, ponieważ właśnie postęp duchowy dokonuje się przez zmaganie z nimi. Ten, kto nie jest kuszony, nie może siebie poznać. Bóg jednak w tym zmaganiu nie jest jak widz oglądający walkę, ale jak ojciec, który zawsze walczy po stronie swojego dziecka.

Pierwsza pokusa dotyczy naszych potrzeb. Czasem wydaje się, że są rzeczy, bez których nie potrafilibyśmy żyć. Świat reklamy dodatkowo potęguje w nas to wrażenie. Jezus nie odrzuca naszych pragnień ani potrzeb, ale uświadamia nam, że nic doczesnego, nie jest w stanie tak naprawdę zaspokoić naszych potrzeb. Niewiara w to, to iluzja, jaką posuwa nam szatan. Chrystus zaprasza nas do wsłuchiwania się w Słowo Boże – Ono bowiem zawiera prawdę o naszym życiu i odpowiedź na najtrudniejsze pytania.

W drugiej pokusie Jezus prostuje nasze myślenie na temat systemu wartości. Bogactwo, władza czy uroda nie są w życiu najważniejsze. Bardziej powinno zależeć nam na pielęgnowaniu naszego wnętrza i naszych relacji z Bogiem, bo tylko On jest źródłem prawdziwego szczęścia: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?”.

W trzeciej pokusie Jezus objawia nam naszą godność. Jest ona darem Bożym i nikt nie może nam jej odebrać. Bez względu na popełnione grzechy Bóg zawsze nas kocha i dla Niego jesteśmy bezcenni. Warto o tym pamiętać, kiedy rozpoczynamy czas nawrócenia, byśmy nie dali się zbyt łatwo uwieść pokusie skupienia się na naszym grzechu, czy na naszej słabości, zwłaszcza wówczas, gdy przychodzi nam nie raz upaść. Szatan bowiem chcąc skupić naszą uwagę na naszej słabości będzie chciał zasiać w naszych sercach duchowy smutek. Chrystus zaprasza nas by nasza uwaga była zwrócona na Krzyż a tym samym na miłość Boga do nas, bo to ona daje nam siłę do walki i umacnia do tego, by nigdy nie zwątpić w ostateczne zwycięstwo, nawet jeżeli droga do niego nie jest łatwa ani krótka.

I warto u progu tego czasu łaski, jakim jest Wielki Post postawić sobie jeszcze jedno pytanie: Czy moje życie wskazuje na to, że naprawdę chcę służyć Panu czy też żyję tak, jakby to Bóg miał służyć mnie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca